Dzisiejsza sesja rady miasta była stosunkowo spokojna, choć oczywiście nie obyło się bez przepychanek słownych, ale nie zdominowały one obrad.
Burmistrz wypomniał nawet radnym, że większość ich dyskusji nie dotyczy problemów mieszkańców, a jest zwykłą przepychanką słowną i że nie tego oczekują mieszkańcy od swoich przedstawicieli we władzach miasta i w radzie. Nawiązał nawet do tego, że w obu wyznaniach zaczął się Wielki Post i jeszcze niedawno jedni w kościołach posypywali głowy popiołem, a drudzy w cerkwi przepraszali za winy. Radny Charyton wypomniał mu, że na grudniowej sesji sam krzyczał i obrażał radnych.
Poza tym obiektywnie warto zwrócić uwagę, iż ta sesja w porównaniu z poprzednimi była dość, merytoryczna i przepychanek słownych aż tak dużo nie było. Zresztą nawet skończyła się dość wcześnie bo trochę po 14.
Sprzedaż działki i budowa trybun na stadionie MOSiR
Gorąca dyskusja zaczęła się już na poziomie porządku obrad. Część radnych chciała bowiem zrezygnować z punktu dotyczącego sprzedaży nieruchomości miejskiej przy ul. Narutowicza. Burmistrz we wniosku o zgodę rady na sprzedaż tej działki napisał, że otrzymane pieniądze zostaną przeznaczone na budowę trybun na stadionie MOSiR lub inne inwestycje.
I właśnie do tego "lub" mieli uwagi radni. Krzysztof Grygoruk w swojej wypowiedzi stwierdził, że burmistrz w rozmowach kuluarowych zachęcając do poparcia sprzedaży składał mnóstwo obietnic związanych z przeznaczeniem pieniędzy ze sprzedaży, ale tych pieniędzy na to wszystko zabraknie. Proponował też, by głosowanie nad tym punktem przenieść na kolejną sesję, a w międzyczasie burmistrz miałby przedstawić dokładnie, na co zostaną przeznaczone pieniądze. Przy okazji miasto powinno też otrzymać już na ten cel dofinansowanie z urzędu marszałkowskiego.
Inni radni Piotr Wawulski i Tomasz Hryniewicki domagali się obietnicy, że w razie sprzedaży uzyskane pieniądze pójdą dokładnie na trybuny.
- Nie jesteśmy przeciw inwestycji, czy sprzedaży działek, ale z doświadczenia wiemy, że nasze zaufanie było wielokrotnie nadużywane, stąd chcemy mieć pewność, że pieniądze te nie zostaną przejedzone - mówił Tomasz Hryniewicki.
Burmistrz wyjaśnił, że nie może tego obiecać, bo decyzja o przeznaczeniu pieniędzy i zmianach w budżecie leży po stronie radnych.
- Nie mogę tego obiecać, bo jeśli na jednej z kolejnych sesji rada nie przegłosuje przekazania pieniędzy, to ja nie mogę za to odpowiadać - tłumaczył burmistrz.
Dodał, że 500 tys. zł "od marszałka" i jakieś 400 tys. zł ze sprzedaży działki i tak nie wystarczy na trybuny, resztę pieniędzy trzeba będzie znaleźć w budżecie i będą szukane, bo inwestycja jest potrzebna. Choćby w związku z planowanym na lato jubileuszem klubu piłkarskiego. Zaznaczył też, że o budowę trybun prosili pracownicy MOSiR w tym radni.
O tym temacie radni zaczęli rozmawiać już na poczatku sesji, gdy ustalano plan obrad.
Tuż przed podjęciem tego punktu według programu obrad zrobiono 10-minutową przerwę. Ta jakby zmniejszyła opór radnych. Po nim kilku w wypowiedziach wręcz poparło inwestycję i ostatecznie w głosowaniu niemal wszyscy byli za sprzedażą. 18 radnych było za, 3 się wstrzymało, nikt nie był przeciw.
Jak jeszcze przed głosowaniem mówił radny Bożko na omawianej nieruchomości stoi nadający się jedynie do rozbiórki dom i sami okoliczni mieszkańcy proszą o zrobienie z nim czegoś, bo i psuje wizerunek ulicy i stanowi zagrożenie.
