Nieoficjalnie dotarliśmy do oferty kupna Bielmleku, jaką Laktopol złożył syndykowi masy upadłości Spółdzielni Mleczarskiej w Bielsku.
Jak zaznaczono w jej treści, jest to ostateczna oferta zakupu. Podpisał ją prezes Laktopolu Olgierd Meysztowicz.
Ile chce zapłacić za majątek SM Bielmlek? Wiele osób zdziwi się, widząc tę cenę.
Oferta opiewa na 85 mln zł, do tego cenę Laktopol chce pomniejszyć o kwotę, „jaka będzie wynikać z kosztorysu prac usunięcia szkód wynikłych z pożaru kosztów napraw i inwestycji wynikających z umowy dzierżawy zawartych z Syndykiem w dniu 13 maja 2021 r."
Szkody te nie są jeszcze wycenione, ale według szacunków, choćby byłego prezesa Bielmleku, mogą wynosić miliony złotych.
A nawet tych 85 mln złotych Laktopol nie zamierza uiścić jednorazowo, a w ratach, które spłacać będzie przez siedem lat. Według oferty, w dniu podpisania umowy gotów zapłacić jest 25 mln zł i przedstawić gwarancje bankowe na kolejne 40 mln zł.
Ewentualny szybszy termin spłaty będzie uzależniony od wyników finansowych grupy.
Cena jest zaskakująco niska. Według wyceny biegłych powołanych przez syndyka majątek Bielmleku wart jest 150 mln zł. Laktopol, jako wierzyciel, próbował zaskarżyć tę wycenę, twierdząc, że jest za wysoka. Z kolei prezes Bielmleku Tadeusz Romańczuk napisał do sądu nadzorującego proces upadłości skargę, iż oszacowana kwota jest za niska. W trakcie procesu restrukturyzacji, który poprzedzał upadłość biegli wycenili Bielmlek na 140 mln zł. To i tak dużo więcej niż 85 mln zł.
Kontrowersje może budzić także fakt odliczania kosztów naprawy szkód po pożarze i kosztów poniesionych inwestycji. W rozmowie z nami syndyk zaznaczał, że w umowie dzierżawy zaznaczono, iż dzierżawca, którym jest Laktopol, zobowiązuje się do naprawy wszelkich uszkodzeń i utrzymania całości majtku w stanie sprzed dzierżawy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Syndyk o przyczynach i skutkach pożaru proszkowni w Bielmleku: Pożar nie wpłynie na cenę majątku
W niedawnej rozmowie z nami syndyk, zaznaczał, że zakładał obniżenie ceny w planowanym przetargu, ale raczej nieznaczne. Licząc naprawy po pożarze, w praktyce rzeczywiście wyjść może połowa oszacowanej wcześniej ceny.
Prezes Laktopolu w uzasadnieniu swojej oferty zwraca uwagę, iż majątek Bielmleku wyceniono systemem odtworzeniowym, a nie na podstawie wartości rynkowej.
„Sprzedaż majątku w cenie rynkowej powinno być podstawą decyzji Syndyka, Rady Wierzycieli i Sądu" - pisze prezes Laktopolu.
Syndyk ma jednak inną opinię na ten temat. Jak podkreśla, ma on za zadanie sprzedaż majątku upadłego podmiotu za możliwie najwyższą cenę i od takiej będzie zaczynał przetargi. Oczywiście cenę, za którą majątek będzie sprzedawany ustala rada wierzycieli i to ona jutro będzie rozpatrywać wniosek Laktopolu.
Laktopol jako dzierżawca ma prawo pierwokupu, ale tylko w przypadku, gdy ktoś inny nie da wyższej ceny.
Prezes Laktopolu w swojej ofercie zwraca uwagę, że odwlekanie sprzedaży majątku to dodatkowe koszty i ryzyka obniżenia wartości majątku.
„Każdy miesiąc to kwota 800 tys. zł dodatkowych kosztów dla Syndyka i ryzyko utraty wartości, min. 50 proc. proponowanej ceny, jeżeli dojdzie do uszkodzeń istniejącego majątku" - argumentuje.
Podkreśla też, iż Laktopol gwarantuje utrzymanie zakładu w stanie gotowości bez produkcji do czasu naprawienia szkód po pożarze, ogrzewanie pomieszczeń i remont kotłowni, zatrudnienie w obecnym stanie i szkolenie operatorów wieży i linii do pakowania, zapewnienie stałej ochrony obiektu (24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu) oraz instalację detektorów ognia, dymu i temperatury.
Zaznacza też, że Laktopol będzie raportował realizację wykonywanych prac związanych z naprawą wieży suszarniczej proszkowni, które umożliwiły ubezpieczenie zakładu i otrzymanie odszkodowania.
Ta oferta może być niepokojąca. Dla wierzycieli i syndyka jest raczej nieatrakcyjna. Z drugiej strony, jeśli Laktopol zrezygnuje z dzierżawy, na syndyka i wierzycieli spadną koszty bieżącego utrzymania zakładu.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Prokuratura zbada przyczyny pożaru w proszkowni w Bielmleku
(azda)