We wtorek Tadeusz Romańczuk, prezes Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek gościł na sejmowej komisji do spraw rolnictwa.
Jak zapowiadaliśmy, podczas spotkania z posłami mówił o tym, jak doszło do upadku bielskiej mleczarni, a także o tym co się obecnie w niej dzieje.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tadeusz Romańczuk jutro wystąpi w Sejmie: To, co się dzieje w Bielmleku, to nie moja wina. Zostałem wkręcony w aferę
Temat wywołał gorącą dyskusję.
Najpierw o sytuacji w SM Bielmlek dyskutowali posłowie i przedstawiciele organizacji rolniczych. W zależności od opcji politycznej, albo chwalili działania rządu, albo je ganili. Dopiero na koniec posiedzenia, mówił o niej prezes Bielmleku Tadeusz Romańczuk.
Potrzebna, ale niegospodarna pomoc?
W politycznej części dyskusji przedstawiciele opozycji, a także część przedstawicieli organizacji rolniczych zarzucali rządowi, że przekazywał wsparcie SM Bielmlek nie sprawdzając nawet, czy jest ono skuteczne, a udzielone kredyty i poręczenia mają zabezpieczenie. Z przedstawionego przez sprawozdawcę opisu wynika, że Bielmlek otrzymywał wsparcie na budowę proszkowni od Banku Ochrony Środowiska, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Później BOŚ udzielił jeszcze kredytu na odzyskanie płynności finansowej (m.in. na zaległe zapłaty za mleko dla rolników). Ten kredyt poręczał Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Wszystkie te instytucje podległe są rządowi pośrednio lub bezpośrednio.
Pieniędzy tych mleczarnia nigdy nie zwróciła i nie uchroniły jej one przed upadłością.
Poseł Kazimierz Plocke (KO) sugerował, że wsparcie finansowe dla upadającego już Bielmleku, nie było podyktowane kalkulacją finansową, bo Bielmlekowi i tak nie pomogło. Jego zdaniem chodziło o względy polityczne. To z ich powodu Bielmlek miał dostać dofinansowanie na nietrafioną - zdaniem posła - inwestycję w postaci budowy proszkowni. Później spółdzielnia dostała dodatkowe wsparcie na ratowanie finansów, bo przed wyborami trzeba było wyciszyć narastające wokół niej zamieszanie.
Przewodniczący komisji skomentował te zarzuty słowami, że ci sami posłowie, którzy apelowali o pomoc dla rolników, teraz ją krytykują.
- A przecież pomoc ta kierowana jest do rolników, którym państwo z zasady powinno pomagać - podkreślał.
W podobnym tonie wypowiadał się były minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski (PiS), który dodawał, że pomoc Bielmlekowi była udzielana zgodnie z prawem, a kredyty poręczone przez KOWR przyznano w oparciu o biznesplan zaakceptowany przez BOŚ.
Postawę krytykujących w dyskusji nazwano wręcz polityczną hucpą. Słowa te wywołały oburzenie.
W lutym ubiegłego roku o rolnikach mówili inaczej...
- My nie krytykujemy pomocy rolnikom. Zgadzamy się, że powinna być ona udzielana. Tylko pytamy, czy pomoc była właściwa i udzielono jej we właściwy sposób - ripostował Władysław Serafin (PSL). - To wy robicie polityczną hucpę, bo chcecie przykryć własną niegospodarność. Pamiętam jak potraktowano spółdzielców w poprzedniej kadencji.
Nawiązał tu do spotkania w komisji rolnictwa w lutym ubiegłego roku, kiedy to Ardanowski był jeszcze ministrem rolnictwa. Romańczuk stracił stanowisko wiceministra i znów był prezesem Bielmleku, a sam Bielmlek znajdował się na skraju bankructwa (niedługo później rozpoczął się w nim proces sanacji). Rolnicy protestowali przed siedzibą mleczarni i zostali zaproszeni na ówczesną komisję rolnictwa. Wówczas i Ardanowski, i Romańczuk bagatelizowali apele rolników i zapewniali, że sytuacja Bielmleku jest stabilna. Zwracali też uwagę, że protestujący nie są już rolnikami (cześć z nich odeszła lub została skreślona z listy członków spółdzielni) i nie mają prawa protestować. Dziś ci rolnicy mają w rękach wezwania do wyrównania udziałów spółdzielni.
