Jednym ze znaków rozpoznawczych Brańska jest słynny targ. Od wieków - każdego poniedziałku w godzinach porannych można tam spotkać wielu kupców i rzesze klientów. Do frekwencji z lat świetności tego miejsca handlu jest jednak daleko i raczej nie ma co liczyć na poprawę tej sytuacji.
Historia
Początki brańskiego targu wiążą się z przyznaniem miastu pierwszego na Podlasiu pełnego prawa magdeburskiego - 18 stycznia 1493 r. w Wilnie z rąk wielkiego księcia litewskiego Aleksandra Jagiellończyka. Jednym z przywilejów z tym związanych była możliwość organizowania targu. Władze miasta chętnie z tego skorzystały, zachęcając kupców, by każdego poniedziałku ustawiali swoje kramy na placu przy ratuszu - czyli tam, gdzie aktualnie znajduje się ul. Rynek.
Znaczący rozwój sprzedaży nastąpił w drugiej połowie XIX wieku, co miało związek z osiedleniem się w mieście Żydów. Specjalizowali się oni w handlu końmi. W późniejszym okresie odbywał się on na tzw. rynku końskim znajdującym w okolicach dzisiejszej siedziby OSP przy ul. Senatorskiej. Dlaczego? Choć posiadanie własnego targu było dla brańszczan z jednej strony powodem do dumy i pewnym komfortem, to jednak wielu mieszkańcom przeszkadzał zgiełk i nieczystości, jakie niosła za sobą obecność zwierząt w samym centrum miasta.
Podczas II wojny światowej Niemcy przenieśli plac targowy na przedmieścia, na dzisiejszą ulicę Bielską. Ta lokalizacja nie spotkała się z entuzjazmem miejscowych, dlatego od drugiej połowy lat 40. można było znów zobaczyć w poprzednim miejscu. Centralny plac miasta z czasem zaczął być zabudowywany - powstało przedszkole, urzędy i kolejne budynki użyteczności publicznej. Zdecydowano się na stałe przenieść targ na obrzeża - tym razem z innej strony miasteczka niż w czasie okupacji.
Współcześnie
Od początku lat 60. brańskie targowisko znajduje się na przy ul. Mickiewicza i drodze prowadzącej do sanktuarium w Hodyszewie. Plac o dużej powierzchni w ostatniej dekadzie XX wieku co poniedziałek był wypełniany niemal w całości. Dzisiaj sprzedawców jest o około połowę mniej. Coraz lepiej sytuowani Polacy coraz częściej wybierają zakupy w galeriach handlowych, zwłaszcza jeśli chodzi o odzież i obuwie.
Wjazd na rynek w Brańsku:
Kiedyś w ogromnym stopniu o sile i popularności tego miejsca wśród ludzi z różnych zakątków Podlasia stanowili liczni sprzedawcy z Białorusi. Obcokrajowcy zajmowali się głównie sprzedażą ubrań, butów i różnych sprzętów gospodarstwa domowego, ale ich specjalności nie da się jednoznacznie określić.
Stałym elementem brańskiego targu z przełomu wieków były mobilne punkty gastronomiczne - w przyczepie kempingowej sprzedawano hot-dogi, hamburgery i zapiekanki, z kolei w autobusie można było zjeść ciepłą zupę.
W czasach, do których zdecydowana większość brańszczan sięga swoją pamięcią, przy ul. Mickiewicza można było zobaczyć wielu sprzedawców bydła, trzody chlewnej oraz drobiu. Nie brakowało tam sprzedających zboże na metry/kwintale, ziemniaki i inne płody rolne. Obecnie rolnik może tutaj kupić właściwie tylko części do maszyn i urządzeń - tych straganów jest nadal sporo.
Tradycyjnie spory ruch panuje przy stoiskach z warzywami i owocami, bez których chyba żaden targ nie miałby racji bytu. Brańszczanie oraz mieszkańcy okolicznych miejscowości od lat wiedzą u kogo można kupić najlepsze pomidory, ogórki, czy paprykę. Na jednym ze straganów jest do nabycia kapusta, która na życzenie klienta zostanie poszatkowana, a nawet w razie potrzeby przywieziona w workach do domu, po zakończeniu handlowania przez sprzedawcę. Nie mogą narzekać również hodowcy drobiu - na świeże jaja od kur chowanych na wolnym wybiegu zawsze znajdą się chętni, których przyciąga jakość produktu. Wolą oni zapłacić więcej niż w sklepie, ale mieć świadomość, że spożywają zdrową, swojską żywność.
Ciekawym zjawiskiem są sprzedawcy nazywani przez mieszkańców krzykaczami, którzy donośnym głosem i tzw. bajerancką gadką zachęcają do kupowania u nich odzieży i innych produktów. Bywało, że w tym celu używali nawet megafonów. Do nich także chętnie przychodzi spora grupa klientów.
Wielu mieszkańców od lat regularnie przychodzi co poniedziałek na targ w Brańsku - niektórzy z przyzwyczajenia, a inni szukając sposobności, by przy okazji zakupów spotkać kolegę lub kuzyna.
Kamil Pietraszko