W Toruniu odbywają się Halowe Mistrzostwa Europy w Lekkoatletyce. Jest to pierwszy międzynarodowy czempionat, na którym zabraknie Kamili Lićwinko. Lekkoatletka 22 marca skończy 35 lat i chce w tym roku zakończyć sportową karierę.
Kamila Lićwinko (z domu Stepaniuk) jest prawdopodobnie najbardziej utytułowaną sportsmenką pochodzącą z powiatu bielskiego. Jej największym sukcesem jest złoto halowych mistrzostw świata, które zdobyła w 2014 roku (Sopot) oraz brąz mistrzostw świata na otwartym stadionie w 2017 roku (Londyn). Wielokrotnie zdobvwała tytuł mistrzyni Polski w skoku wzwyż. Najlepszym przykładem tej talentu jest ustanowiony w 2015 roku, absolutny rekord Polski (202 cm), który jest zarazem siódmą wysokością w historii międzynarodowych zmagań pań w hali.
Ostatnim godnym wspomnienia osiągnięciem bielszczanki na arenie międzynarodowej jest zajęcie przez nią piątego miejsca na MŚ w Katarze w 2019 roku, po zaliczeniu próby na 198 cm. Czas epidemii i związana z nim przerwa w organizacji zawodów lekkoatletycznych doprowadziły do przełożenia Igrzysk Olimpijskich w Tokio na 2021 rok. Sportowy lockdown negatywnie odbił się także na formie Kamili, która po powrocie notowała słabsze wyniki.
Aby zdobyć złoto 65. Halowych Mistrzostw Polski rozgrywanych w Toruniu, Kamili Lićwinko wystarczyło 182 cm, czyli tyle samo, ile uzyskała podczas lipcowych zawodów rozgrywanych w studiu TVP. Wtedy jednak wygrała z Wiktorią Miąso zdecydowanie, natomiast przed dwoma tygodniami (21 lutego) o zwycięstwie bielszczanki zadecydowała mniejsza liczba zrzutek. Obydwie panie zaatakowały także wysokość 186 cm, ale jak się okazało - trzykrotnie bez powodzenia. Najlepszy wynik Lićwinko z ostatnich miesięcy to 185 cm. Aby wziąć udział w trwających HME, wymagano 196 cm, dlatego na liście startowej toruńskiej imprezy zabrakło Kamili. To dla niej pierwsza taka absencja od 2013 roku.
- Praca, którą wykonałam poszła na marne. Zabrakło bardzo, bardzo dużo - mówiła o swoich halowych przygotowaniach w rozmowie z TVP Sport.
Głównym celem lekkoatletki na ten sezon jest osiągnięcie jak najlepszej lokaty w Tokio. We wspomnianej rozmowie, Lićwinko zadeklarowała, że IO będą dla niej ostatnią wielką imprezą, ponieważ planuje po niej zakończenie sportowej kariery.
- Minimum olimpijskie już mam, ale skakałam je w 2019 roku. Minęło dużo czasu. Nie ukrywam, że daje mi to spokój w przygotowaniach, ale przecież chcę wrócić do takich wyników w sezonie letnim. To trzeba jeszcze skoczyć, żeby w Tokio dorównać najlepszym. (...) Nie będzie zmiany planów. Michał (mąż i trener sportsmenki - przyp. red.) sam powiedział, że jak nawet będę wspominała o powrocie, to całkowicie mi tego zabroni! Pożegnanie nastąpi w Tokio - zapowiedziała Kamila Lićwinko.
Sportsmenka zdążyła już udowodnić, że potrafi odnaleźć się w lekkoatletyce także poza sportową rywalizacją. Latem 2018 roku - korzystając z przerwy na ciążę i wychowanie dziecka - włączyła się w organizację mityngu, który odbył się na Rynku Kościuszki w Białymstoku.
(kp)