- Trudno nie mieć wątpliwości, kiedy sekretarz stanu, wiceminister rolnictwa kieruje podmiotem, który otrzymuje ogromne wsparcie od państwa i bankrutuje - mówił Serafin. - Kto doprowadził do bankructwa? Już podczas tamtego spotkania rolnicy formułowali, kto jest winien...
Rolnicy jako winnego wskazywali właśnie Romańczuka.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co o Bielmleku mówili minister Ardanowski, prezes Romańczuk i rolnicy?
Drugą kwestią poruszaną podczas dyskusji było to, dlaczego rząd pomaga właściwie tylko tej jednej spółdzielni w stanie upadłości i osobom z nią związanym. Teoretycznie rozporządzenie o udzieleniu pomocy dotyczy wszystkich mleczarni, które w latach 2019 i 2020 nie wypłacały rolnikom pieniędzy za mleko i ogłosiły upadłość, ale wcześniej również dochodziło do upadłości innych spółdzielni mleczarskich, choćby w Rypinie (woj. kujawsko-pomorskie), gdzie 1,5 tysiąca rolników żadnego wsparcia nie otrzymało.
Zwrot za udziały będzie mniejszy
Beata Gawlik-Pliszka, zastępca dyrektora departamentu finansów w ministerstwie rolnictwa, tłumaczyła, że ze wsparcia skorzystali nie tylko rolnicy z Bielmleku. Wnioski o wypłatę zaległych pieniędzy za mleko spłynęły też z województwa śląskiego (1) i łódzkiego. Łącznie złożono ich 786.
Jak dodała, wnioski te są jeszcze analizowane i Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie wyliczyła, jaka łączna kwota wsparcia będzie potrzebna na zaspokojenie potrzeb rolników.
ARiMR podliczyło już wnioski o rekompensatę dopłaty do udziałów. Tych kompletnych i pozytywnie rozpatrzonych jest 804, nie tylko z Podlaskiego, ale także z kilku innych województw. Łączna kwota potrzebna na zaspokojenie wszystkich wniosków to 20 400 000 zł, a zaplanowano 20 mln. Już wiadomo, że zostanie tu zastosowany współczynnik korygujący i wsparcie dla wszystkich rolników zostanie zmniejszone o 2 proc. - w przeliczeniu na złotówki - to ok. 800 zł.
Poseł Stefan Krajewski (PSL) dopytywał jak to się stało, że Bielmlek dostawał kredyty, wszystkie instytucje udzielające mu pomocy uznawały go za dobrze rokujący podmiot, a raptem całe wsparcie wycofano. Pytanie to skierował do prezesa Bielmleku.
W końcu, po całej burzliwej dyskusji do głosu dopuszczono Tadeusza Romańczuka. Przewodniczący komisji miał do niego pretensje, że nie zgłosił się wcześniej, ale Romańczuk zauważył, że do głosu wzywano ministra, później innych, a on cierpliwie czekał.
Podczas swojego około 10-minutowego wystąpienia powiedział „miej więcej" to, co zapowiadaliśmy w artykule, do którego link zamieściliśmy powyżej. Podczas wypowiedzi byłego wiceministra można było zauważyć, że temat dyskusji i w nim budzi ogromne emocje.
Romańczuk o drodze do upadku Bielmleku
W pierwszej części wystąpienia Romańczuk próbował wskazać przyczyny upadku Bielmleku. I swoją wypowiedzią trochę pogodził opozycję i ugrupowanie rządzące. Przyznał bowiem, że do upadku bielską mleczarnię doprowadziły... instytucje rządowe. Mówił o Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Banku Ochrony Środowiska. Instytucje te udzieliły Bielmlekowi wsparcia na budowę nowoczesnej proszkowni. Ta kosztowała ok. 130 mln zł. Później BOŚ udzielił jeszcze kredytu na finansowanie bieżącej działalności mleczarni i uregulowanie zaległości u rolników. W sumie BOŚ przyznał Bielmlekowi cztery kredyty na łączną kwotę ponad 60 mln zł, z czego 30 mln zł poręczył KOWR. Wszystkie były bez wymogu wypłacalności.
Latem 2019 roku Romańczuk - po niespełna roku - przestał być wiceministrem rolnictwa.
A już w listopadzie 2019 BOŚ wypowiedział wszystkie cztery kredyty i nakazał ich zwrot. Mało tego, NFOŚiGW wstrzymał ostatnią transzę udzielonego kredytu na proszkownię w wysokości ponad 3 mln zł.
