Dziewięć goli padło w sobotnim meczu Tura z Orlętami Czyżew w podlaskiej IV lidze. Do przerwy bielszczanie miażdżyli gości, ale po zmianie stron role się odwróciły. Ostatecznie dowieźliśmy zwycięstwo 5-4 (4-1).
REKLAMA
Tak, to był jeden mecz, chociaż działo się w nim tyle, że atrakcjami można byłoby obdzielić co najmniej dwa spotkania. Pierwsze toczyło się w słońcu, przy suchej murawie, na której zawodnicy Tura raz po raz prześcigali przeciwników. Wygrywali stykowe piłki, grali wysokim pressingiem, łatwo odbierali gościom futbolówkę i strzelali im gole. Po nieco ponad dwóch kwadransach takiej popisowej postawy prowadziliśmy 4-0 i nic nie zapowiadało nerwowej końcówki.
Chociaż w przerwie, w dziennikarskim gronie, śmieliśmy się, że przy dotychczasowej wiosennej postawie obu drużyn niewykluczone, że spotkanie zakończy się tak, jak ponad 30 lat temu starcie Tura z Orlętami w Czyżewie — hokejowym wynikiem 6-4. Ten mecz przypominaliśmy przy okazji jesiennego wyjazdu bielszczan na starcie z Orlętami.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tur na zwycięskiej ścieżce. W Czyżewie wygrał z Orlętami 4-1
Okazało się, że w swoich żartach byliśmy bliscy trafienia końcowego wyniku...
Czarne chmury
W przerwie nad stadion nadciągnęły czarne chmury, z nieba lunął deszcz, murawa szybko namokła, a zmęczonym bielszczanom piłka raz po raz uciekała. Co gorsze — uciekali też przeciwnicy.
Co prawda w 52. minucie Jacek Dzienis wyskoczył najwyżej do piłki dośrodkowanej z rzutu rożnego przez Mateusza Kalinowskiego i podwyższył na 5-1, ale potem strzelali już tylko goście. Najpierw ograny w wyższych ligach 31-letni Przemysław Jastrzębski, potem dwa razy — młodszy od niego o 9 lat Adam Ilczuk. I w końcówce drżeliśmy o wynik, bo przewaga Tura stopniała do jednego gola. A Orlęta cisnęły nas niemiłosiernie. Na szczęście Mateusz Danielczyk nie dał się już więcej zaskoczyć.
Za to wynik 6-4 był naprawdę bardzo blisko. W czwartej minucie doliczonego czasu gry bielszczanie wykonywali rzut wolny przy linii bocznej. Patryk Niemczynowicz podał krótko do Dzienisa, a ten pobiegł z futbolówką do narożnika boiska. Gdy wszyscy spodziewali się, że nasz stoper zagra popularnego "Włodzimierza Smolarka" i będzie zastawiał rywalom dostęp do piłki, by zyskać na czasie, to Jaca jednym zwodem minął trzech obrońców, wpadł w pole karne i kopnął piłkę obok bardzo słabo spisującego się tego dnia bramkarza Adriana Smętka. Brakowało paru centymetrów — piłka trafiła w słupek i opuściła boisko.
Główka pracuje
A jak w pierwszej połowie padały gole dla Tura? Cały mecz można obejrzeć w retransmisji na kanale klubowym Tura, ale pokrótce przypomnijmy najważniejsze wydarzenia. Strzelanie dwoma trafieniami zaczął nasz kapitan — Niemczynowicz. Ustawiony tym razem w ataku, wraz z Danielem Siemieniukiem, dwukrotnie celnie główkował.
REKLAMA
Najpierw miał sporo szczęścia. W pole karne Orląt dośrodkował Kalinowski, Smętek dość nieudacznie odbił piłkę na swoją poprzeczkę, a dobrze ustawiony Patryk z metra głową skierował ją do pustej siatki. Potem Łukasz Popiołek pociągnął prawą flanką, wycofał do Krystiana Kulikowskiego, ten przerzucił piłkę na lewą stronę do Marcina Bazylewskiego, a grający tym razem na lewej pomocy Bazylek dokładnym dośrodkowaniem obsłużył Niemczynowicza.
