Wczoraj podczas rozmów z mieszkańcami prezes bielskiej Spółdzielni Mieszkaniowej obiecał, iż spróbuję zorganizować spotkanie, na którym pojawią się także burmistrz miasta i prezes MPEC. Tematemromów byłyby wysokie centy ciepła w Bielsku.
Na to właśnie skarżyli się mieszkańcy bloków, którzy przyszli wczoraj przed siedzibę spółdzielni. Jan Kondratiuk, prezes Spółdzielni odpierał zarzuty mieszkańców, tłumacząc, że za ceny ciepła nie odpowiada Spółdzielnia a MPEC. Sama Spółdzielnia jest jedynie pośrednikiem w przekazywaniu opłat.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Stąd właśnie pojawiła się propozycja zorganizowania spotkania także z burmistrzem i prezesem MPEC, by wszyscy razem mogli wytłumaczyć mieszkańcom dlaczego jest tak drogo i co można zrobić, by było taniej.
Prezes Spółdzielni pewnie swoją drogą wyśle odpowiednie zapytanie do burmistrza i prezesa MPEC. My o uczestnictwo w takim spotkaniu spytaliśmy już burmistrza. Ten wyraził gotowość do wzięcia w nim udziału. Podczas rozmowy zasugerowaliśmy, by w spotkaniu takim oprócz prezesa MPEC wziął także udział prezes lub wiceprezes Przedsiębiorstwa Komunalnego i jednocześnie spółki MPO, która odpowiada za odbiór śmieci. I do tej propozycji burmistrz również odniósł się przychylnie.
Co ma do tego wszystkiego PK i MPO?
Po pierwsze PK zarządza mieszkaniami komunalżnymi, a ich mieszkańcy także skarżą się na wysokie opłaty. Po drugie MPO, jako spółka zajmująca się zagospodarowaniem odpadów, odpowiada za wysokość opłat za śmieci, a te z kolei równie są wliczane do czynszów płaconych przez mieszkańców bloków. Po trzecie wszystkie te cztery podmioty (PK i MPO, MPEC, miasto i Spółdzielnia Mieszkaniowa) mogą wspólnie lub oddzielnie wprowadzać różnego rodzaju rozwiązania, które przekładają się na wysokość czynszów i związanych z nimi opłat.
Pewnie trochę minie, zanim przedstawiciele wszystkich trzech podmiotów ustalą odpowiedni termin i miejsce spotkania z mieszkańcami.
Jeszcze przed spotkaniem możemy jednak opisać kilka podstawowych informacji i możliwości rozwiązań. Z prezesami i burmistrzem o tej kwestii rozmawialiśmy już wielokrotnie, więc ogląd sytuacji już mamy.
Dlaczego mieszkańcy spółdzielczych i komunalnych bloków tak dużo płaca za ciepło?
Najprostsza odpowiedź: Bo ciepło jest drogie. Przedsiębiorstwo Komunalne jako administrator bloków oraz spółdzielnie mieszkaniowe te większe i mniejsze, o ile nie mają swoich kotłowni, wielkiego wpływu na ceny ciepła też nie mają. Ciepło na ogrzewanie mieszkań i podgrzanie wody dostarcza MPEC, wystawia za to fakturę, a spółdzielnia czy PK musi ją opłacić. Dzielą więc kwotę faktury między mieszkańców i opłatę przekazują.
O tym, jak dzieli te koszty Spółdzielnia, prezes tłumaczył na ostatnim spotkaniu i nie będziemy tego jeszcze raz opisywać.
W skrócie można napisać, że prezes Spółdzielni powie, że ciepło jest drogie, bo wysokie ceny ustala MPEC.
Co na to odpowie prezes MPEC? Pewnie odpowie, że i on zbytniego wpływu na cenę ciepła nie ma. MPEC jako spółka miejska, może nie mieć wysokich zysków, zresztą też nie ma, ale koszty wytwarzania ciepła, utrzymania sieci, i funkcjonowania musi pokryć i dodatkowo wypracować jakąś niewielką nadwyżkę, czyli zysk.
Na koszty wytwarzanego przez MPEC ciepłą składają się głównie cena zakupu węgla i opłaty za emisję CO2. Jedno i drugie w ostatnim czasie strasznie wzrosło, co przekłada się na nasze rachunki. Owszem ceny ciepła po części były regulowane odgórnie. Najpierw obniżono VAT z 23 na 5 proc. później wprowadzono przedsiębiorstwom energetyki cieplnej ograniczenie podwyżek opłat do 40 proc., a w zamian wypłacono im rekompensatę. Bielski MPEC, by mu się kalkulowało sprzedawać ciepło, chciał jego cenę podnieść o około 70-75 proc. podniósł jednak o 40 i dostał rekompensatę. Zaraz później jednak podniesiono VAT do 23 proc. czyli to, co ograniczono w bezpośredniej podwyżce, podniesiono w ramach podatku VAT. I niemal na to samo wyszło. Jestr drożej o 60 proc.
