Tylu mediów w bielskim szpitalu jeszcze chyba nie było. Kilkanaście różnych stacji telewizyjnych i innych mediów z polski i zagranicy. Przybyło pod SOR bielskiego szpitala.
Jeszcze dziś rano w bielskim szpitalu przebywało dwóch Kurdów z Iraku oraz kobieta i mężczyzna z Syrii. Są to imigranci, którzy do szpitala trafili w bardzo złym stanie. Po przekroczeniu granicy długo błąkali się po lasach i polach w polskiej strefie przygranicznej.
- Gdy trafili oni do naszego szpitala, byli skrajnie wyczerpani, odwodnieni - mówi Mirosław Reczko, dyrektor bielskiego szpitala. - Na szczęście nie mieli odmrożeń. Nie byli jednak w stanie nawet samodzielnie spożywać posiłków. Musieliśmy odżywiać ich organizmy metodą pozaustrojową.
Dziś jednego Kurda i Syryjczyka ze szpitala zabrała straż graniczna.
- Osoby te w naszym szpitalu zostały odżywione i czują się lepiej, ale wymagają dalszej opieki medycznej, albo przynajmniej odpowiednich warunków bytowych - stwierdził dyrektor szpitala.
Jak dodał, drugi z Kurdów jest w tak ciężkim stanie, że lekarze postanowili pozostawić go w placówce i przekazać do innego szpitala. W bielskim szpitalu pozostała także obywatelka Syrii, u której stwierdzono zakażenie Covid-19.
- Nasz szpital jest niemal w całości covidowy - wyjaśnia Reczko. - Jedynymi oddziałami, które funkcjonują normalnie, są ginekologia, ZOL no i oczywiście SOR. Dlatego nie jesteśmy w stanie zapewnić opieki uchodźcom, poza doraźną pomocą medyczną na SOR-ze. Dalsze leczenie muszą oni kontynuować w innych placówkach.
Osoby, które dziś zostały zabrane z bielskiego szpitala, prawdopodobnie trafią do ośrodka w Połowcach.
Gdy byli wyprowadzani z SOR-u do wozu straży granicznej, widać, że mieli problem z chodzeniem, ale szli o własnych siłach.
W gorszym stanie były dwie Kurdyjki, które straż graniczna z bielskiego szpitala zabierała kilka tygodni temu. Jedną do samochodu zawieziono na wózku inwalidzkim, miała opatrunki na poranionych nogach i nie była w stanie samodzielnie chodzić.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Do tej pory bielski szpital przyjął i uratował życie ponad 40 imigrantom/uchodźcom, którzy nielegalnie przekroczyli granicę polsko-białoruską.
Dziś świadkami zabierania imigrantów z bielskiego szpitala były media z polski i zagranicy m.in. Telewizja Polska, telewizja kurdyjska, a nawet takie stacje jak CNN czy BBC. Nie brakowało także aktywistów, którzy przekazali uchodźcom pełnomocnictwa, które ułatwią ich starania o azyl.
Imigranci czy też uchodźcy do bielskiego szpitala trafiają co kilka dni. Zazwyczaj są to grupki kilkuosobowe. Większość z nich jest skrajnie wyczerpana i wymaga podłączenia do kroplówek. Niektórzy jak wspomniane obywatelka Iraku, mają drobne obrażenia. Jakiś czas temu, gdy pojawiły się pierwsze mrozy, zdarzały się także osoby z odmrożeniami.
Wicedyrektor szpitala Arsalan Azzaddin oraz trafiający do placówki uchodźcy już kilkakrotnie udzielali wywiadów różnym mediom, w których apelowali do obywateli Iraku, Syrii i innych państw, z których pochodzą imigranci przebywający na polsko-białoruskiej granicy, by nie dali się zwieść i nie próbowali dostać się do Polski, Niemiec, czy Europy za pośrednictwem BIałorusi. Obrazowo opowiadają, że zamiast "bogactw Zachodu" czeka ich długotrwałe koczowanie na mrozie w wilgotnych lasach przy granicy oraz poniewieranie przez białoruskich pograniczników. Na swoim przykładzie mówią, że to śmiertelnie niebezpieczne.
CZYTAJ WIĘCEJ:
(azda)
Zdjęcia ze szpitala w Bielsku Podlaskim (Bielsk.eu/Czytelnik)