Dziękuję panu staroście Sławomirowi Snarskiemu, zastępcy starosty Piotrowi Bożko za wsparcie działań naszego szpitala. Wiem, że nie zawsze się tak zdarza, by władze powiatu tak dobrze rozumiały potrzeby podległej im placówki. Sukces naszego szpitala to efekt dobrej współpracy z organem prowadzącym - takie lub podobne słowa niezliczoną liczbę razy można było usłyszeć z ust Bożeny Grotowicz, dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim. Wypowiadała je przy różnego rodzaju okazjach: odbierania nagród, rozpoczynaniu i kończeniu inwestycji, składania sprawozdań z działalności szpitala
- Jesteśmy dumni ze wzorowego działania naszego szpitala. Jest to placówka, która zapewnia opiekę medyczną na najwyższym poziomie, co potwierdzają wysokie oceny w rankingach. Szpital ciągle inwestuje, pozyskuje środki zewnętrzne na realizacje coraz to nowych przedsięwzięć, a jego sytuacja finansowa jest bardzo dobra. Chciałbym z tego miejsca podziękować pani dyrektor Bożenie Grotowicz za tak dobre prowadzenie placówki i zapewnić, że z naszej strony może ciągle liczyć na wsparcie i dobrą współpracę - mówił równie często starosta Sławomir Snarski. Zazwyczaj podobny wydźwięk miały słowa jego zastępcy Piotra Bożko.
Nawet wojewoda lub przedstawiciele urzędu marszałkowskiego zapraszani na przecięcia wstęgi chwalili współpracę powiatu i podległego mu szpitala, nie szczędząc peanów na cześć starosty i dyrektor.
Jeszcze niedawno na swojej stronie internetowej powiat chwalił się kolejną wysoką pozycją szpitala w ogólnopolskim rankingu.
W licznych wywiadach starosta i wicestarosta często podkreślali, że na polu walki z COVID-19 bielski szpital jest na pierwszej linii frontu, ale radzi sobie bardzo dobrze i nie ukrywali, że to wielka zasługa dyrekcji. Warto podkreślić, iż wiosną szpital w Bielsku musiał walczyć z ogniskiem zakażeń koronawirusem, a jesienią przekształcił się w szpital covidowy i przyjmował pacjentów z całego regionu.
Nawet gdy pojawiały się krytyczne informacje, choćby o odchodzeniu lekarzy z bielskiego szpitala, dyrekcja i starostowie stawali murem w obronie dobrego imienia placówki.
Zresztą pod wieloma aspektami było czym się chwalić. Dobre lokaty w rankingach, mnóstwo inwestycji i pozyskanych na nie dotacji. Stanu finansów inne placówki mogłyby pozazdrościć. A 18 lat temu Grotowicz przejmowala szpital praktycznie w stanie zapaści.
Na wydawałoby się przykładne relacje na tle służbowym, nakłada się także współpraca polityczna. Grotowicz i Snarski niemal od początku współtworzą Nasze Podlasie, ugrupowanie, które wraz z Koalicją Bielską od lat włada w powiecie, mieście Bielsk, a także w kilku okolicznych gminach. Do dziś Snarski jest prezesem Naszego Podlasia, a Grotowicz - jego zastępcą. Zresztą oboje mają podobny staż na piastowanych funkcjach. Zaczynali razem. Odwołanie szefowej SP ZOZ ze stanowiska dyrektora to także rozłam polityczny, bo nie wszyscy członkowie Naszego Podlasia popierają ten krok. Grotowicz i Snarski od lat się znają i współpracują na wielu płaszczyznach. Można byłoby zaryzykować twierdzenie, że przez te lata stali się przynajmniej dobrymi znajomymi.
Co się stało, że praktycznie z dnia na dzień, Grotowicz została odwołana? I to w momencie, kiedy szpital ciągle się przeorganizowuje w walce z COVID-19, a dyrektor i tak ostatnio miała mnóstwo ciężkich osobistych przeżyć. Niedawno zmarł jej mąż, a sama ciężko chorowała. Po wieloletnim znajomym, współpracowniku, przełożonym, raczej powinna spodziewać się wsparcia niż wypowiedzenia, które było kolejnym ciosem. W końcu przez wiele lat grali do tej samej bramki i to z dobrymi wynikami..
