Po tym jak MPEC Bielsk Podlaski zgodnie z zapowiedzią podniesie opłaty za ciepło o 70 proc., mieszkańcy bloków mogą płacić nawet o około 200 zł miesięcznie więcej niż obecnie. Przypomnijamy, że to już kolejne podwyżki cen ciepła w Bielsku. W sumie sięgają one już stu procent.
Takie podwyżki wyliczyliśmy podczas rozmowy z prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej w Bielsku Podlaskim Janem Kondratiukiem. Jak zaznaczył prezes, są to kwoty szacunkowe, które zależą od wielu czynników.
- Na przykład podsumowując ostatni okres grzewczy, pomimo podwyżek, za pobrane ciepło nie zapłacimy więcej, a mniej - mówi prezes.
A to dlatego, że ostatnia zima była dużo cieplejsza od poprzedniej. Jak podaje prezes, średnia dobowa temperatura w jednym z zimowych miesiąców była o siedem stopni wyższa, niż rok wcześniej. Poprzedniej zimy średnia dobowa temperatura wynosiła około 4 stopnie na minusie, w tym roku około 3 na plusie. Mniejsze zużycie ciepła zniwelowało podwyżki.
Wpływ na to, ile zapłacimy, ma też tarcza inflacyjna i obniżony VAT, który też skutecznie zmniejsza cenę ciepła. Normalna stawka VAT za energię cieplną to 23 proc., po obniżce jest to 5 proc.
- Obecnie koszt ogrzania lokalu to około 3,40 zł za metr kwadratowy. Ta cena uwzględnia obniżona stawkę VAT w ramach tarczy antyinflacyjnej - wyjaśnia Jan Kondratiuk. - Obniżka ta jest jednak czasowa. Obowiązuje do końca lipca. Nie wiadomo czy zostanie przedłużona. Gdy stawka VAT wróci do 23 proc. i MPEC wprowadzi 70 proc. podwyżkę ceny. To przeciętny mieszkaniec naszych bloków zapłaci dwukrotnie więcej, czyli 6,80 zł za metr kwadratowy.
Przy 48-metrowym mieszkaniu daje to 326 zł miesięcznej opłaty za samo ogrzanie mieszkania. I jest to wzrost o niecałe 170 zł. Podrożeje także podgrzanie wody w kranach, co zbliża kwotę podwyżki do 200 zł miesięcznie. Oczywiście wszystko zależy od temperatur zużycia wody. No i stosowania tarczy inflacyjnej choćby w postaci obniżonego podatku VAT.
Stawki te doprowadzają do tego, że w ciągu około dwóch lat przeciętny czynsz płacony przez mieszkańca bloku w Bielsku wzrośnie ponad dwukrotnie.
- Wyliczenia te trzeba traktować z dużą rezerwą, bo na razie nie mamy konkretów. MPEC nie przedstawił nowych stawek, nie wiemy, czy obniżka VAT zostanie jeszcze urzymana - podkreśla Kondratiuk. - Jako Spółdzielnia konkretne wyliczenia będziemy robić w sierpniu i wówczas będziemy informować o nich mieszkańców. Podwyżki wprowadzone zostaną najwcześniej od września, bo wówczas zaczyna się nowy okres rozliczeniowy.
Podwyżek wcześniej czy później należy się jednak spodziewać.
Spółdzielnia, by przynajmniej w jakimś stopniu uniezależnić się od stale rosnących cen, zaczyna rozważać wprowadzenie alternatywnych sposobów podgrzewania wody, opartych na energii odnawialnej. Jak mówi prezes to bardzo kosztowne inwestycje, ale przy rosnących cenach ciepła, szybko mogłyby się zwrócić. Spółdzielnia wprowadza już nawet eksperymentalne rozwiązania, które się sprawdzają. Głównym problemem związanym z wprowadzeniem ich na szerszą skalę są pieniądze. Jest to kosztowne. Są dostępne dotacje na ten cel, które pokrywają 50 proc. kosztów, ale drugie 50 proc. trzeba mieć.
Opisywany projekt dotyczy jedynie podgrzewania wody w kranach, ciepło ogrzewające mieszkania ciągle pochodziłoby z MPEC.
Warto podkreślić, że spółdzielnia na te podwyżki ma niewielki wpływ. Podobnie jak na podwyżki cen za odbiór śmieci czy dostawę wody. Spółdzielnia jako taka na tym nie zarabia, jest tylko pośrednikiem, między dostawcą a odbiorcą, czyli mieszkańcem. Opłaty za ogrzewanie pobiera takie, by pokryły rachunek wystawiony przez MPEC. Nie więcej i nie mniej. Podobnie zresztą jest ze śmieciami.
