Dzisiejszego poniedziałkowego poranka wybrałem się z wizytą na brańskie targowisko miejskie, którego w dzień targowy nie odwiedzałem od dobrych kilkunastu lat. Niestety nie mam dobrych wiadomości - wypowiedzi kupców, ich klientów oraz ogólne wrażenie zmuszają mnie do odczuwania pesymizmu, co do przyszłości tego miejsca.
O historii i znaczeniu brańskich targów pisaliśmy już przed trzema laty. Nie brakowało wówczas odniesień do aktualnej sytuacji z 2019 roku.
CZYTAJ TEŻ:
Tamta relacja opierała się jednak na informacjach pochodzących od bywalców tego miejsca - dzisiaj z kolei sam postanowiłem odwiedzić targ, by porozmawiać z obecnymi tam ludźmi - głównie sprzedawcami. Większość z nich chętnie rozmawiała, opowiadając o swojej pracy, choć nie brakowało również osób, które na widok aparatu fotograficznego stawały się bardzo niemiłe, szukając chyba podstępu. Szkoda, bo dzisiaj byłem także klientem targu.
Co można (jeszcze) kupić na brańskim targu?
W latach mojego dzieciństwa, czyli na przełomie XX i XXI wieku, gdy często przychodziłem na plac przy ul. Mickiewicza, odpowiedziałbym na to pytanie słowem "wszystko". Brański targ słynął wtedy w dalekiej okolicy z bardzo dużego zainteresowania zarówno kupców jak i klientów. Był wówczas jedną z wizytówek miasta - o czym przekonałem się osobiście podczas pracy w Białymstoku, gdy mieszkające tam osoby, (rodem z różnych podlaskich miejscowości) znając moje pochodzenie, pytały, czy w Brańsku jest jeszcze ten słynny poniedziałkowy targ. Pojawiały się nawet wspomnienia z wyjazdów do Brańska - miłe, a czasami wręcz sielankowe.
Dzisiaj na placu targowym dominowały stoiska z odzieżą i obuwiem. Przewaga tego typu produktów nie dziwi od lat i tak jest chyba na większości polskich targowisk. Nie brakowało również panów sprzedających artykuły rolnicze i ogrodnicze. To jedyne pozostałości części przeznaczonej dla rolników - od lat na targach zakazane jest wystawianie zwierząt. Trzeba przyznać, że niegdyś była to znacząca składowa ogółu stoisk, która wpływała w dużym stopniu na popularność targowicy.
- Od pewnego czasu mam problem z klientami, ponieważ ci pracujący w dużych lub wielkich gospodarstwach mają rano wiele obowiązków i rezygnują z przyjazdu na targ ok. godz. 10., gdy handel zaczyna się zwijać. Mniejsi gospodarze mają z kolei mniejsze potrzeby, a co za tym idzie kupują mniej. Trzecia grupa i to niestety dość duża, a coraz bardziej rozrastająca się, to klienci, którzy bezpowrotnie mnie opuścili w momencie likwidacji gospodarstwa. Muszę pogodzić się z obecną sytuacją - czasy świetności brańskiego targu minęły - słyszymy od jednego ze sprzedawców.
W Brańsku pojawiły się dzisiaj także stoiska z żywnością - pieczywem, mięsem czy warzywami. Można było też zakupić karmę dla swojego czworonoga - na targu spotkałem zresztą jednego psa, choć co podkreślam - nie z kulawą nogą - ale ten również nie był dziś w zbyt dobrym humorze, choć pozwolił zrobić sobie zdjęcie.
Żywe i sztuczne kwiaty, okna oraz różności w stylu sklepów "wszystko po 5 zł" - to pojedyncze zastane stoiska, które ratują jeszcze różnorodność asortymentu dostępnego w czasie tutejszego targu.
Stali czytelnicy naszej coczwartkowej relacji z bielskiego targu, nie doczekają się więc za szybko podobnego cyklu z Brańska. Z prostego powodu - zapanował tu zbyt wielki marazm.
Nie lubię poniedziałku
Tak można najkrócej podsumować wiele wypowiedzi pozostałych sprzedawców, którzy zechcieli dzisiaj opowiedzieć o swojej pracy. Jeśli poniedziałek kojarzy im się z Brańskiem, to zdecydowanie jest to skojarzenie negatywne. Narzekania na tutejszy targ rozpoczynają się od kwoty, jaką muszą zapłacić urzędowi miasta za wystawienie swoich stoisk - wg relacji kupców jest to 15 zł za samochód osobowy oraz 36 zł za bus lub po prostu coś większego niż jedna osobówka. Za ciosem poszedł kolejny sprzedawca, który rozpoczął wyliczankę porównań:
- Wystawiam swoje produkty m.in. w Szepietowie, Sokołach, Ciechanowcu. Nigdzie nie płacę tak drogo jak w Brańsku, a na tamtych targach mam zdecydowanie lepsze warunki. Proszę szczególnie zwrócić uwagę na Szepietowo i Sokoły - tamtejsze nowe, zadaszone targi to jest poezja. Jest tam oświetlenie i dostęp do prądu, którego bardzo potrzebuję, a klienci też spacerują po równej, utwardzonej nawierzchni i mają dostęp do normalnego parkingu, a nie samochodu za samochodem przy rowie. W Brańsku nawet nie ma porządnej toalety, tylko od lat straszy tam ta rudera, a obok stosy gruzu. Nie lubię tu przyjeżdżać z tego powodu, ale taką mam pracę, że trzeba i w trudnych warunkach sobie radzić.
W przypadku toalety zwróciłem jednak uwagę swojemu rozmówcy, że po przeciwnej stronie targowicy stoi jej przenośna wersja.
- A widzi pan, że tutaj obok leżą betonowe słupy? Postawiono ją dla robotników i została. Ogólnie przez zaniedbania zrobiono tu drugą Białoruś - stwierdził.
Stojący obok klient skontrował jednak sprzedawcę, zauważając, że Białoruś słynie przynajmniej z porządku.
Brański Hyde Park
Mówi się, że targi miejskie w Polsce przeżywają właśnie swój renesans - tak, ale na pewno nie w Brańsku.
Brański targ zmienił się diametralnie - przyjść tu po kilkunastu latach, to jak spotkać kogoś bardzo szczupłego, którego pamięta się wyłącznie z czasów, gdy był bardzo otyły. W przypadku targowiska w Brańsku ta "otyłość" była jednak czymś zdrowym i świadczyła o jego renomie i popularności.
Dzisiaj typowy dzień targowy opiera się głównie na najwierniejszych klientach, którzy tradycyjnie szukają również okazji do pogawędki ze znajomymi. Od lat sprzedaje się tutaj zresztą nie tylko produkty, ale także... fakty i mity powstałe w Brańsku i okolicach w ostatnim tygodniu. Z tego właśnie powodu sam to miejsce omijałem, ale jest to dzisiaj - nawet dla mnie - oczywiście sprawą drugorzędną.
Najważniejszy jest przecież handel i jego bolączki. Sytuacja ostatnich kupców, z których większość przyjeżdża tu w poszukiwaniu niewielkiego - względem innych miejsc - zysku, jak powiedział jeden ze sprzedawców, przypomina nieco tkwienie w toksycznym związku. Warto byłoby więc ten związek uzdrowić i pielęgnować, zanim partner straci cierpliwość i (dosłownie) wyniesie się stąd raz na zawsze ze swoimi rzeczami. Wielu sprzedawców przecież już to zrobiło.
Kamil Pietraszko