Oczywiście można tu podnosić kwestie zarządzania, dlaczego MPEC nie kupił zapasów węgla i opłat za emisję CO2 wcześniej, gdy jeszcze było taniej lub dlaczego nie poczekał, aż znów potanieje, bo właśnie potaniał. Przypomnijmy jednak, że w pewnym momencie była obawa, że nie tylko nie będzie taniego węgla, ale w ogóle węgla zabraknie i nie będzie czym palić.
Nad tym też już nie będziemy się rozwodzić. Bo jest jak jest.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Czy zabraknie węgla? MPEC w Bielsku ma większe zapasy niż hajnowski, ale i tak na zimę za mało
Głównym pytaniem jest co zrobić, by w przyszłości ceny ciepła w Bielsku były niższe lub by przynajmniej uniknąć radykalnych podwyżek, bo już teraz opłaty dla mniej zamożnych osób, są nie do przyjęcia.
Bardziej prawdopodobne do osiągnięcia jest to drugie, niż pierwsze.
Miasto i MPEC mają swój plan. Kocioł na biomasę, a może spalarnia?
MPEC ma zbudować dodatkowy kocioł na biomasę. Pozwoli to na dywersyfikację paliwa, z którego wytwarza się ciepło. Oprócz węgla będzie to biomasa. Biomasa jest czymś w rodzaju pelletu. Budowa takiego kotła na potrzeby Bielska to koszt około 30 mln zł. Jest szansa na otrzymanie dotacji na taką inwestycję. Prezes MPEC od b urmistrza dostał wyraźnie wyartykułowane zadanie - W obecnej swojej kadencji ma przyn ajmniej częściowo odejść od palenia węglem. Minusem tego rozwiązania jest to, że ceny pelletu czy też biomasy są tak samo podatne na podwyżki i spekulacje jak węgla. Mało tego w pewnym momencie było tak, że podobnie jak węgla tego brakowało. Można rozważać, czy te braki były spekulacją na rynku, by podbić ceny, czy rzeczywiście wynikały z zastojów produkcji i dostaw związanych choćby z wojną w Ukrainie i embargami na towary ze wschodu. Tak czy siak, paliwo to jest dostarczane z zewnątrz i trudno przewidzieć jego ceny i dostępność w przyszłości.
Jedyną, ale bardzo ważną zaletą kotła na biomasę jest to, że przy tym opale MPEC nie musi płacić opłat za emisję CO2, a przy obecnej ich cenie to grube miliony. Jest to oszczędność, którą przeciętny bielszczanin odczuje w rachunkach.
W Białymstoku są na przykład dużo mniejsze opłaty za ciepło, ale to dlatego, że tam źródłem ciepła oprócz standardowej kotłowni na węgiel, jest elektrociepłownia, która produkuje prąd i przy okazji ciepło, obarczone już mniejszymi kosztami oraz spalarnia odpadów. Ba, Białystok tez ma o połowę niższe opłaty za smieci własnie dzięki wspomnianej spalarni,
Jak chcemy mieć rachunki jak w Białymstoku, musimy mieć też podobną infrastrukturę. Elektrociepłowni w Bielsku nie zbudujemy. Kotłownię węglową mamy. Uzupełnimy ją jeszcze kotłem na biomasę. Tematem do dyskusji na spotkaniu powinno być także to, czy są szanse na budowę małej spalarni odpadów.
To trochę kontrowersyjne, bo wiadomo odpady, spalarnia... Takie sąsiedztwo nie każdemu odpowiada. Jednak coś za coś. W Bielsku opłaty za śmieci wynoszą 29 zł, miasto w tym roku do gospodarki śmieciowej z budżetu dopłaca ponad 2,5 mln zł. Była propozycja, by podnieść opłaty do 32 zł. Przy czteroosobowej rodzinie miesięczny koszt zagospodarowania odpadów to w pierwszym przypadku 116 zł w drugim 128 zł miesięcznie. Ceny te cały czas rosną. Jak tłumaczy prezes PK i MPO nie wynika to z cen narzucanych przez bielskie przedsiębiorstwo, a cen, jakie dyktują zakłady odbierające odpady i kosztów transportu. W dodatku coraz trudniej niektóre frakcje odpadów zagospodarować. Spalarnia w Białymstoku odpadów z Bielska nie chce zbytnio przyjmować.