Starosta w rozmowie z nami podkreślił, że decyzja ta rozważana była od około roku. Władze powiatu poczekały z nią do osiągnięcia wieku emerytalnego przez Bożenę Grotowicz. Poźniej pojawił się też pandemia, a później odwołanie przełożono z powodów osobistej sytuacji dyrektor. Długo jednak nie czekano na odprawienie jej z kwitkiem.
W oficjalnym komunikacie czytamy o błędach w zarządzaniu, które w kontekście dobrej sytuacji szpitala, są po prostu słabe.
I starostę, i dyrektor spytaliśmy o przyczyny tej sytuacji. W obu odpowiedziach pojawiła się postać zastępcy dyrektor szpitala, a także jej następcy - Arsalana Azzadina.
Grotowicz nie ukrywa, że w marcu ubiegłego roku, gdy właśnie rozpoczynała się pandemia koronawirusa, złożyła wniosek do zarządu powiatu o odwołanie tego zastępcy. Jako powód podała jego złe relacje z personelem szpitala. Po prostu lekarze i pielęgniarki przychodzili do niej i mówili, że z tym człowiekiem nie chcą pracować. A sytuacja z powodu pojawienia się ogniska zachorowań była dość napięta. Zresztą już kilka lat wcześniej pojawiały się medialne doniesienia o tym, że lekarze odchodzą z bielskiego szpitala. I już wówczas ze strony odchodzących pojawiały się utyskiwania na zastępcę dyrektora. Jako dyrektor Grotowicz mogła bez konsultowania z zarządem powiatu odwołać zastępcę, ale spytała. No i zgody nie dostała.
Mało tego od tamtej pory to właśnie jej zaczęło grozić zwolnienie.
W rozmowie z nami starosta Sławomir Snarski również nie ukrywał, że powodem zwolnienia Grotowicz jest konflikt z jej zastępcą. Przytaczał m.in. zarzut, iż podejmowała ona decyzje związane z działalnością szpitala bez konsultacji z nim. Podkreślał też, że wśród personelu tworzą się podziały i konflikty, których dyrektor nie może opanować. Z jego wypowiedzi wynika, iż winą za te podziały obarcza dyrektor, a nie jej zastępcę. Jednak po wiadomości o jej odwołaniu, to właśnie w obronie dyrektor stanęła znaczna część personelu. W kuluarowych rozmowach słyszeliśmy od zebranych lekarzy i pielęgniarek, że Azzadina po prostu się boją i nie chcą go jako szefa. To właśnie Grotowicz jest dla nich gwarancją stabilnej sytuacji w szpitalu. Wielu rozmówców zapowiedziało odejście, ale starosta jakoś się tym nie przejął. Stwierdził, że wcześniej też odchodzili. I nie wiązał tego z osobą zastępcy dyrektora.
Czytaj więcej: Były łzy i jasne deklaracje - odejdziemy z pracy. Muszyc: to jest upadek szpitala w Bielsku Podlaskim [FOTO, WIDEO]
- Proszę wszystkich pracowników, by zostali w szpitalu. Nie zostawiajcie pacjentów - mówi z kolei Grotowicz.
Skąd w Bielsku wziął się Arsalan Azzadin? Kiedyś był dyrektorem Departamentu Gospodarki Lekami Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. W internecie można znaleźć artykuły ogólnokrajowych mediów, w których wypowiadał się na temat afery związanej z tworzeniem list leków refundowanych. Później pracował w Białymstoku. Trudno powiedzieć, w jakich okolicznościach trafił do bielskiego szpitala i został zastępcą Grotowicz.
Jak w rozmowie z nami podkreślił Snarski, to sama dyrektor przyjęła go na to stanowisko.
- Ktoś mi go polecił jako dobrego specjalistę - przyznaje Grotowicz. - Początkowo nasza współpraca układała się bardzo dobrze. Później jednak zauważyłam, że wokół niego powstaje niezdrowa atmosfera. Skarżyli się na niego pracownicy, niektórzy po prostu odeszli. Był on też przyczyną konfliktu z kilkoma instytucjami, z którymi szpital wcześniej miał dobre relacje. Żałuję, że wówczas nie reagowałam, tylko broniłam dobrego wizerunku szpitala. I jako instytucja mówiliśmy jednym głosem.
