15 grudnia opublikowaliśmy sprostowanie nadesłane nam przez Bożenę Zwolińską, zastępcę burmistrza Bielska Podlaskiego. Teraz na nie odpowiadamy.
Publikacja tego sprostowania nie była wynikiem nakazu sądu ani tym bardziej tego, że jako redakcja, zgadzamy się z podanym w nim stanowiskiem.
Gdyby sprawa publikacji tego sprostowania znalazła się w sądzie, niewykluczone, że w tej lub podobnej formie musielibyśmy je opublikować. Sądy często przyjmują, iż publikacja sprostowania nie musi wynikać z tego, że w jego treści podane są jakieś obiektywne fakty, które w prostowanym artykule zostały zmienione, a jest to po prostu forma umożliwienia wyrażenia stanowiska opisywanej osoby czy instytucji. Z takiego też założenia wyszliśmy, publikując sprostowanie Bożeny Zwolińskiej. Uznaliśmy, że ona, jak i każda inna opisywana przez nas osoba, ma prawo do wyrażenia swojego stanowiska w poruszanej przez nas sprawie.
Sprostowanie dotyczyło tego artykułu:
Zgodnie z prawem mamy możliwość odpowiedzi na to sprostowanie, z czego korzystamy, by nie wprowadzać Czytelników w błąd lub by nie przekazywać im nieścisłej informacji.
W punkcie 1. Bożena Zwolińska napisała: „Informacja jest nieścisła w zakresie, w jakim zawiera stwierdzenie: „Wędkarze przeprosin od wiceburmistrz się nie doczekali, wręcz przeciwnie. Padły też mało stosowne słowa”, ponieważ sugeruje ona, że to ja, jako Wiceburmistrz powiedziałam mało stosowne słowa, co jest nieprawdą. Słowa uznane za niestosowne przez redakcję padły z ust Pana Burmistrza w mojej obronie."
Punkt drugi sprostowania dotyczy tego samego "Informacja jest nieprawdziwa i nieścisła w brzmieniu śródtytułu, pn.: „Wiceburmistrz wędkarzy nie przeprasza, wręcz atakuje. Obrzucanie "gów...", bowiem nie padły z moich ust słowa o charakterze ataku, ani też wulgarne wyrażenia cytowane w artykule."
W artykule nie sugerowaliśmy, iż niestosowne słowa powiedziała wiceburmistrz. Opisując ten wątek, dokładnie zaznaczyliśmy, iż słowa o "obrzucaniu gów..."wypowiedział burmistrz, zwracając się do radnych w obronie swojej zastępczymi.
Cytat z artykułu:
„W jej obronie stanął burmistrz.
- Jeśli był list do wiceburmistrz, to go odczytaliście, i jak była okazja do wymieszania z gó... (tu użył niestosownego - lub jak sam określił dobitnego - słowa), to robiliście to chętnie, teraz dajcie jej odpowiedzieć - stwierdził."
Co do meritum, czyli kwestii tego, kto co powiedział, z wiceburmistrz się zgadzamy. Przy okazji zachęcamy do czytania artykułów w całości.
W punkcie 3. Wiceburmistrz napisała: „Nieprawdziwa i nieścisła jest informacja o treści: „W umowie tej wędkarze zobowiązali się do corocznego zarybiania stawu i dbania o stan wody, a miasto do współpracy i informowania wędkarzy o każdorazowym spuszczaniu wody.”, bowiem w § 4 umowy jest mowa o planowanym spuszczeniu wody ze zbiornika z wyprzedzeniem nie krótszym niż 9 miesięcy. W umowie brak jest uregulowań dotyczących sytuacji nagłych, zagrażających mieniu czy życiu, a także brak jest obowiązku po stronie Miasta o „każdorazowym” informowaniu o spuszczeniu wody."
Tu już nie zgadzamy się co do meritum. W przedmiotowej umowie są dwa paragrafy poświęcone informowaniu o zmianie poziomu wody w stawach. Oprócz przytoczonego w sprostowaniu § 4, jest jeszcze § 5. Gwoli ścisłości zacytujemy dokładnie zapisy umowy:
„§4: W przypadku planowanego spuszczenia wody ze zbiornika Urząd Miasta Bielska Podlaskiego powiadomi o tym Zarząd Koła Polskiego Związku Wędkarskiego w Bielsku Podlaskim z wyprzedzeniem nie krótszym niż 9 miesięcy.
§ 5: W przypadku nieprzewidzianej konieczności zmiany poziomu wody w zbiorniku Urząd Miasta Bielska Podlaskiego w możliwie krótkim terminie powiadomi członków Zarząd Koła Polskiego Związku Wędkarskiego w Bielsku Podlaskim"
Oba te paragrafy opisują, w jakich terminach urząd powinien informować wędkarzy przy każdorazowym spuszczeniu wody ze zbiornika. Jeśli jest to planowane działanie - z 9-miesięcznym wyprzedzeniem, jeśli nieprzewidziane - w możliwie krótkim terminie. Paragraf 5 opisuje nagłe sytuacje, o których zdaniem wiceburmistrz umowa nie wspomina.
Wiceburmistrz powinna znać tę treść. Co prawda po wnikliwym śledztwie nie znalazła śladów przedmiotowej umowy w urzędzie, ale według naszych informacji powinna otrzymać jej kopię razem z pismem od zarządu koła wędkarskiego, treść tej umowy na sesji przeczytał w całości radny Krzysztof Grygoruk i jest to w protokole, zdjęcia tej umowy załączyliśmy do artykułu będącego relacją z sesji (artykuł pt. "Wędkarze żądają przeprosin od wiceburmistrz Bożeny Zwolińskiej. Przeholowała mówiąc o stawach przy Łysej Górce [FOTO, WIDEO]" z dnia 27 września), a link do niego był w artykule, którego dotyczy sprostowanie. Ba, zwracaliśmy nawet na to uwagę wiceburmistrz podczas rozmowy telefonicznej przed publikacją sprostowania.
W oryginale umowy paragraf 4 kończy jedną stronę, paragraf 5 zaczyna drugą. Wystarczyło przełożyć kartkę.
W 4. punkcie sprostowania Wiceburmistrz stwierdziła: „Nieścisła jest informacja w czwartym akapicie, tj.: „Nawet półsłowem nie przeprosiła wędkarzy, nie wyraziła choćby ubolewania w związku z zaistniałą sytuacją i swoją wcześniejszą wypowiedzią”, bowiem treść oświadczenia na sesji była następująca:
„Zastępca Burmistrza Bożena Zwolińska powiedziała:
- Pragnę poinformować Państwa, że działalność Koła PZW jest mi bliska ze względów osobistych, szanuję prace osób, którzy działają na rzecz naszego miasta. Ubolewam, że być może mogło dojść do wypłynięcia części ryb ze zbiornika do rzeki. Nie mogę jednak przeprosić za coś, o czym nie wiedziałam, nie miałam świadomości. (...)”.
W tym punkcie wiceburmistrz, prostując to, co napisaliśmy, właściwie potwierdza podaną przez nas informację. Uściślając przytacza nawet dokładny cytat, z którego - z jakkolwiek dobrą lub złą wolą go nie czytać - wynika, że wędkarzy nie przeprasza. Owszem, wyraziła ona ubolewanie że doszło - ściślej ujmując ubolewała, że mogło dojść - do wypłynięcia ryb. Nie ubolewała jednak, iż zarybianie stawów przez wędkarzy nazwała nielegalnym. A to właśnie te jej słowa wywołały chyba największe oburzenie i reakcję wędkarzy, którzy robią to społecznie od wielu lat.
Redakcja