Każda okazja do kłótni jest dobra. Chyba z takiego założenia wyszli uczestnicy sesji rady miast a w Bielsku Podlaskim. - Nawet jeśli nie jesteśmy przeciw, to jesteśmy przeciw - jak powiedział jeden z radnych. Słowa te można na różne sposoby interpretować, ale idealnie pasują do opisu przynajniej części dyskusji. Apogeum było chyba pod koniec sesji, gdy nadawano nazwy ulicom.
O dwóch tematach poruszonych na sesji już pisaliśmy.
Zażenowanie mieszkańców z pewnością budzi to, że na ulicy Dubicze doszło do awarii wodociągu. To ta ulica, którą ponad trzy lata temu rozkopano, by wymienić sieć wodno-kanalizacyjną. Dopiero po około trzech latach prace zakończono i ma nowy asfalt. Ale wymieniono tylko rury kanalizacji deszczowej i sanitarnej. Awaryjny, stary wodociąg zostawiono, bo nie ujęto go w planie i miasto uznało, że szkoda na to miliona złotych. Nowiutki asfalt podczas sesji trzeba było ciąć, by naprawić awarię...
CZYTAJ WIĘCEJ:
Słuszne oburzenie budziły też przytaczane przez radnych wynagrodzenia wiceburmistrz i prezesów spółek miejskich. Zawłaszcza w kontekście propozycji podwyżki opłat za śmieci.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Emerytura, etat i jeszcze dodatek za cięzką pracę. Wiceburmistrz zarabia lepiej niż burmistrz
O wynagrodzeniach tych wspomniał m.in. radny Tomasz Hryniewicki. Mówił on o tym, że prezesi spółek miejskich (PK, MPO, MPEC) zarabiają ogromne pieniądze w ramach podstawowych i zmiennych wynagrodzeń.
Radny Piotr Wawulski pochwalił się, że po kilku miesiącach starań otrzymał odpowiedź na pytanie odnośnie tego, czy prezes MPEC słusznie otrzymał premię m.in za osiągnięcie wyniku finansowego. W odpowiedzi burmistrz napisał, że... przedłuża termin na odpowiedź o miesiąc. Podczas sesji przyznał jednak, że podejrzenia radnego mogą się potwierdzić, ale jeszcze musi się upewnić.
Podczas sesji parokrotnie też przywoływano zarobki wiceburmistrz Bożeny Zwolińskiej, która oprócz swoich stałych dochodów otrzymuje jeszcze ponad 2,2 tys. zł miesięcznie za to, że koordynuje projekt związany z niską emisyjnością.
- Emerytura, etat, kasa z zasiadania w radzie nadzorczej spółki miejskiej i jeszcze dodatek to przesada - grzmiał radny Eugeniusz Siomoniuk. - Przecież ona zarabia więcej niż pan, panie burmistrzu.
- Wielu emerytów nie dostaje 2,2 na rękę - mówiła radna Danuta Karniewicz.
Mniej więcej tyle na rekę zarabiają urzednicy najniższego szczebla w magistracie.
- Panie burmistrzu, mówi pan, że przez nas traci zdrowie, ale to nie przez nas - komentował Wawulski. - To inni zarabiają kasę, a pan zawsze jest pokrzywdzony.
Burmistrz po raz kolejny stwierdził, że nie pełni stanowiska dla pieniędzy, a jego wynagrodzenie ustalają radni.
Ale i mu wypomniano plany kupna samochodu za 128 tys. zł. Radny Falkowski wcześniej proponował dzierżawę auta, ale okazała się ona nieopacalna. Teraz stwierdził, że zamiast Kia Sportige, miasto mogłoby kupić podobną gabarytowo i z wyższym zawieszeniem Dacię Duster za ponad 60 tys. zł
Basenu nie zamkną
Nieco spokojniej było przy przyznawaniu dotacji na pływalnię miejską "Wodnik". Radni przyznali dopłatę ponad 17 zł do każdego odwiedzającego. Podyskutowali przy okazji o ewentualnych zmianach statutu pływalni i ponarzekali na awarię sauny, którą naprawiono po tygodniu. Wszyscy zgodzili się co do tego, że pływalnię trzeba wspierać i musi ona funkcjonować, Burmistrz zdementował pogłoski, jakoby planował jej zamknięcie.
Po co wyjaśniać, lepiej się kłócić
Kłótnia za to wywiązała się o to, czy komisja rewizyjna ma prawo kontrolować ulgi i umorzenia, które przyznaje burmistrz. Z wystąpień radnych wynikało, iż ulgi i umorzenia mogą być przyznawane niewłaściwie.