Pod koniec listopada do Bielmleku, domu Romańczuka i trzech innych osób wkroczyło CBA, w sprawie Bielmleku śledztwo wszczęła też prokuratura. Zdarzenia te zostały nagłośnione w mediach.
- Po tym wszystkim Bielmlek nie mógł już się podnieść - mówił Romańczuk. - Dlaczego BOŚ wycofał udzielone kredyty, a NFOŚ cofnął ostatnią transzę? Sam chciałbym wiedzieć. Mam nadzieję, że to ktoś ustali.
Dodał, że w tym samym czasie jeden z kontrahentów, złożył w sądzie wniosek o nakaz egzekucji zaległości, uzyskał taki nakaz i skierował do Bielmleku komornika, który zajął część jego majątku.
- Z płatnością dla tego kontrahenta spóźniliśmy się tylko dwa dni - podkreślał prezes Bielmleku.
Przypomnijmy, że główni wierzyciele (KOWR, BOŚ, NFOŚi GW) to instytucje rządowe, z którymi Romańczuk jako wiceminister ściśle współpracował. KOWR bezpośrednio podlegał resortowi rolnictwa.
Tymczasem Romańczuk opowiadał o dalszym dramacie Bielmleku, już w trakcie procesu sanacji. Proces sanacji był wynikiem wniosku o upadłość zgłoszonym m.in. przez BOŚ i NFOŚiGW. Sąd uznał, jednak, że warto spróbować restrukturyzacji. Jak jednak opowiadał Romańczuk, NFOŚIGW odmówił przelania na konto zarządcy sądowej 3 mln zł transzy kredytu i kolejnych 3 mln zł na sfinansowanie procesu restrukturyzacji. W ramach sanacji chęć kupna, a wcześniej dzierżawy wyraziły dwie firmy. Zarządca podjęła rozmowy z SM Piątnica. Podmiot ten - trzecia co do wielkości spółdzielnia mleczarska w kraju - chciał kupić Bielmlek za 135 mln zł, spłacić zaległości za mleko u rolników i odbierać je nadal oraz wypłacić załodze zaległe wynagrodzenia. Pieniądze na ten cel Piątnica miała zabezpieczone na koncie, miała też plany inwestycyjne. Tuż przed podpisaniem umowy się wycofała. Zdaniem Romańczuka właśnie ze względu na to, że do układu sanacyjnego nie przystąpili główni wierzyciele, czyli BOŚ i NFOŚiGW.
CZYTAJ WIĘCEJ:
OSM Piątnica kupi majątek Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek w Bielsku Podlaskim
PILNE! OSM Piątnica nie przejmie Bielmleku. Spółdzielnia wydała oświadczenie
Kolejnym oferentem była firma Laktopol, która według analiz miała dużo mniejsze możliwości finansowe i jej zdolność do kupienia i uruchomienia działalności w bielskiej mleczarni budziła spore wątpliwości. Zakupu miała dokonać na kredyt, a możliwości kredytowe również miała ograniczone. Opisując to Romańczuk powoływał się na opinię biegłego rewidenta powołanego przez zarządcę w procesie sanacji. Ostatecznie zarządca sądowa z braku funduszy na finansowanie procesu sanacji złożyła wniosek o jej umorzenie. Później sama chciała go wstrzymać, bo Laktopol praktycznie zgodził się i na dzierżawę, i na kupno Bielmleku. Sąd postanowił jednak umorzyć sanację. Decyzję tę zaskarżył m.in. NFOŚiGW, ale w uzasadnieniu sąd stwierdził, iż sam NFOŚiGW jako wierzyciel zachowuje niestabilny stosunek do procesu restrukturyzacji.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Sąd umorzył proces restrukturyzacji Bielmleku. Mleczarnię czeka upadłość?
Dalej Romańczuk mówił o negatywnych stronach procesu upadłości, który ogłoszono po umorzeniu sanacji. Wniosek o upadłość złożono w grudniu 2020 roku. Sąd decyzję o jej rozpoczęciu podjął w marcu, ale została ona zaskarżona i ostateczne prawomocne postanowienie o upadłości zapadło w czerwcu 2021 roku. Daty te prezes podawał nieprzypadkowo. Rolnicy jako spółdzielcy za długi spółdzielni odpowiadają przez rok po skreśleniu z listy członków spółdzielni. Tymczasem większość z nich ze spółdzielni zostało wykreślonych lub właściwie sama odeszła pod koniec 2019 roku.
- Ostatni członkowie spółdzielni zostali wykreśleni 3 i 4 lutego 2020 roku - podkreślał Romańczuk.
