Oferty na kupno mleczarni Bielmlek w Bielsku można było składać do 11 marca. Do kancelarii notarialnej obsługującej przetarg nie zgłosił się nikt.
- Nie wpłynęła żadna oferta - potwierdza Józef Gliński, syndyk masy upadłości Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek.
Przyznał, że obecna sytuacja geopolityczna i wojna za wschodnią granicą nie sprzyjają tego typu inwestycjom. A i sytuacja samego Bielmleku jest dość skomplikowana.
- Na razie cena z przetargu jest tą obowiązującą i mam zgodę na sprzedaż mleczarni za tę kwotę. Jeśli ktoś się zgłosi, mogę dokonać sprzedaży nawet na zasadzie „kto pierwszy, ten lepszy" - mówi syndyk.
Kwota z przetargu to nieco ponad 110,5 mln zł. Wartość majątku Bielmleku oszacowano na 150 mln zł.
Jak mówił syndyk, po ogłoszeniu przetargu bielską mleczarnię oglądali przedstawiciele zagranicznej firmy z branży mleczarskiej, ale widocznie nie zdecydowali się na zakup.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Ewentualne obniżenie ceny lub inne kroki związane z przyszłością Bielmleku omawiane będą na najbliższej radzie wierzycieli.
Tymczasem kończy się okres wypowiedzenia umowy dzierżawy, która syndyk zawarł z Laktopolem. Upływa ona 20 kwietnia. Porozumienie, które syndyk zawarł z dzierżawcą, wygasa natomiast z końcem kwietnia. Porozumienie to ustala zasady partycypacji syndyka i Laktopolu w kosztach utrzymania mleczarni do wygaśnięcia umowy dzierżawy. Wówczas Laktopol przestaje być dzierżawcą i traci prawo pierwokupu mleczarni.
Jak stwierdził syndyk, właściwie to ostatnia okazja, by spółka dzierżawiąca Bielmlek zdecydowała się na ten zakup.
Dużo lepiej poszło syndykowi ze sprzedażą należącego do Bielmleku zakładu drzewnego w Hajnówce. Ten kupiła miejscowa firma działająca w branży drzewnej.
CZYTAJ WIĘCEJ:
(azda)