- Rozumiem umorzenie podatku przedsiębiorcy, który zbankrutował, ale zwolnienie z podatku od spadku? Dlaczego pan to przyznał - pytała burmistrza Iwona Kołos.
Burmistrz odpowiedział, że nie może wyjaśnić szczegółowo, bo to tajemnica skarbowa. Dodał, że to nie on zwolnił z podatku, tylko naczelnik urzędu skarbowego, on wydał tylko opinię. A zwolnienie to w zestawieniu zapisano w rubryce "ważny interes wnioskującego".
O szczegółowe wyjaśnienie ulg i umorzeń wystąpiła komisja rewizyjna rady, ale odpowiedzi nie otrzymała. Być może jeszcze nie otrzymała, bo urząd nie zdążył z przygotowaniem odpowiedzi. Radni zarzucili jednak burmistrzowi, że uchyla się od wyjaśnień. A pokłócili się z obecną na sesji radcą prawną. Radny Piotr Wawulski odniósł się do opinii wystawionej przez inną prawnik z kancelarii obsługującej radę. Obecna na sesji radca poprosiła o przeniesienie tej dyskusji na koniec sesji do spraw różnych, by mogła zapoznać się z pismami koleżanki i merytorycznie odpowiedzieć. Radni opozycji nie byli tym zainteresowani. Sami zaczęli w wystąpieniach czytać fragmenty regulaminów, zapisy kodeksów znajdywane naprędce w internecie i interpretować je po swojemu. Oczywiście żaden z nich prawnikiem nie jest. Zarzucali przy tym radcy, iż jej zdaniem komisja rewizyjna nie może prowadzić tej kontroli. Radca jednak kilkakrotnie powtarzała coś zgoła odmiennego. Potwierdzała, iż komisja rewizyjna ma prawo kontrolować przyznawanie ulg, umarzanie długów etc. przez burmistrza, ale nawet ona ma ograniczony dostęp do newralgicznych informacji dotyczących osób i podmiotów, które z tych ulg i umorzeń korzystają. Kwestia udzielenia informacji i dostępu do dokumentów lub odmowy zależy od tego, o co dokładnie się prosi. Pod koniec sesji odniosła się w podobny sposób do opinii wydanej przez koleżankę i podała podstawy prawne.
Temat był ciekawy i ważny, ale dyskusja o nim prowadzona była na bardzo niskim poziomie.
Radnym z przedsiębiorcami nie po drodze. "Jestem przeciw, choć nie jestem przeciw"
Najbardziej żenująca była jednak dyskusja o nadaniu nazw ulic. Jedną na spokojnie nazwano "Spokojną".
Gorzej sytuacja wypadła przy nadawaniu nazwy fragmentowi nowo wybudowanej małej obwodnicy. Chyba najbardziej znany bielski przedsiębiorca Jan Mikołuszko, założyciel Grupy Unibep wyszedł z inicjatywą, by nadać mu nazwę "Przedsiębiorców". W kwietniu wniosek o to złożyła Izba Przemysłowo-Handlowa. Przed poprzednią sesją wniosek ten trafił do komisji rady miasta i w głosowaniach na komisjach został poparty. Na wczorajszej sesji w tym punkcie z radnymi połączył się Jarosław Antychowicz, wywodzący się z Bielska biznesmen, prezes Infinity Group, członek Podlaskiej Izby Handlowo-Przemysłowej. Miał on wyrazić poparcie dla pomysłu nazwy ulicy w imieniu "Przedsiębiorców" i podziękować w ich imieniu za poparcie tej inicjatywy.
Poparcia jednak nie było. Radni opozycji tuż po ostatniej sesji złożyli konkurencyjną propozycję, by ulica nosiła imię Eugeniusza Berezowca, nieżyjącego już burmistrza Bielska. Zamiast miłej wymiany zdań, przedstawiciel największych podlaskich przedsiębiorców musiał wysłuchać politycznej kłótni na sesji. Radny Wawulski stwierdził, iż po ostatniej sesji, jako grupa radnych zapytali rodzinę Berezowca o zgodę i złożyli wniosek o uhonorowanie go nazwą tego fragmentu ulicy, a burmistrz - w domyśle przez złośliwość - wniosku tego na sesji nie przedstawił.
Jak dodał Wawulski, burmistrz postawił ich w niekomfortowej sytuacji, bo nie są przeciw propozycjom prezesa, ale zagłosują przeciw.
