Sesje rady gminy w Boćkach zazwyczaj są pełne emocji, kłótni. Sesja, podczas której przyznawano wójt absolutorium i wotum zaufania była jeszcze bardziej emocjonująca. Ostatecznie wójt Dorota Kędra-Ptaszyńska otrzymała wotum zaufania i abolutorium. Poprzedziła to długa dyskusja, setki pytań i dziwnych wypowiedzi. Były radny zaczął liczyć wozy strażackie, radna miała pretensje do sołtysów, których sama zapraszała, a wójt cytowała świętą Faustynę.
Na sesji tej po raz pierwszuy od 6 lat pojawił się były wójt Stanisław Derehajło.
REKLAMA
W wielu radach, ale w Boćkach szczególnie widać, że podczas dyskusji o wotum zaufania czy absolutorium nie mają znaczenia merytoryczne argumenty a polityczne sympatie i antypatie. W Boćkach dodatkowo merytoryczne argumenty często ustępują zwykłej uszczypliwości i kolokwialnie ujmując "pretensjom o byle co". Dużo rzadziej pojawiały się konstruktywne pytania i uwagi.
Drogi
Zaczęło się normalnie. Jedno z pytań dotyczyło drogi powiatowej Truski - Olszewo. Według zapowiedzi miała ona być skończona w czerwcu. Tymczasem miesiąc się kończy, a na drodze robotnicy nawet się nie pojawili. Ba, jak zwrócił uwagę jeden z radnych, nawet poboczy nie skoszono. Wójt wyjaśniła, że to droga powiatowa i gmina nie prowadzi tej inwestycji, ale według jej informacji okazało się, że teren ma nieaktualną dokumentację geodezyjną. Okazuje się, że podłoże pod drogą jest gliniaste i trzeba je wymienić, bo inaczej asfalt się pod nią rozejdzie. Wszystko wskazuje że inwestycja jeszcze potrwa.
Jeśli jesteśmy już przy drogach, to wójt poinformowała też, że podpisała niedawno umowę na przebudowę ul. Lipowej prowadzącej do cmentarza. Inwestycja otrzymała dotację z tzw. Polskiego Ładu, a realizować ją będzie Inżynieria Lądowa Braci Jurczuk.
Pretensje o GOK, sołtysów, wsparcie spółek wodnych, oświetlenia, a nawet wozy strażackie
Jeszcze przed rozpoczęciem dyskusji o raporcie o stanie gminy wójt podkreśliła, że ubiegły rok był bardzo trudny. Szalejąca inflacja, zwiększyła koszty funkcjonowania gminy oraz realizowanych przez nią inwestycji. Gminie udało się jednak pozyskać sporo dotacji i wykonać wiele zadań.
- Pewnie wiele rzeczy dało się zrobić lepiej, ale nie myli się ten, kto nic nie robi - skwitowała Dorota Kędra-Ptaszyńska.
Radni opozycyjni się z nią nie zgodzili.
Adam Król w swoim wystąpieniu miał uwagi do wszystkiego. Nawet do tego, że wójt notuje jego pytania, bo jak twierdził i tak na nie nie odpowiada. Przypomniał też wiele kwestii, o których wielokrotnie mówiono na poprzednich sesjach. M.in. zapraszania sołtysów - ci nie brali udziału w sesjach, gdy GOK był w remoncie.
Z kolei występująca nieco później radna Piotrowska miała pretensje do samych sołtysów. Wypomniała, że wraz z radnym Królem zabiegała o ich obecność na sesjach, a teraz owi sołtysi dają wyraz swego niezadowolenia z ich wystąpień.
- To po co wy tu przychodzicie - zwróciła się do sołtysów radna. Twierdząc przy okazji, że to wójt traktuje ich przedmiotowo.
Radny Król skarżył się na oświetlenie uliczne, którego nie wymieniono jeszcze na ledowe. Dodał, że nie dostał informacji, ile obecne oświetlenie kosztuje, a prosił o nią już dawno. Później skarbnik wyjaśniła mu, że informacje takie są w sprawozdaniu z realizacji budżetu. Widocznie radny nie raczył go przeczytać. Na jego prośbę fragment ten odczytała skarbnik: na rachunki za prąd zużyty przez oświetlenie uliczne wydano w ubiegłym roku około 63 tys. zł, wraz z naprawami i serwisem lamp koszty oświetlenia wyniosły niespełna 100 tys. zł.
