Dotarliśmy do pisma napisanego przez rolników należących do rady nadzorczej Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek, a skierowanego do prezydenta RP.
Autorzy proszą prezydenta o interwencję w sprawie Bielmleku. Chcą, by umorzono upadłość spółdzielni, umożliwiono wznowienie produkcji i normalnej działalności. Pod dotychczasowym zarządem.
"(...) Zwracamy się do Pana Prezydenta o pomoc i pragniemy wyrazić przekonanie, iż wolą Pana będzie spotkanie z nami lub wyznaczenie osoby do rozmów w naszej sprawie. Wierzymy, że dzięki temu odzyskamy nasz majątek budowany od trzech pokoleń" - czytamy w piśmie.
Autorzy pisma opisali także przyczynę upadku bielskiej Spółdzielni Mleczarskiej. Upatrują jej nie w błędach w zarządzaniu mleczarnią, a w nielogicznym zachowaniu jednego z jej wierzycieli, dokładniej podległego rządowi Banku Ochrony Środowiska, który najpierw udzielił kredytu Bielmlekowi, a później ten kredyt wycofał, czym doprowadził do finansowej zapaści mleczarni.
Opisują to szczegółowo.
Na przełomie lipca i sierpnia 2019 roku Bielmlek miał problemy z bieżącymi wypłatami dla pracowników i rolników. Jak twierdziły władze spółdzielni, były to problemy przejściowe, z którymi spółdzielnia sobie poradzi. By płacić zaległości wobec rolników, zarząd pod koniec sierpnia zaciągnął kredyt z gwarancją Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Opiewał on na 23 mln zł. Do budżetu spółdzielni trafiło niespełna 20 mln zł. Kwota ta wystarczyła na spłatę zaległości wobec rolników oraz opłaty za mleko do listopada włącznie.
"(...) Wszystkie zaległości wobec pracowników i rolników zostały uregulowane i myśleliśmy, ze nasze kłopoty się skończyły" - opisują rolnicy z rady nadzorczej.
Radość ta nie trwała jednak długo.
"Po upływie dwóch miesięcy tj. 15 listopada 2019 roku BOŚ wypowiedział nam umowy kredytowe" - opisują autorzy listu do prezydenta.
Przy okazji wytknęli oni błąd w piśmie BOŚ do Bielmleku. Wypowiadając kredyt, bank pomylił miliony z miliardami i nakazał zwrot 23 mld zł.
Jak tłumaczy rada nadzorcza, decyzja o wypowiedzeniu kredytu bezpośrednio doprowadziła do upadku Bielmleku, ale także zaszkodziła samemu bankowi, który dziś nie może odzyskać swoich pieniędzy.
To właśnie po decyzji BOŚ ponad 600 rolników zdecydowało się wypisać z SM Bielmlek i przejść do konkurencji. Wizerunkowo Bielmlek dobiło wkroczenie funkcjonariuszy CBA do biura spółdzielni i czterech prywatnych domów osób związanych z jej zarządem. Nastąpiło to 26 listopada 2019 roku.
CZYTAJ WIĘCEJ: Mleczarnia Bielmlek pod lupą śledczych
Ostatecznym gwoździem do trumny był wniosek Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o wszczęcie procesu sanacji bielskiej mleczarni. Wniosek złożono 29 listopada 2019.
Po tych wydarzeniach Bielmlek był już na łopatkach, odeszli od niego kontrahenci i dostawcy mleka. 31 marca 2020 roku sąd wydał postanowienie o rozpoczęciu sanacji.
Sądowa zarządca początkowo zamierzała ograniczyć koszty i prowadzić produkcję, a z uzyskiwanych dochodów spłacać zadłużenie. Ale wierzyciele zgodzili się jedynie na sprzedaż majątku, którego wartość oszacowano na 140 mln zł. Chęć jego kupienia za 135 mln zł wyraziła OSM Piątnica, podmiot znany i dobrze sobie radzący w branży mleczarskiej. Podpisano nawet umowę przedwstępną.
Umowa ta musiała być zaakceptowana przez wierzycieli w ramach tzw. układu, ale...
"Stała się rzecz bardzo dziwna, gdyż dwóch wierzycieli 0 NFOŚiGW i BOŚ - nie przystąpiło do układu przez siebie przegłosowanego. Dlaczego zapadła taka decyzja? W związku z tym OSM Piątnica wycofała się z transakcji zakupu" - opisuje rada nadzorcza.
Ostatecznie postępowanie sanacyjne umorzono.
CZYTAJ WIĘCEJ: Sąd umorzył proces restrukturyzacji Bielmleku. Mleczarnię czeka upadłość?
Jak wytykają, autorzy listu do prezydenta, w uzasadnieniu decyzji o umorzeniu postępowania sanacyjnego sąd wskazał m.in. chwiejną postawę NFOŚiGW i BOŚ.
Następnie BOŚ złożył wniosek o upadłość, którą sad ogłosił 8 marca 2021 roku. W ramach procesu upadłości syndyk wydzierżawił mleczarnię spółce Laktopol.
Jak twierdzi rada nadzorcza Bielmleku, w jej wyniku doszło do "dewastacji majątku".
"Miały miejsce dwa pożary i nie podjęto żadnych działań, których celem byłoby naprawienie szkód" - wytyka.
Nawiązując do tych słów, warto wspomnieć, że niedawno postępowanie ws. pożaru zakończyła prokuratura, a firmy ubezpieczeniowe zobowiązały się do pokrycia kosztów naprawy wieży proszkowni, w której wybuchł pożar. Kwestią do ustalenia z syndykiem jest fakt, jaką formę ma mieć wypłata odszkodowania. Syndyk najchętniej decyzję pozostawiłby nowemu właścicielowi bielskiej mleczarni. Ten jednak się w kolejnych przetargach się nie pojawił. Umowa dzierżawy majątku Bielmleku przez Laktopol także już wygasła.
Rada nadzorcza zwraca też uwagę, że po nieudanych próbach sprzedaży majątku Bielmleku przez syndyka, w najbliższym przetargu cena wywołania spadnie do 87 mln zł. Gdyby udało się sprzedać mleczarnię za tę kwotę, to i tak otrzymanych pieniędzy nie starczy na spłatę długów. Jak wylicza rada nadzorcza Bielmleku, główni wierzyciele - NFOŚiGW, BOŚ, czyli właściwie Skarb Państwa stracą bezpowrotnie około 100 mln zł.
CZYTAJ WIĘCEJ: Sprzedaż Bielmleku. W kolejnym przetargu będzie niższa cena. Wartość mleczarni topnieje. Wierzyciele podjęli decyzję
Nie ma chętnych na kupno Bielmleku. Laktopol chciał, ale się nie zdecydował
Autorzy pisma proponują w alternatywie umorzenie upadłości oraz przywrócenie władz spółdzielni, które wznowią działalność mleczarni.
W piśmie skrytykowano też rządowe wsparcie na wyrównanie udziałów rolników w SM Bielmlek. Zdaniem autorów pisma, rolnicy w ogóle nie powinni spłacać udziałów i ponosić odpowiedzialności za sytuację spółdzielni.
(azda)