Przypomnijmy, że na ostatniej sesji mówiono o podwyżkach cen ciepła proponowanych przez MPEC. Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Bielsku spotkał się z dość ostrą krytyką. Radni zarzucali mu, iż nie zakupił zapasów węgla i stawek za emisję CO2, gdy były tanie, a teraz musi je nabyć po wyższych cenach.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Czy w Bielsku opłaty za ciepło wzrosną o 70 procent? Jest nowa wiceprzewodnicząca rady miasta
Prezes wyjaśniał, że liczy na obniżkę cen po interwencji państwa. Na wzrost cen węgla ma wpływ wojna w Ukrainie i sankcje wprowadzane wobec Rosji, ale także spekulacje pośredników, którzy wykorzystują panikę na rynku. Prezes MPEC wspomniał, iż liczy na to, że po uspokojeniu sytuacji ceny ustabilizują się na poziomie 1200 zł za tonę. Już teraz wiemy, że stawka wskazywaną przez ministerstwo jako rozsądna - to maksymalnie 1400 zł za tonę.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Rząd apeluje, by nie ulegać panice i nie kupować drogiego węgla
Opłaty za emisję to dodatkowy koszt.
Jednym ze sposobów na jego obniżenie jest zmiana źródła ciepła. Jeszcze jakiś czas temu władze miasta oraz MPEC i PK rozważali różne opcje m.in. wstawienie w kotłowni MPEC kotła na biomasę (wówczas nie płaci się za emisję CO2) lub budowa spalarni (wówczas również nie płaci się za emisję CO2, a dodatkowo ciepło wytwarza się przy okazji utylizacji śmieci, za których zagospodarowanie obecnie też słono płacimy).
CZYTAJ WIĘCEJ:
MPEC w Bielsku Podlaskim zrezygnuje z palenia węglem. Zastąpi go spalarnia śmieci czy biomasa [FOTO]
Na sesji prezes wskazał to pierwsze rozwiązanie jako te, które zamierza realizować. Jest to swego rodzaju pójście na łatwiznę. Kocioł na biomasę jest tańszy, ale niewiele, bo raptem 10, może kilkanaście mln zł od spalarni. Nie daje jednak takich oszczędności i dla samego przedsiębiorstwa i dla mieszkańców. Oszczędnością jest jedynie brak opłat za emisję CO2, choć nie oznacza to że dwutlenek węgla przy spalaniu biomasy nie powstaje. Biomasę jednak i tak MPEC musi kupować. Opał ten to nie węgiel, ale wszyscy posiadacze kotłów na pellet wiedzą, że nie jak węgiel drożeje, to podwyżki nie dotyczą samego węgla. Wraz z nim drożeje także pellet i inne paliwa, z których wytwarza się ciepło. W tym sensie MPEC, budując kocioł na biomasę, uniezaleznia sie od opłata za emisję CO2, ale nie od wahań cen na rynku opału.
Spalarnia byłaby skuteczniejszą forma takiego uniezależnienia się. Śmieci np. butelki PET mamy swoje, mieszkańcy dostarczają je wyrzucając śmieci. Mało tego opłaty za odbiór tych śmieci podobnie jak te za ogrzewanie cały czas idą w górę. Bo tych śmieci nikt nie chce zabierać. Zagospodarowywanie ich we własnym zakresie daje oszczędności i na opłatach za śmieci i na produkcji ciepła. Ba, spalarnia mogłaby nawet zarabiać na spalaniu odpadów z innych gmin.
O takich planach już parę lat temu mówił w wywiadzie dla Bielsk.eu prezes PK Piotr Selwesiuk. Dla odmiany on na ostatniej sesji przez radnych - nawet opozycyjnych - nie tylko nie był krytykowany, ale wręcz chwalony.
Tymczasem jedną z form odpowiedzi na krytykę ze strony rady, jaką zastosował Jerzy Krassowski, prezes bielskiego MPEC, było pozwanie jednego z radnych Piotra Wawulskiego do sądu o pomówienie, czy zniesławienie.
Trzeba przyznać, że to dziwna droga, bo z krytyką można się zgadzać lub nie, można tłumaczyć, że nie tylko w Bielsku są podwyżki, ale radny, tak samo jak każdy mieszkaniec, prawo do krytyki ma. Oczywiście kwestią sporną może być forma tej krytyki i jej argumentacja, ale nad tymi szczegółami rozdrabniać się będzie sąd.
Zresztą nie tylko w Bielsku, narzekanie na drożyznę niesie za sobą niespodziewane konsekwencje...
CZYTAJ WIĘCEJ:
Cieślak rezygnuje z funkcji ministra w KPRM. Poszło o naczelnik poczty w Pacanowie i drożyznę
Tymczasem niektórzy mieszkańcy już zapowiadają protesty...