Posiadanie swojej spalarni załatwia problem. Zagospodarowanie śmieci jest tańsze i prostsze, mało tego można zarabiać na tym, że przyjmuje się odpady z innych samorządów, jakby swoich zabrakło. W dodatku jest praktycznie darmowe ciepło, od którego nikt nie nalicza żadnych opłat za emisję CO2. O ceny i dostępność opału nie ma potrzeby się martwić, bo śmieci jest mnóstwo i cały czas są produkowane nowe. Nawet jak przestaną być produkowane to są całe ich składowiska. A każdemu kto zechce je legalnie przyjąć jeszcze się dopłaca.
Budowa takiej spalarni obniża ceny ciepła i uniezależnia od wahań cen i dostępności na rynku węgla oraz opłat za emisję CO2.
Pomysł budowy spalarni już kilka lat temu wysunął Piotr Selwesiuk, prezes PK i MPO.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Minusem tego rozwiązania jest to, że budowa spalarni na potrzeby Bielska to według szacunków prezesa MPEC jakieś 50-60 mln zł , moze teraz nawet 70 mln zł. To bardzio dużo. Jak z kolei powiedział nam burmistrz Jarosław Borowski, w obecnej perspektywie finansowej nie ma zaplanowanych dofinansowań takich inwestycji. Wydatek 60 czy 70 mln zł dla budżetu Bielska jest nieosiągalny.
CZYTAJ WIĘCEJ:
MPEC w Bielsku Podlaskim zrezygnuje z palenia węglem. Zastąpi go spalarnia śmieci czy biomasa [FOTO]
Dopłaty do węgla nie dla MPEC. Dlaczego spółka stawia na biomasę , a nie spalarnię?
Spółdzielnia sama podgrzeje wodę. Bez MPEC
Pomysł na oszczędności ma także Spółdzielnia Mieszkaniowa w Bielsku Podlaskim. Jakiś czas temu na blokach przy ul. Poświętnej zainstalowała system specjalnych pomp zasilanych fotowoltaiką, który pozwala na tańsze podgrzewanie wody. Jak tłumaczył prezes największym kosztem podgrzania wody jest utrzymanie jej temperatury i za to mieszkańcy płacą najwięcej. Ów system po udoskonaleniu pozwoliłby na podtrzymanie temperatury gorącej wody bez potrzeby kupowania ciepłą od MPEC lub przy niewielkim wsparciu ogrzewania sieciowego. Już teraz pdgrzanie metra sześciennego wody we wspomnianych blokach kosztuje o połowę mniej niż w tych, w których woda podgrzewana jest z sieci MPEC.
System ten jest w stanie zapewnić jedynie podgrzewanie wody. Nie ma mowy o tym, by ogrzewał mieszkania zimą. Mimo to dla mieszkańców byłaby to ogromna ulga w rachunkach.
Inwestycja ta jest możliwa do realizacji. Prawdopodobnie wkrócte dostępne będą dofinansowania na ten cel. To kwestia odblokowania unijnych pieniędzy w ramach KPO.
Co z MPEC, jeśli nie będzie potrzebne ciepło
Cała inwestycja w szerszym spojrzeniu niesie ze sobą jednak ogromne ryzyko. Spółdzielnia Mieszkaniowa jest głównym odbiorcą ciepła z MPEC. Jeśli SM się usamodzielni, MPEC straci ogromną część dochodów i niestety, by ratowąc budżet w taki czy inny sposób, będzie musiał podnosić ceny lub szukać oszczędności. Ewentualnie zbankrutować.
Nie można tegi skwitować wzruszeniem ramion, bo jest to kluczowa spółka miejska, a ciepło które wytwarza, mieszkańcom miasta jest potrzebne. Jeśli nawet wodę spółdzielnia będzie grzała sama, to zimą potrzebne jest ogrzewanie mieszkań, więc MPEC musi funkcjonować. Z samego zimowegop grzania mieszkań spółka się jednak nie utrzyma...
Tym bardziej spotkanie prezesów spółdzielni, MPEC, PK i MPO oraz burmistrza jest potrzebne, by wraz z mieszkańcami omówić możliwe kierunki działań. Tak, by z jednej strony zapewnić mieszkańcom nie za wysokie opłaty za ciepło, śmieci, a jednocześnie, by zabezpieczyć stabilność i trwałość dostaw podstawowych mediów (ciepła, wody) i odbiór odpadów.
(azda)