Józef Gliński, syndyk masy upadłości Bielmleku rozstrzygnął już przetarg na sprzedaż należącego do Spółdzielni Mleczarskiej zakładu drzewnego w Hajnówce. Przetarg na mleczarnię w Bielsku ciągle trwa.
Pierwszy przetarg na hajnowski zakład drzewny nie wzbudził zainteresowania. Drugi już owszem.
Jak poinformował syndyk, do przetargu zgłosiło się dwóch oferentów. Syndyk przyjął wyższą ofertę, która opiewała na kwotę nieco wyższą niż cena wywołania. A ta wynosiła blisko 2 mln zł. W pierwszym przetargu majątek sprzedawano za blisko 3 mln zł.
Zakupu dokonała hajnowska firma działająca w przemyśle drzewnym.
Trwa przyjmowanie ofert na kupno bielskiej mleczarni wraz z proszkownią. Tu cena wywoławcza wynosi 110,5 mln zł. Biegli powołani przez syndyka majątek mleczarni wycenili na 150 mln zł, a pierwotnie próbował on ją sprzedać za 140 mln. Teraz zmniejszył kwotę. Oferty można składać do 11 marca.
Nie wiemy, czy i jakie oferty wpłynęły, ale jak się dowiedzieliśmy, Bielmlek odwiedzała już delegacja z jednej z zagranicznych firm.
Z jednej strony obecna sytuacja po pandemii, ale w obliczu wojny zza wschodnią granicą, może wydawać się niepewna dla inwestorów. Z drugiej, jak pokazuje przykład zakładu drzewnego z Hajnówki, wiele osób i podmiotów decyduje się ulokować gdzieś swoje oszczędności, zanim ich zasoby gotówki stracą na wartości.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Jakiś czas temu pojawiły się głosy, by biura Bielmleku wykorzystać do zakwaterowania uchodźców z Ukrainy. Jest to jednak niemożliwe. Jest to podmiot prywatny, który obecnie ma bardzo skomplikowaną strukturę własności. Zarządza nim syndyk, ale by podjąć jakiekolwiek decyzje związane z majątkiem, musi pytać radę wierzycieli i sąd. W dodatku majątek jest dzierżawiony, więc dużo do powiedzenia ma dzierżawca. Poza tym jest wystawiony na sprzedaż. Kupujący nabywa mleczarnie, jako zakład produkcyjny, nie może on być obciążony zakwaterowanymi uchodźcami.
(azda)