Zresztą to samo robiły władze powiatu. A relacje zepsuły się m.in. z pogotowiem i zespołami ratowniczymi przywożącymi chorych na SOR, a także z lekarzami różnych specjalizacji. Kilka lat temu na jakiś czas działalność zawiesił m.in. oddział ginekologii. Dyrekcja tłumaczyła to remontem, który faktycznie trwał, ale wówczas też po prostu z oddziału odeszli bielscy lekarze. Później Azzadin znalazł nowego koordynatora ginekologii - ponad 70-letniego specjalistę z Białegostoku, który był skazany za korupcję (w trakcie przyjęcia do szpitala, był w trakcie odbywania wyroku w zawieszeniu). Ten długo w Bielsku jednak nie pozostał. Z czasem sytuacja kadrowa szpitala się unormowała, ale do dziś wielu specjalistów, którzy pracowali niegdyś w Bielsku, zasila personel okolicznych szpitali. Lekarzy wszędzie brakuje.
Jak jednak podkreśla Grotowicz, w pewnym momencie musiała powiedzieć „stop" i stąd marcowy wniosek o odwołanie zastępcy.
- Zrobiłam to dla dobra szpitala, jego pracowników i pacjentów - mówi. - Nawet nie chodzi o to czy dyrektorem jest ta czy tamta osoba. Tu chodzi o to, żeby szpital dobrze funkcjonował i pomagał pacjentom.
Starosta z kolei w rozmowie z nami, wypomniał, że dyrektor sama powinna rozwiązać problem ze swoim zastępcą.
- To do dyrektora należy rozwiązywanie wewnętrznych konfliktów - stwierdził.
Zapytaliśmy go, dlaczego w tym wypadku stanął po stronie zastępcy, a nie przełożonej. Odpowiedział wymijająco, iż nie jest to stawanie po tej czy tamtej stronie, a po prostu zgodnie ze swoją kompetencją władze powiatu odwołały dyrektor i naturalnie na jej miejsce powołały zastępcę. Arsalan Azzadin będzie pełnił obowiązki dyrektora do czasu rozstrzygnięcia konkursu.
- To dla mnie także trudna decyzja - dodał. Podkreślił też, że Grotowicz osiągnęła już wiek emerytalny, a jak zechce, to z pewnością jeszcze znajdzie pole do aktywności zawodowej.
O całej tej sytuacji rozmawialiśmy też z członkami Naszego Podlasia. Oni również są zdziwieni taką postawą starosty. W sprawie konfliktu nie poparł dyrektor z 18-letnim stażem, za którą opowiada się personel, i z którą współtworzył ugrupowanie władające bielskimi samorządami. A wbrew nastrojom w szpitalu, stanął po stronie człowieka, który nijako został „przywieziony w teczce" i nie cieszy się wielką sympatią współpracowników.
Koszty tej decyzji wydają się spore: zapowiedzi odejścia lekarzy i pielęgniarek w trudnym dla szpitala momencie, no i kryzys w Naszym Podlasiu, który może (choć nie musi) przenieść się na władze samorządowe.
W komentarzach i rozważaniach słyszeliśmy opinie, że Azzadin ma ogromne wpływy i możliwości nacisku (w końcu zanim trafił do Bielska piastował ważne funkcje) lub też to, że w sumie nie o niego chodzi, tylko o stanowisko dyrektora szpitala. Starosta oczywiście zapewnia, że nie ma wytypowanych kandydatów i za kilka miesięcy ogłosi konkurs na menedżera, który pokieruje placówką. Jednak już pojawiają się plotki, kto mógłby zająć to stanowisko. Na liście pojawia się wicestarosta Piotr Bożko, a nawet były wojewoda podlaski Maciej Żywno.
- W żadnym momencie nie aspirowałem i nie zamierzam na tę funkcję kandydować. Martwi mnie zaistniała sytuacja w szpitalu, mam nadzieję, że dla dobra pacjentów Zarządowi Powiatu uda się unormować temat - poinformował nas Maciej Żywno.
Dla wicestarosty byłaby to degradacja na własne życzenie. A w kontekście ostatnich zapowiedzi o centralizacji szpitali nie mógłby liczyć na utrzymanie tej posady.
W rozmowie z nami starosta próbował bagatelizować problem. Stwierdził, że to naturalne, iż co jakiś czas następują zmiany na stanowiskach, a dyrektor jest już wiele kadencji. Warto wspomnieć, że on sam starostą jest równie długo. Dodał jednak, że też jest poddawany ocenie. Jeśli on i jego ugrupowanie nie zdobędzie odpowiedniego poparcia, to starostą nie zostanie. A i w samym ugrupowaniu może stracić pozycję lidera... W jego głosie nie było jednak obawy, by tak się stało.
(bisu)