Niedawno do szpitala w Bielsku Podlaskim trafiła obywatelka Iraku, Kurdyjka, wraz z 8-letnim dzieckiem. Kobieta przez około miesiąc błąkała się wcześniej po polach i lasach.
Gdy trafiła do szpitala, była skrajnie wyczerpana, odwodniona. W lepszym stanie było dziecko, prawdopodobnie dzięki opiece kobiety.
- Stan pacjentki był tak zły, że musieliśmy odsyłać funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy chcieli ją zabrać - mówi Mirosław Reczko, dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Kobieta wraz z dzieckiem trafiła prawdopodobnie do ośrodka dla uchodźców. Zanim została zabrana ze szpitala w Bielsku, wzięła udział w nagraniu, w którym apelowała do swoich rodaków, by nie wyruszali do Białorusi i przez ten kraj nie próbowali przedostać się do Europy Zachodniej.
Jeszcze leżąc na łóżku, słabym głosem tłumaczyła, że czeka ich błąkanie się w mrozie i deszczu po lasach oraz przerzucanie z jednej strony granicy na drugą.
Nagranie zostanie wysłane do kurdyjskiej telewizji w Iraku.
Wywiadu dla takiej telewizji udzielił także Arsalan Azzaddin, wicedyrektor bielskiego szpitala, który również apelował, by mieszkańcy Iraku nie dali się zwieźć białoruskiemu reżimowi i nie liczyli na to, że przez Białoruś i Polskę dostaną się do Niemiec lub innych krajów Europy. Mówił także o imigrantach, którzy trafiali do kierowanego przez niego SOR-u.
- Byli skrajnie wyczerpani, odwodnieni, mieli liczne odmrożenia. Groziła im śmierć - opowiadał.
Ze łzami w oczach mówił o tym, że część odratowanych w szpitalu pacjentów, musiała wrócić do lasu na białoruską stronę granicy.
Podobnego wywiadu udzielił też telewizji holenderskiej. To także jeden z krajów, który jest celem imigrantów. Część z nich ma tam swoje rodziny lub bliskich.
Nagranie jest pod tym linkiem.
Wcześniej wicedyrektor udzielał również wywiadu telewizji kurdyjskiej.
(azda)