Z wyjaśnień burmistrza wynika, że do niekomfortowej sytuacji doprowadzili sami radni. On jako burmistrz złożył na sesję projekt, który otrzymał akceptację komisji rady miasta, w których przecież głosowali radni. A na wniosek związany z Berezowcem odpisał, proponując inną lokalizację niekolidującą z już procedowanym wnioskiem, a znajdującą się w pobliżu ulic upamiętniających innych historycznych burmistrzów Bielska. Na to stanowisko radni nie odpowiedzieli.
Radny Falkowski zaczął wypominać, że na głosowaniu w komisjach wielu radnych się wstrzymywało od głosu, więc propozycja ulicy "Przedsiębiorców" nie miała poparcia.
Jak jednak zauważył burmistrz, że sprzeciwu nie wyrażali. A gdyby, planując zgłoszenie wniosku o nadanie ulicy imienia Berezowca, radni już na etapie głosowania w komisjach, odrzucili propozycję "Przedsiębiorców", całego zamieszania by nie było. Prezes renomowanej firmy i jednocześnie przedstawiciel Izby Przemysłowo-Handlowej nie traciłby czasu na słuchanie bezsensownych kłótni.
Podczas dyskusji radni proponowali imieniem "Przedsiębiorców" nazwać uliczkę przy terenach inwestycyjnych za Kaczogrodem. Z drugiej strony pytali , ilu bielskich przedsiębiorców jest w Izbie Przemysłowo-Handlowej. A radny Falkowski zarzucił, ze wniosek o nazwanie tej ulicy pojawił się jeszcze, gdy ulica była gotowa.
Najtaktowniej w tym wszystkim zachował się będący cały czas na łączach prezes Antychowicz. Podkreślił on wyjątkową przedsiębiorczość Bielska, w którym jest najwięcej największych podlaskich firm i to, że to właśnie bielska firma Unibep była pierwszym podmiotem z Podlasia notowanym na giełdzie. Zaznaczył przy tym, że bielskie firmy tworzone były tu od podstaw przez swoich założycieli. Dzięki nim z Białegostoku do pracy w Bielsku jeździ więcej osób niż w przeciwnym kierunku. Biznesmen poprosił przy tym o niemieszanie do tej kwestii polityki i znalezienie konsensusu, który pozwoli uhonorować nazwą ulicy czy placu zasłużonego dla miasta burmistrza, ale także "Przedsiębiorców".
Radny Mikołaj Osipiuk, zwracając się do radnych, przypomniał, iż chcą oni odrzucić wniosek o nazwanie ulicy "Przedsiębiorców", który wysunął nie burmistrz, a Jan Mikołuszko, założyciel firmy, która rozsławia Bielsk w kraju i Europie, daje zatrudnienie tysiącom osób w mieście i regionie. Dodał, że Mikołuszce przyznano tytuł honorowego obywatela miasta.
Jasnym jest, że radni chcieli zrobić na złość burmistrzowi. Jak zauważył Wawulski komisje nie są transmitowane, nie ma mediów i kamer... Dlatego dyskusja odbyła się na na sesji. Radni chcieli "dokopać" burmistrzowi, ale też rykoszetem dostało się biznesmenom, którzy wyszli z poważną neutralną politycznie propozycją. Nazwa "Przedsiębiorców" nie budzi żadnych kontrowersji, nie ma kontekstu politycznego i szczególnie do Bielska pasuje.
Warto też przypomnieć, że to dzięki bielskim przedsiębiorcom do budżetu miasta wpływają miliony złotych, które władze miasta i radni wydają lekką ręką m.in. na swoje diety, wynagrodzenia, samochody.
Ostatecznie w głosowaniu na sesji radni odrzucili tę propozycję w atmiosferze niepotrzebnej kłótni. Ulica została na razie bez nazwy.
A co z uczczeniem Eugeniusza Berezowca? Pewnie na najbliższej sesji pojawi sie propozycja nadanie ulicy jego imienia. Co ciekawe propozycja uhonorowania byłego burmistrza nie powjawia się po raz pierwszy.
- Oglądając sesję byłem zniesmaczony - mówił spotkany tuż po obradach były radny Andrzej Waszkiewicz. - W poprzedniej kadencji, gdy dekomunizowano nazwy ulic w Bielsku, złożyłem propozycję, by jedna z nich nosiła imię Eugeniusza Berezowca. Wówczas, żaden z radnych, którzy dziś tak się o to upominają, propozycji tej nie poparł. Część wręcz głosowała przeciw. A to, jak potraktowali przedsiębiorców, to wstyd. Berezowiec by tak nie postąpił.
(azda)