W ostatnim spotkaniu 15. kolejki grupy III podlaskiej A klasy drużyna Żubra Drohiczyn pokonała na własnym boisku Iskrę Wyszki 5:2 (1:1). Było to pierwsze zwycięstwo mistrza jesieni od 30 października. Na czele tabeli pozostaje Pionier Brańsk, który prowadzi nad Żubrem różnicą bramek (ich bezpośredni mecz zakończył się remisem), ale ma jedno rozegrane spotkanie więcej.
REKLAMA
Drużyna z Wyszek w tym sezonie przeżywa kryzys. Zespół, która w poprzednim sezonie potrafił wygrać 8 spotkań, obecnie notuje tylko porażki i remisy, a po 15 kolejkach ma na koncie zaledwie trzy punkty i zamyka ligową stawkę 12 zespołów. Można by rzec - idealny rywal dla zablokowanego od czterech spotkań Żubra, który na dodatek przy wielkim szczęściu ocalił przed tygodniem remis z przedostatnim Kolejarzem, w Czeremsze.
Przebieg ostatniego spotkania pokazał jednak, to co mówi się o zmaganiach w niższych ligach, czyli że słaby piłkarsko zespół może wiele nadrobić walecznością. I tak oto, gdy w pierwszej akcji meczu Żubr wysunął się na prowadzenie po golu Daniela Barwiejuka i nad Bugiem szykowano się na klasyczny pogrom, to Iskra pokazała, że to tylko pozory. Do wyrównania doszło w 35. minucie, gdy w zamieszaniu po rzucie rożnym najlepiej odnalazł się Damian Niewiński. 1:1 - takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa, co wlało nadzieje w serca wyszkowskiej drużyny, jak też obecnej na meczu delegacji Pioniera Brańsk - aktualnego lidera, który chce uzyskać większą przewagę nad Żubrem niż tylko poprzez bilans bramkowy. Wcześniej brańszczanie zrobili swoje, gromiąc na własnym boisku Kolejarza Czeremcha 6:1.
Iskra przekonała się jednak czym skutkuje deficyt zawodników na ławce rezerwowych. Żubr miał w kim przebierać, a najlepiej wśród wprowadzonych pokazał się Łukasz Czyż, który pomimo problemów zdrowotnych (pauza w Czeremsze) wprowadził wiele pozytywnego zamieszania, zwłaszcza dzięki walce w środku pola oraz krzyżowym podaniom na prawe skrzydło. Jego postawa, jak też mobilizacja kolegów przyniosła efekt - trzy kolejne gole Żubra padły w przeciągu niecałego kwadransa (między 57. a 71. minutą) za sprawą ponownie Daniela Barwiejuka oraz dwukrotnie, grającego trenera Krystiana Dawidziuka. Żeby jednak drohiczynianie nie poczuli się zbyt pewnie, niepokój w ich szeregach wprowadził gol na 2:3 Artura Idźkowskiego w 62. minucie.
Gospodarzy uspokoił Grzegorz Sielewonowski, który zaskoczył bramkarza gości pięknym uderzeniem w rzutu wolnego w 85. minucie. Obsada bramki jest zresztą istotnym problemem kadrowym Iskry, ponieważ z kontuzją zmaga się prawdziwy weteran podlaskich boisk, 47-letni Andrzej Kowalewski. Zawodnik ten mimo zaawansowanego piłkarsko wieku jest jednym z najlepszych golkiperów podlaskiej A klasy i jego absencja jest mocno odczuwalna, choć przy ogólnych znaczących brakach kadrowych w Wyszkach trudno mówić, że ma ona największy wpływ na brak zwycięstw UKS-u w tym sezonie.
Prawdziwą rewelacją wiosny w grupie III jest z pewnością drużyna rezerw bielskiego Tura. Po zimowej przerwie podopieczni Pawła Bierżyna wygrali wszystkie swoje mecze i to za każdym razem z drużynami z górnej części tabeli (ostatnio 4:2 z Husarem Nurzec). Obecnie, z racji na przeciętną jesień, plasują się na czwartym miejscu w tabeli z siedmiopunktową stratą do lidera.
(kp)