Woda rozlała się po polach, podchodzi już pod zabudowania na kolonii i we wsi - opowiada pan Darek ze wsi Malinniki leżącej przy niedawno wyremontowanej drodze krajowej 66. - Podmyło już polną drogę, a jak mrozy puszczą, to pewnie i nową ścieżkę rowerową zacznie podmywać.
Na miejscu był też wójt gminy Orla Leon Pawluczuk.
- Miałem wysokie gumowe buty, ale gdy wszedłem na należącą do gminy drogę, woda omal nie wlewała mi się do środka. Na pierwszej posesji po prawej stronie, jadąc od Bielska, było błoto, bo tam też wchodziła woda z roztopów - mówi wójt. - Teraz znów jest mróz i wszystko ścięło, ale strach pomyśleć, co będzie, gdy nastanie odwilż.
I władze gminne, i mieszkańcy jeszcze przed oddaniem drogi do użytku zwracali uwagę, że niepotrzebnie usunięto przepust, który przed przebudową odprowadzał nadmiar wody z prawej strony drogi na lewą i dalej rowami do rzeki. Jednak projektanci stwierdzili, że taki przepust jest niepotrzebny i został on usunięty podczas prac.
- Teraz ścieżka rowerowa stała się tamą dla spływającej z pól wody - mówi pan Darek. - Ułożenie terenu jest takie, ze wody te spływają aż od sąsiedniej wsi. Przy roztopach zbiera się ich mnóstwo. Jeśli nie ma ujścia, woda rozlewa się po polach, posesjach, a zaraz zacznie podmywać ścieżkę rowerową.
Mieszkańcy i wójt mówili o tym jeszcze w trakcie budowy drogi, ale nikt nie chciał ich słuchać. Odpowiedzi GDDKiA oraz wykonawcy sprowadzały się do stwierdzenia, iż tak jest w projekcie przebudowywanej drogi i tak ma być.
W dodatku przy okazji odprowadzania wody z drogi wykopano rów przez prywatną posesję i nie wyznaczono przejść dla pieszych. Ale i te uwagi pozostały bez echa.
Pisaliśmy o tym już parę miesięcy temu
Czytaj więcej: „O naszych potrzebach zapomniano” - droga krajowa 66 już gotowa, ale jest sporo uwag mieszkańców [FOTO, WIDEO]
- Złożyliśmy skargę na naruszenie stosunków wodnych w tym miejscu. Gmina jest organem, który odpowiada za jego zachowanie, stąd moja interwencja - podkreślił wójt. - Wojewoda jednak utrzymał decyzję Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Później decyzje wojewody podtrzymało ministerstwo. Odwołaliśmy się więc do Sądu Administracyjnego. Złożyliśmy też skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, ale było to jeszcze przed odbiorem inwestycji. SKO stwierdziło wówczas, że inwestycja jest jeszcze nieskończona i nie można ocenić jej skutków.
Obecnie już można ocenić. To jak przebudowa wpłynęła na naturalne cieki wodne i jakie niesie to za sobą konsekwencje, widać jak na dłoni. Jednak na reakcje poszczególnych organów trzeba poczekać, bo tego wymagają procedury biurokratyczne.
- Ponowiliśmy skargę do SKO. Zleciliśmy też wykonanie ekspertyzy przez hydrologa - wymienia wójt. - To wszystko jednak trwa, a tymczasem posesje podmakają, pola stoją w wodzie, podmywa gminną drogę, a wkrótce ucierpi także nowa ścieżka rowerowa.
Naprawa ścieżki i budowa przepustu pod drogą to obecnie spore koszty. Straty poniosą też właściciele zalanych posesji i pól. Ci, jak informuje wójt, będą mogli domagać się rekompensat, jeśli gmina wygra batalię o stwierdzenie błędów podczas projektowania i przebudowy drogi.
Warto jednak podkreślić, iż na tym etapie nie możemy przesądzić, czy ostatecznie okaże się, że to właśnie gmina i mieszkańcy mieli rację.
Wysyłaliśmy w tej sprawie pytania do podlaskiego oddziału GDDKiA, czekamy na bodpowiedzi.
(bisu)
Zdjęcia zalanych terenów w Malinnikach ( Gmina Orla)