Ulica im. Eugeniusza Berezowca
Tym razem przyjęcie nazwy ulicy poszło gładko. Nazwę ulicy wewnętrznej przy ul. Listopada (część małej obwodnicy), która będzie nosiła imię Eugeniusza Berezowca, również przyjęto niemal jednogłośnie
W trakcie dyskusji w tym punkcie radny Piotr Wawulski przypomniał ostatnią dyskusję i wypomniał, że wówczas podnoszono, iż pomysłodawcą ulicy Przedsiębiorców był Jan Mikołuszko założyciel Unibepu. Wawulski po rozmowie z Mikołuszką przekazał, że ów tego nie potwierdził. Jak przekazał radny Mikołuszko zapewnił, iż "nawet najmniejszym palcem nie kiwnąłby, żeby sprzeciwić się powstaniu ulicy Eugeniusza Berezowca". Burmistrz zaznaczył, iż o tym, że inicjatorem powstania ul. Przedsiębiorców był właśnie Mikołuszko, mówił Jarosław Antychowicz z Izby Przemysłowo-Handlowej, który w imieniu przedsiębiorców, w tym także założyciela Unibepu, zachęcał do utworzenia takiej ulicy.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Sesja rady miasta w Bielsku. Zarobki wiceburmistrz i żenująca konfrontacja polityki z biznesem
Komisja rewizyjna błędów się nie doszukała, bo nie dostała informacji.
Emocje podczas sesji wywołała informacja o wynikach kontroli komisji rewizyjnej dotyczącej przyznanych przez burmistrza zwolnień, ulg lub rozbicia na raty należnych opłat i podatków dla różnych podmiotów i osób fizycznych.
Komisja stwierdziła, że nie znalazła nieprawidłowości.
Piotr Wawulski stwierdził, że po takiej kontroli komisja powinna podać się do dymisji. Jak później przyznali przewodniczący i członkowie komisji, nie otrzymali oni szczegółowych danych dotyczących badanych ulg i zwolnień, a jedynie mieli dostęp do danych podanych do publicznej wiadomości. Na podstawie tych danych nieprawidłowości stwierdzić nie mogli. Nie mogli także stwierdzić, czy rzeczywiście ich nie było. W dyskusji jeszcze raz tłumaczono, iż ograniczony dostęp do informacji wynika z przepisów zobowiązujących miasto i władze miasta do nieujawniania pewnych informacji dotyczących osób i firm.
Po dyskusji rezygnację z zasiadania w komisji ogłosiło dwoje radnych Tomasz Hryniewicki i Danuta Karniewicz. Ten pierwszy zaznaczył też, ze w pracach komisji dotyczących tej kontroli nie uczestniczył z powodów osobistych.
Kontrole szamb i obowiązek ich opróźniania ich co pół roku
Podczas sesji ustalono też formę kontroli i zakres obowiązków, jakie nakładane są na właścicieli tzw. szamb. Miasto i radni musieli przyjąć nowe przepisy w tej sprawie, bo wymagało tego od nich najnowsze prawo. Uchwała przyjęta przez radnych zakłada, iż miasto będzie przeprowadzało kontrole regularności opróżniania szamb, a ich właściciele mają obowiązek przedstawić kontrolującym umowy na ich opróżnianie oraz potwierdzenie opłata za takie usługi z dwóch ostatnich lat.
Początkowy projekt uchwały zakładał, iż szamba te mają być opróżnianie co 3 miesiące. Na jednej z komisji zaproponowano, by okres ten wynosił 6 miesięcy. O wydłużenie tego okresu podczas sesji zabiegały także radne Danuta Karniewicz i Eugenia Kruk. Obie panie argumentowały, że w wielu domach oszczędza się wodę i jej zużycie jest na tyle małe , iż opróżnianie szamba co trzy miesiące nie jest konieczne, a stanowi obciążenie finansowe.
Mało tego radna Karniewicz zauważyła, że w mieście jest mało podmiotów opróżniających szamba. Pozwolenie na działalność od miasta ponoć ma sześć, ale tak naprawdę działają tylko dwa.
Ostatecznie przyjęto, iż właściciele szamb muszą opróżniać je co pół roku. I przez dwa lata przechowywać umowy oraz rachunki takie usługi.
Szpital prosi o pieniądze na łóżka do oddziału rehabilitacji. Hryniewicki: Zrzućmy się jako radni
Gościem na sesji był dyrektor szpitala Mirosław Reczko. Opowiedział o sytuacji szpitala. Mówił o finansach, ale też planach inwestycyjnych. M.in o tym, że za miesiąc przeniesiona zostanie poradnia płucna, o planowanej modernizacji SOR-u, o planach rozbudowy budynku dawnego liceum medycznego oraz o konieczności przebudowy lotniska, bo obecne niedługo przestanie spełniać wymogi. O szczegółach napiszemy w oddzielnym artykule.
