Wydawało się, że największe kontrowersje podczas sesji rady miasta wywoła dyskusja o skardze na brak wotum zaufania, którą burmistrz Bielska skierował do rady i sądu. Oczywiście wywołało to emocjonalną dyskusję, ale nawet w niej radni opozycji nie szczędzili krytyki nie tylko wobec burmistrza, ale też jego zastępcy Bożeny Zwolińskiej.
Bardzo celnie słowami krytyki trafiał tu radny Krzysztof Grygoruk. Wypomniał on wiceburmistrz, iż jeszcze zanim rozkopano ul. Bohaterów Września - a było to cztery lata temu - zapewniała ona radnych, iż kwestie własności tej ulicy są uporządkowane. Później okazało się, że jednak nie.
Radny Wawulski przypomniał, że podczas rozmów o ul. Bohaterów Września Zwolińska mówiła o skrawkach i kwadracikach, które stanowią prywatą część ulicy. Ta twierdziła jednak, że to kłamstwo, bo tak nie mówiła. O skrawkach i owszem, ale o kwadracikach nie...
Jak się okazało, brak uregulowanej własności był jednym z głównych powodów wyłączenia tej ulicy z przetargu wygranego przez Inżynierię Lądową Braci Jurczuk i ogłoszenie kolejnego, i kolejnego, i jeszcze kolejnego. A już mija termin rozliczenia dotacji na przebudowę sieci wodno-kanalizacyjnej w mieście, na którą Bielsk otrzymał wielomilionową dotację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Ostatecznie miasto wystąpiło o przedłużenie terminu rozliczenia inwestycji, wyłoniło nowego innego wykonawcę, który od nowa musi zacząć robić projekty. Nota bene to już trzecia firma, która się za to bierze. A przede wszystkim za pracę tą otrzyma o 1,4 mln zł więcej niż miasto miało zapłacić Inżynierii Lądowej Braci Jurczuk.
- To m.in. milion, którego zabrakło na wymianę wodociągu przy okazji prac na ul. Dubicze - wypomniał Wawulski.
W czasie emocjonalnej dyskusji burmistrz Jarosław Borowski przyznał, że parę razy zdarzyło mu się przepraszać mieszkańców rozkopanych ulic. Zwolińska zaraz po jego wypowiedzi stwierdziła, że inwestycje zostały zrealizowane bardzo dobrze i ona nie ma za co posypywać sobie głowy popiołem.
Te bardzo dobrze zrealizowane inwestycje w przypadku Bohaterów Września trwają 4 lata i jeszcze końca nie widać, w przypadku Jagiellońskiej trwały dwa, a w przypadku ul. Dubicze trzy lata. Podobnych ulic jest kilkanaście. A chodziło tylko o wymianę rur sieci wodno-kanalizacyjnej.
Nezbyt trafionych wypowiedzi wiceburmistrz zaliczyła więcej. W pewnym momencie zaczęła porównywać inwestycje, które realizował poprzedni niezyjacy już burmistrz Eugeniusz Berezowiec do tych robionych za jej kadencji, twierdząc, że teraz inwestycji jest więcej. Część radnych ryknęła śmiechem, żartując, że jak się rozkopało kilkanaście ulic i nie kończy się ich przez kilka lat , to faktycznie pół miasta jest rozkopane inwestycjami. Śmiech wywołały też słowa Zwolińskiej, w których cytowała wypowiedź innej osoby, mającej stwierdzić, że jej (Zwolińskiej) warto słuchać, bo "ona wie, co mówi".
To, że jednak nie zawsze wie, ustami radnego Krzysztofa Grygoruka, stwierdzili bielscy wędkarze. Ich oburzenie wywołało to, co na poprzedniej sesji powiedziała Bożena Zwolińska w kontekście spuszczenia wody ze stawów przy Łysej Górce.
Przypomnijmy, latem po deszczach w stawach zebrało się więcej wody i zaczęła się ona przelewać przez zastawę. Ktoś wezwał straż pożarną. Strażacy powiadomili miasto. Wiceburmistrz zadzwoniła więc do jednego z pracowników, by ten podniósł zastawę. Ten wykonał polecenie i spuścił niemal całą wodę ze stawów, łącznie z rybami.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Stawy przy Łysej Górce. Po podniesieniu tamy spłynęła woda i ryby [FOTO]
Na poprzedniej sesji Zwolińska stwierdziła, że zachowała się, jak trzeba, mimo że był dzień wolny, kazała pracownikowi podnieść zastawę.Stwierdziła też, że wędkarze zarybiają stawy nielegalnie i na własne ryzyko, bo miasto z nimi nie podpisało żadnej umowy. W dodatku podwyższając zastawę stwarzają zagrożenie, bo woda ze stawów może wylać.
Nagranie jej wypowiedzi z poprzedniej sierpniowej sesji
Już wówczas zauważano, że na stawach odbywały się zawody wędkarskie ci to w ramach dni miasta, a burmistrz często wręczał nagrody zwycięzcom, więc trudno mówić o tym, by wszystko to było nielegalne... Ale naprawdę mocna odpowiedź pojawiła się na dzisiejszej sesji.
W piśmie skierowanym do rady miasta i do wiceburmistrz wędkarze z bielskiego Koła Sum, przypomnieli wiceburmistrz, iż miasto podpisało z nimi umowę jeszcze w 1992 roku. W umowie tej wędkarze zobowiązali się do corocznego zarybiania stawów i dbania o dobrobyt ryb, a miasto do tego, że przy każdym spuszczeniu wody będzie wędkarzy zawiadamiać. Jeśli spuszczenie wody będzie planowane to odpowiednio wcześniej, jeśli zastawa będzie podnoszona w nagłej sytuacji - to niezwłocznie.
Wiceburmistrz mogła to zrobić, bo ma numer komórkowy do prezesa koła. Zresztą, jak to w Bielsku, wszyscy się znają...
Wędkarze zwrócili uwagę, iż tworzą jedno z największych organizacji pozarządowych w mieście, a organizowane przez nich imprezy gromadzą mnóstwo osób z Bielska w tym dorosłych, dzieci, młodzież. Wypomnieli też, że często imprezy te odbywają się przy patronacie lub z udziałem władz miasta.
Na koniec pisma zażądali przeprosin, wyjaśnienia sytuacji związanej ze spuszczeniem wody oraz zadośćuczynienia. W ostatnim zdaniu retorycznie spytali, dlaczego wiedząc o nielegalnym jej zdaniem zarybianiu stawów stanowiących własność publiczną, jako wiceburmistrz nie powiadomiła odpowiednich służb.
Sama Zwolińska do odczytanego pisma się nie odniosła, bo już wcześniej wyszła z sali, później łączyła się zdalnie, ale przed tym punktem obrad się rozłączyła.
Do listu wędkarzy odniósł się za to burmistrz. Stwierdził jednak, że nie będzie tłumaczył się ze słów swojej zastępczyni, ani za nią przepraszał. Obiecał natomiast, że jutro, mimo iż rozpoczyna urlop, dopilnuje, by sama zainteresowana do sprawy się odniosła.
(azda)
Zdjęcia z sesji oraz pism zarządu Koła Wędkarskiego Sum (Bielsk.eu)