Zazwyczaj po nieudanym przetargu, przy kolejnym zmniejsza sie cenę. Tym razem Józef Gliński, syndyk masy upadłości Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek ogłosił sprzedaż majątku mleczarni za tę samą kwotę - trochę ponad 110,5 mln zł.
Termin składania ofert w poprzednim przetargu upłynął 11 marca, czyli trochę ponad miesiąc temu. Cena wywoławcza była identyczna i nikt się nie zgłosił.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Nikt nie chce kupić Bielmleku. Przetarg na bielską mleczarnię nie został rozstrzygnięty
Dlaczego syndyk miesiąc później decyduje się na próbę sprzedaży nawet o parę złotych ne obniżając ceny?
Wbrew pozorom nie jest to nadmierny optymizm, czy strata czasu. Przez ten miesiąc w mleczarni wiele się zmieniło.
Po pierwsze wyjaśniła się kwestia odpowiedzialności za pożar w wieży proszkowni, czyli najważniejszym i najcenniejszym obiekcie Bielmleku. Prokuratura i powołani przez nią biegli stwierdzili, że pożar nie był wynikiem błędów konstrukcyjnych, ani złego użytkowania, a jedynie zdarzeniem losowym. Oznacza to, że winy za niego nie ponoszą osoby budujące proszkownię, ani Laktopol, jako dzierżawca, któremu zarzucano suszenie w proszkowni substancji, do których ta miała nie być przystosowana. Koszty likwidacji szkód wyrządzonych przez ogień poniosą wiec ubezpieczyciele. Pieniądze na naprawę przekażą syndykowi, ewentualnie nowemu właścicielowi Bielmleku.
Pod tym względem potencjalnemu nabywcy opłaca się kupić bielską mleczarnię już teraz, by móc dopilnować prac związanych z naprawą szkód w proszkowni, ewentualnie przy okazji wprowadzić różnego rodzaju modernizację i ulepszenia. Kwestia finansowania napraw jest wyjaśniona.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Prokuratura w sprawie pożaru proszkowni w Bielmleku: Nie ma winnych, sprawa umorzona
Ostatnio syndyk w rozmowie z nami mówił, że kwestią ustalenia z ubezpieczycielami jest to, czy wypłaca oni ustaloną kwotę, na którą szkody zostaną wycenione, czy po prostu pokryją rachunek za ich usunięcie. Przewidywany koszt to około 10 może - przy rosnących cenach - kilkunastu milionów złotych.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Drugim atutem, który zyskał majątek Bielmleku jest to, że 20 kwietnia wygasa umowa dzierżawy mleczarni przez Laktopol. Mleczarnia nie jest więc już obciążona najemcą i jego prawami. Laktopol traci m.in. prawo pierwokupu. Co prawda aneks do umowy dzierżawy obowiązuje do 30 kwietnia, ale i tak, samo kupno majątku będzie już po tym terminie. Oferty bowiem można składać do 29 kwietnia. Otworzone zostaną pewnie 30 kwietnia, czyli w dniu, w którym wszystkie porozumienia z Laktopolem już wygasają.
Ewentualnie jest to ostatni dzwonek dla Laktopolu, by kupić Bielmlek korzystając z prawa pierwokupu.
Syndyk ma pieniądze na utrzymanie zakładu, bo otrzymał udziały rolników, refundowane przez rządowe wsparcie, ale z punktu widzenia właściciela lepiej, żeby zakład funkcjonował, niż miał stać bezczynnie.
Przy poprzednim przetargu syndyk wspominał, że pojawiali się zainteresowani kupnem Bielmleku, ale oferty nie złożyli. Może tym razem złożą.
Z jednej strony, wojna zza wschodnią granicą i wzajemne sankcje nie sprzyjają inwestycjom, z drugiej szalejąca inflacja i spadek wartości pieniądza sprzyja jego lokowaniu w nieruchomości i majątek stały.
Przypomnijmy, że według wyceny biegłych powołanych przez syndyka Bielmlek wart jest 150 mln zł.
(azda)