Pierwsza porażka piłkarskiego Tura w nowym sezonie IV ligi stała się faktem. Naszym pogromcą okazała się drużyna Wissy Szczuczyn, która pokonała nas w Bielsku 3-1 (3-0).
REKLAMA
Imponującą siłę Wissy przedstawiliśmy w zapowiedzi tego spotkania.
CZYTAJ WIĘCEJ: Dziś dwa mecze zagrają bielskie Tury: w IV lidze i w Pucharze Polski
I goście w niedzielę potwierdzili, że w sezonie 2023/24 będą bili się o czołowe lokaty. Już po trzech kolejkach plasują się w ścisłej czołówce czterech drużyn, które dotychczas wygrały wszystkie swoje mecze. Są to: "pewniak" do zwycięstwa w rozgrywkach Wigry Suwałki, Wissa, KS Wasilków i Ruch Wysokie Mazowieckie.
Tur przegrał zasłużenie, ale to nie było tak, że rywale nas zmietli z boiska. Można wręcz powiedzieć, że 80 minut gry w naszym wykonaniu było całkiem dobre. Niestety, pozostałe 600 sekund zadecydowało o niekorzystnym wyniku.
Ligowi wyjadacze
To była paskudna końcówka pierwszej połowy, a nieszczęścia zaczęły się w 35. minucie, gdy nasz 17-letni bramkarz Mateusz Danielczyk najpierw spokojnie złapał nieudane dośrodkowanie ogranego w II i III lidze skrzydłowego Mateusza Jastrzębskiego. Ale po chwili stracił zimną krew i wyrzucił piłkę zbyt krótko, wprost na głowę o rok starszego od siebie Kacpra Kiarszysa. Goście szybko rozegrali dwa podania, a nadbiegający były pierwszoligowiec 30-letni Patryk Szymański kopnął piłkę po ziemi w kierunku naszej bramki. Skonfundowany Danielczyk przepuścił ją pod ręką i było 0-1.
Minutę później w nasze pole karne pomknął z futbolówką Jastrzębski, a wracający 19-letni Damian Onacik zahaczył o jego nogi i sędzia Szymon Szymajda odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł kolejny doświadczony trzecioligowiec 25-letni Marcin Świderski i podwyższył na 2-0.
Gwoździem do naszej trumny była 40. minuta. Najpierw Andrzej Kosiński sfaulował przed polem karnym Kiarszysa. Rzut wolny wykonywał Jastrzębski. Lewą nogą mocno podkręcił piłkę nad murem, a ta przy bliższym słupku zaskoczyła Danielczyka.
Atakuje ten kto musi
Doświadczeni goście prowadzili 3-0, a Tur — z pięcioma młodzieżowcami w wyjściowym składzie i grający bez dwóch podstawowych zawodników ofensywnych: Mateusza Jambrzyckiego i Patryka Niemczynowicza — wyglądał na podłamanego. I to pomimo tego, że początek gry był wyrównany, a Jacek Dzienis, technicznym strzałem, trafił z dystansu w poprzeczkę.
W 58. minucie trener Tura Dariusz Szklarzewski wprowadził na boisko szóstego młodzieżowca, 15-letniego Bartosza Gulewicza i przestawił zespół na grę z czterema obrońcami. I w Tura jakby wstąpiły nowe siły. Praktycznie przez całą drugą połowę nasi zawodnicy częściej atakowali i byli przy piłce.
Tu jednak należy się zastrzeżenie, o którym często zapominają mniej biegli fani futbolu. Czasami kibice dziwią się, że drużyna przegrywa, chociaż miała większe posiadanie piłki. Otóż to błąd logiczny — pomylenie skutku z przyczyną. Nie przegrywa się dlatego, że częściej jest się przy piłce, tylko jest się częściej przy piłce, bo się przegrywa. To odrabiający straty musi atakować, a nie ten, który ma satysfakcjonujący wynik. I tak było w niedzielę z Wissą i Turem — goście prowadzili trzema bramkami, więc mogli oddać inicjatywę gospodarzom.
REKLAMA
Trafienia Dazia
Wraz z atakami Tura uaktywnił się też napastnik Daniel Siemieniuk. Wypożyczony z Jagiellonii 18-latek strzelił nawet honorowego gola. W 60. minucie jego rówieśnik i kolega z linii ataku Marcin Bazylewski podał mu prostopadłą piłkę w pole karne, a Młody Dazio podciął piłkę nad rzucającym się mu pod nogi 17-letnim Julianem Pawlikiem i zaliczył pierwsze trafienie w barwach Tura w meczu mistrzowskim.
Chwilę później Siemieniuk miał dwie kolejne okazje bramkowe. Najpierw, po podaniu A. Kosińskiego, sprytnie uderzył z linii pola karnego tuż nad poprzeczką, a później, po dośrodkowaniu Rafała Kulikowskiego, strzelił głową w ręce bramkarza.
Sporo emocji nasi kibice przeżywali też w 75. minucie. Po szarży Łukasza Popiołka, z piłką w pole karne zabrał się Bazylewski. Uderzył technicznie — fałszem, ale po rykoszecie od nóg obrońcy piłka przeleciała nad poprzeczką. Tur miał więc rzut rożny. Wykonał go A. Kosiński, dośrodkował na dalszy słupek, a tam Siemieniuk, strzałem głową, po raz drugi pokonał bramkarza. Niestety, sędziowie dopatrzyli się w tej akcji autu bramkowego — zagrywana z rogu piłka przekroczyła linię końcową w trakcie lotu.
Tur przegrał więc z Wissą 1-3 i po trzech kolejkach zajmuje siódme miejsce w tabeli IV ligi.
Retransmisję meczu, z komentarzem niezawodnego redaktora Piotra Szymczuka, można obejrzeć na klubowym kanale youtube'owym.
Bielsk Podlaski, 20.8.2023 — IV liga
Tur Bielsk Podlaski — Wissa Szczuczyn 1-3 (0-3)
Bramki: 0-1 - 35' P. Szymański, 0-2 - 37' M. Świderski (k.), 0-3 - 40' M. Jastrzębski, 1-3 - 60' Siemieniuk (as. M. Bazylewski).
Żółte kartki: A. Kosiński (Tur); Modzelewski (Wissa).
Sędziowali: Szymon Szymajda oraz Wojciech Jakubczyk (obaj Białystok) i Marcin Czech (Wasilków).
Tur: Danielczyk — K. Kulikowski, Onacik (58' Gulewicz), Dzienis, Łochnicki, R. Kulikowski — Popiołek, Koc, A. Kosiński — Siemieniuk, M. Bazylewski.
Wissa: Pawlik — Modzelewski, Kacprzyk (52' Gietek), D. Wasilewski, Dziuba — Korytkowski (88' Zięba), M. Łapiński, M. Świderski — Kiarszys (68' Woronczenko), P. Szymański, M. Jastrzębski (85' Choinka).
(jan)