Głównym celem jego wizyty była jednak prośba o wsparcie zakupu łóżek do oddziału rehabilitacji.
- Na rehabilitacji mamy 20 łózek, siedem z nich jest nowa, trzynaście wymaga wymiany - mówił.
Same łóżka są stare, a i materace już niezbyt wygodne, a szczególnie na rehabilitacji, gdzie pacjenci najczęściej trafiają na kilka tygodni, komfort leżenia jest ważny.
- Co możemy realizujemy z własnych środków, ale czasem, gdy ich brakuje zwracamy się z prośbą o wsparcie - mówił dyrektor. - A szczególnie po wprowadzeniu ostatnich podwyżek, które odgórnie nam narzucono, ale nie przekazano nam na nie pieniędzy, środków na pewne wydatki zaczyna brakować.
Koszt zakupu jednego łóżka, wraz z materacem i szafką oszacował na około 12 600 zł, a z prośbą o wsparcie zgłosił się do wszystkich samorządów w powiecie.
Do tej prośby wypowiadający się radni odnieśli się pozytywnie. Burmistrz dopytał jedynie, na ile łózek mają się dołożyć. Z szybkiej kalkulacji wynikało, że jeśli wszystkie gminy i miasto Brańsk zakupią po jednym łóżku, na miasto Bielsk przypadnie sześć.
Radny Tomasz Hryniewicki zaproponował radnym, by każdy z nich przekazał po 600 zł na zakup łóżka z własnej diety. Akurat wystarczyłoby na zakup jednego.
- Za kilkanaście miesięcy kończy się nam kadencja. Zróbmy coś dobrego na jej zakończenie - dodał.
Na tej sesji dyrektor wyraził jedynie prośbę. Rozpatrywana ona będzie na kolejnej.
Maszty telekomunikacyjne
Podczas sprawozdania z działalności burmistrza i w sprawach różnych, czyli pod koniec sesji rozmawiano także o masztach telekomunikacyjnych, które mają stanąć w Bielsku. Tomasz Hryniewicki zwrócił uwagę, iż burmistrz w sprawozdaniach przedstawianych radnym nie wspomniał o tym, że pojawiły się wnioski o ich postawienie. Burmistrz przeprosił, choć przyznał, że brak tej informacji w sprawozdaniach wynikał z niedopatrzenia pracownika.
A jak wygląda kwestia postawienia masztów?
Przeciw nim zorganizowano już nawet protest mieszkańców. Radny Artur Żukowski w ich imieniu domagał się nawet konsultacji społecznych. Wiceburmistrz wyjaśniła jednak, że według najnowszych przepisów na poziomie miasta takiej inwestycji powstrzymać się nie da. Protest-petycję mieszkańców miasto przekazało nawet do ministerstwa, ale to sprawę umorzyło. Wiceburmistrz odczytała nawet pismo w tej sprawie. Było one długie i ciężkie w odbiorze. Wynikało z niego, że protest i pytania mieszkańców zostały przekazane do odpowiedniego resortu. Ten miał wskazać, kto mieszkańcom ma odpowiadać na pytania - miasto, starostwo, czy ministerstwo. Resort sprawę jednak umorzył. W piśmie tym wiceburmistrz przeprosiła też reprezentantkę protestujących, za słowa użyte w jednej z odpowiedź, które tamta mogła uznać za niemiłe.
Całą sprawę w dość krótki i prosty sposób podsumował burmistrz.
Według najnowszych przepisów, ani miasto jako samorząd, ani nawet protest 25 tys. mieszkańców nie jest w stanie powstrzymać budowy wież telekomunikacyjnych. Są one bowiem uznawane za infrastrukturę strategiczną. Protesty co najwyżej mogą wpłynąć na właściciela działki lub składającego wniosek. Jeśli jest to osoba z Bielska wywieranie takiego nacisku może mieć sens, dla firmy czy mieszkańca z Warszawy nie ma to najmniejszego znaczenia.