Najładniejszą akcję meczu rozegraliśmy w 32. minucie. Z prawej strony faulowany był Popiołek. Rzut wolny wykonywał Kalinowski. Grający trener gości Karol Styś wybił dośrodkowaną piłkę na szesnasty metr, a tam K. Kulikowski głową zgrał ją na metr jedenasty. Dzienis złożył się do niej efektownymi nożycami i zaskoczył Smętka.
Minutę później było już 4-0 po tym, jak prawym skrzydłem ruszył Popiołek i przerzucił piłkę na przeciwległą stronę. Tam Bazylewski nawinął na zamach Rafała Kujawę i uderzeniem z ostrego kąta pokonał bramkarza.
Jedyna bramka dla gości przed przerwą była autorstwa najlepszego strzelca Orląt — 26-letniego środkowego napastnika Szymona Jaźwińskiego. Potężny wychowanek Ruchu Wysokie Mazowieckie został nastrzelony piłką dośrodkowaną z rzutu rożnego i jeszcze odbitą przez naszych zawodników.
Styl do poprawy
Goli było dużo, emocji także, ale najważniejsze są trzy punkty, które znowu udało nam się wyszarpać. Nad stylem prezentowanym w drugiej połowie nasi zawodnicy będą pewnie jeszcze długo pracować na treningach ze szkoleniowcem Dariuszem Szklarzewskim. Bo chyba całej winy za naszą postawę nie można zrzucić ani na deszczową pogodę, ani na wpuszczonych na boisko nastolatków, którzy faktycznie w tych trudnych warunkach tym razem nie zachwycili. Co nie zmienia faktu, że warto dawać im kolejne minuty w następnych meczach czwartoligowych.
Utalentowana młodzież zagra w klasie A już w niedzielę (21 kwietnia) o godzinie 14:00 na bocznym boisku bielskiego stadionu. Derbowym rywalem Tura II będzie Iskra Wyszki. Bielscy kibice liczą na podtrzymanie świetnej wiosennej passy. Do tej pory "rezerwiści" rozegrali dwa mecze: u siebie roznieśli KS Narewka 7-1, a w Czeremsze pokonali Kolejarza 5-0.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Na równym boisku ze sztuczną nawierzchnią Tur II rozbił Narewkę 7-1
Pięć goli strzelili młodzi piłkarze Tura II w Czeremsze
Bielsk Podlaski, 20.4.2024 — IV liga
Tur Bielsk Podlaski — Orlęta Czyżew 5-4 (4-1)
Bramki: 1-0 - 10' Niemczynowicz (gł., as. M. Kalinowski z w.), 2-0 - 27' Niemczynowicz (gł., as. M. Bazylewski), 3-0 - 32' Dzienis (as. K. Kulikowski gł.), 4-0 - 33' M. Bazylewski (as. Popiołek), 4-1 - 38' Jaźwiński, 5-1 - 52' Dzienis (gł., as. M. Kalinowski z r.), 5-2 - 73' P. Jastrzębski, 5-3 - 79' Ilczuk, 5-4 - 87' Ilczuk.
Żółte kartki: M. Kalinowski, Niemczynowicz (Tur); Steć, Zakrzewski (Orlęta).
Sędziowali: Dominik Bućko (Klepacze) oraz Monika Czudzinowicz (Białystok) i Aurelia Kotarska (Suwałki).
Tur: Danielczyk — K. Kulikowski, Dzienis, Łochnicki, Gulewicz (75' Wysocki) — Popiołek (85' Troc), M. Kalinowski, Żakiewicz, M. Bazylewski (55' Walczuk) — Niemczynowicz, Siemieniuk (61' Popik).
Orlęta: Smętek — Kujawa, Stańczyk, K. Styś, Boguszewski (89' Iwanow) — Tarnowski (62' Ożarowski), Steć (62' Synycia), Zakrzewski — Ilczuk, Jaźwiński (73' F. Stypułkowski), P. Jastrzębski.
(jan)