Przyznał, że według prawa upadłościowego właściciele udziałów ponoszą odpowiedzialność za długi podmiotu, jeśli w ciągu roku od ich wykreślenia zostanie złożony wniosek o upadłość, ale według prawa spółdzielczego, by ponosili jakąkolwiek odpowiedzialność, w ciągu roku od wykreślenia powinna zostać ogłoszona upadłość.
Romańczuk zdecydowanie stwierdził, ze rolnicy ie powinni być wzywani do wyrównania udziałów. A syndyk wezwał ich do tego już w kwietniu, kiedy jeszcze upadłość prawomocnie nie została ogłoszona.
- Mówiłem mu, by tego nie robił - mówił prezes.
Dodał, że jest wdzięczny ministrowi i posłowi Lechowi Kołakowskiemu, który również uczestniczył w posiedzeniu, za wsparcie okazane rolnikom, ale - jego zdaniem - wsparcie to nie jest potrzebne, bo rolnicy udziałów spłacać nie powinni. W kwestii udziałów rolnicy są zresztą tylko pośrednikami, bo otrzymaną kwotę muszą przekazać syndykowi (niejednokrotnie dopłacić), a ten dzięki temu uniknie sądzenia się z byłymi członkami spółdzielni. A sprawy sądowe w kwestii udziałów mogłyby trwać latami, a każdą sąd pewnie rozpatrywałby indywidualnie.
Romańczuk mówił też o swoich obiekcjach dotyczących prowadzonego obecnie procesu upadłości. Skarżył się, że syndyk wydzierżawił majątek Bielmleku Laktopolowi za „psie pieniądze", bo 10 tys. zł miesięcznie (z innych źródeł wiemy, że w tę kwotę nie wchodzą koszty utrzymania obiektu, które także ponosi dzierżawca). Mówił też o tym, ze dopiero po jego interwencji dzierżawca ubezpieczył zakład.
Romańczuk zwracał też uwagę, iż dzierżawca doprowadził do dwóch poważnych awarii w nowej proszkowni. Jego zdaniem wynikały z tego, że w proszkowni suszono substancje, do których nie jest ona przystosowana. Pierwsza z nich była maltodekstryna, która ma właściwości łatwopalne, zaś druga to tzw. kwaśna serwatka.
- Wieżę proszkowni budowaliśmy z myślą o suszeniu słodkiej serwatki i na taką podpisaliśmy kontrakt. Tamte substancje też można suszyć , ale trzeba obiekt do tego odpowiednio dostosować - wyjaśnia Romańczuk.
- W wyniku złego użytkowania obiektu do pierwszego pożaru doszło w okolicach 20 sierpnia. Wówczas wygasił się on prawdopodobnie z braku tlenu, ale w jego efekcie postały 4 tony skamieniałego proszku, który trzeba było wykuwać - opowiada prezes Bielmleku.
Poddał w wątpliwość, by proszkownie po tamtej awarii kontrolowali strażacy bądź technolodzy.
- 9 września znów doszło do pożaru, tym razem na dachu proszkowni - mówi. - Jakie były jego przyczyny, pewnie dowiemy się wkrótce.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Syndyk o przyczynach i skutkach pożaru proszkowni w Bielmleku: Pożar nie wpłynie na cenę majątku
Na koniec swojej wypowiedzi dodał, że chciałby, aby służby sprawdziły dlaczego wszystko tak właśnie się potoczyło.
- To do cholery - przepraszam za wyrażenie - trzeba wyjaśnić. Najłatwiej jest powiedzieć, że prezes jest winny - mówił Romańczuk. - Ale nie ma na to żadnych dowodów. Prokuratura w Białymstoku i CBA nie znalazły żadnych dowodów przeciwko mnie i nie usłyszałem nawet żadnych zarzutów. Postępowanie w sprawie Bielmleku prowadzi jeszcze Prokuratura Regionalna w Warszawie, ale ona mi jako przedstawicielowi spółdzielni czyli instytucji poszkodowanej nie udziela informacji, dziennikarzom również. Jedyna informacja to taka, że postępowanie jest prowadzone w sprawie i nikt nie ma zarzutów.
Konkluzją spotkania było to, że sprawą udzielenia i wycofania kredytów, upadłością Bielmleku, udziałami rolników i pożarami w mleczarni powinien zając się NIK. Stosowny wniosek został już wysłany przez Romańczuka.
(bisu)