CZYTAJ WIĘCEJ:
W Bielsku mają powstać trzy wieże radiotelekomunikacyjne. Jedna ma już zgodę na lokalizację
W sprawach różnych mówiono także o bieżącej naprawie dróg gruntowych i bitumicznych. Na te pierwsze został rozstrzygnięty przetarg i wykonawca powinien niedługo zacząć prace, na te drugie jeszcze nie. Mówiono także o przetargu na ulice Niecałą, Długosza i inne.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Mieszkańcy czekali na to od dawna. Na tych ulicach wkrótce pojawi się asfalt i kostka
Autobusy elektryczne - czy to się opłaca?
Pytanie o to to zadał wiceburmistrz Tomasz Hryniewicki. Dokładnie spytał, ile kosztuje prąd do ładowania autobusów. Wiceburmistrz Bożena Zwolińska najpierw poprosiła o pytanie na piśmie, a gdy radny naciskał na przynajmniej ogólną odpowiedź uznała to za złośliwość. Hryniewicki wypomniał jej, że przecież za koordynację projektu niskoemisyjnego, który obejmuje m.in. zakup autobusów elektrycznych otrzymuje ona specjalny dodatek, więc taką wiedzę powinna posiadać.
- Nie będzie mnie pan egzaminował i oceniał mojej pracy - stwierdziła Bożena Zwolińska.
Piotr Wawulski zwrócił uwagę wiceburmistrz, że zamiast odpowiedzieć konkretnie, to prawi złośliwości. Apelował nawet do burmistrza, by dał reprymendę swojej podwładnej. Krzysztof Grygoruk dodał, że pytanie jest jak najbardziej zasadne, bo chodzi o koszty jakie miasto będzie ponosić w związku z użytkowaniem autobusów.
Wiceburmistrz na pytanie nie odpowiedziała.
Odniósł się do niego burmistrz Jarosław Borowski. Odnośnie reprymendy, stwierdził, że kiedy wzywa podwładnych "na dywanik" to rozmawia z nimi w cztery oczy i to jego decyzją jest czy i kiedy kogoś wzywa. Odnośnie samych autobusów wyjaśnił, że stawka za prąd nie jest miarodajna, bo ta się zmienia.
Miarodajna jest wycena wozokilometra, którą miastu przedstawiło Przedsiębiorstwo Komunalne. Wychodzi na to, że koszt wozokilometra w przypadku autobusów elektrycznych jest dużo mniejszy niż w przypadku tych spalinowych. Krótko mówiąc ich eksploatacja jest tańsza.
Odnosząc się do bardziej szczegółowych pytań opisał, że autobus elektryczny na jednym ładowaniu jest w stanie przejechać 300 km. A w Bielsku na trasach 1AE i 1E (E - oznacza elektryczny) będą one pokonywać około 200 km, więc jedno ładowanie wystarczy na cały dzień.
Miasto miało kupić auto hybrydę, kupiło benzyniaka
W sprawach różnych radny Emil Falkowski dopytał burmistrza o zakup auta do urzędu miasta. Jak mówił radny, burmistrz wnioskował o kwotę 140 tys. zł na jego zakup (radny się pomylił na auto przeznaczono 160 tys. zł) i rada się na to zgodziła, bo argumentem za tak wysoką kwotą było to, że urząd zgodnie z wymogami musi zakupić auto hybrydowe lub elektryczne, a te są droższe.
Okazuje się jednak, że nie musi.
Burmistrz wyjaśnił, że najpierw szukał auta hybrydowego lub elektrycznego, ale w cenie 160 tys. zł takiego nie znalazł, więc, żeby nie prosić rady o dodatkowe ponad dwadzieścia tysięcy, kupił auto benzynowe. Dodał , że wymogi co do zakupu aut elektrycznych lub hybrydowych dotyczą samorządów "ponadgminnych", czyli miast na prawach powiatu, powiatów i samorządów wojewódzkich.
Ostatecznie burmistrz kupił auto za 130 tys. zł. Nawet jak na auto z wyższym zawieszeniem i bogatszym wyposażeniem tanio to nie jest.
Falkowski jeszcze raz przypomniał, że dużo taniej, wręcz o połowę można było kupić inną markę, którą sam jeździ i która jest użytkowana m. in. przez firmy budowlane, by wizytować budowy.
Burmistrz wyjaśnił, że do tej firmy również wysłano zapytanie ofertowe, ale nie odpowiedziała.
Było też o spotkaniu z mieszkańcami burmistrza prezesów Spółdzilemni Mieskznaiowej, PK i MPEC, ale własciwie jedyną informacja bylo to , że takie spotkanie jest uzgadniane.
(azda)