Tyrada uwag radnego wydała się nie mieć końca: zwracał uwagę, że gmina mogła pozyskać pieniądze na wspomniane oświetlenie i kanalizację. Mówił też o modernizacji oczyszczalni i przejęciu jej od Wodociągów Podlaskich. Skarżył się, że w raporcie nie sprecyzowano dokładnej ilości kilometrów dróg gminnych. Przedstawicielka urzędu wyjaśniła mu, że część dróg gruntowych jest trudna do wymierzenia i w wielu gminach ich długość podawana jest w przybliżeniu.
Chyba najbardziej sensowną uwagą, choć nie do końca dotyczyła projektu GOK-u oraz tego, że radnym nie przedstawiono owego projektu przed jego realizacją. Krytykował przy tym rozplanowanie GOK, niefunkcjonalne ustawienie głównej sali i sceny. Takie rozstawienie rzeczywiście nie jestnajbardziej funkcjonalne. Stwierdził, że już nigdy rada nie powinna głosować nad realizacją inwestycji bez obejrzenia jej projektu.
REKLAMA
- W starym GOK-u była duża sala, a tu jest jak jest. Myślę, że gdybyśmy wiedzieli, jak to ma wyglądać, nie poparlibyśmy tej inwestycji, niezaleznie od tego,czy popieramy Panią Wójt, czy nie - wypominał Król.
Występujący w innej części sesji Stanisław Derehajło, były wieloletni wójt Bociek, później wicemarszałek i doradca wicepremiera, a obecnie radny wojewódzki również skrytykował rozmieszczenie pomieszczeń w GOK-u. Mała scena, na którą można wejść tylko od frontu, w dodatku umieszczona we wnęce tak jakby z boku sali głównej jest niewygodne dla występujących, ale także uniemożliwia podziwianie występów szerszej publiczności. Derehajło zaznaczył, że ustępując z funkcji wójta pozostawił zupełnie inny projekt, a na taki osobiście także, by się nie zgodził.
Adam Król zwrócił też uwagę, jakoby gmina miała w ubiegłym roku zapłacić 118 tys. zł kary za niewłaściwe rozliczenie inwestycji. Wypomniał, że w sprawozdaniu zaznaczono to jako korektę księgową i radni nic o tym nie wiedzieli. Wytłumaczono mu, że zapisano to jako korektę, bo była to korekta, a nie kara za jakiś błąd. Po prostu gmina musiała zwrócić część dofinansowania, bo rozliczone koszty się do niego nie kwalifikowały. Nie była to kara, ale rzeczywiście gmina te pieniądze oddała.
Nota bene, GOK, pomimo że już używany, oficjalne otwarcie będzie miał 22 lipca.
Radny Król wyraził też obawę jak będzie wyglądało zagospodarowanie centrum Bociek, na które gmina pozyskała dotację i chce wydać kilka milionów złotych. Później do jego słów odnosił się Sławomir Dworakowski opowiadając historię krzyża, stojącego w centrum. Dworakowski wypomniał radnemu słowa o tym, że nie jest to odpowiednie miejsce do składania kwiatów.
- A co złego w tym historycznym krzyżu - pytał.
Adam Król podczas swojego wystąpienia w krytyce zaczął się zapędzać, gubiąc po drodze zasady kultury. Wykrzykiwał, że z niego i radnych robi się idiotów. W pewnym momencie do wójt i innych radnych zaczął się zwracać po imieniu. Dopiero, gdy przewodnicząca zwróciła mu uwagę, iż jest to niekulturalne, wrócił do form Pani/Pan.
Do ostrej wymiany zdań doszło, gdy po raz kolejny wrócił do tematu pożyczenia spółkom wodnym 150 tys. zł na zakup maszyn. Znów zarzucił, że jest to kupowanie głosu radnego zasiadającego z zarządzie owej spółki. Podnosił, że te pieniądze można było przeznaczyć na wkład własny i pozyskać nawet milionowe dotacje.
Wywołany do tablicy radny Piotr Zawadzki wyczytał długą listę stowarzyszeń, samorządów i innych instytucji, które gmina dotuje większymi i mniejszymi kwotami. Znalazły się na niej między innymi Klub Bocian Boćki, Powiat Bielski, jednostki OSP, GOK i wiele innych.
- Czy to wszystko jest kupowaniem głosów? A może po prostu formą dbania gminy o mieszkańców - pytał.
Dodał też, że spółka wodna wykonuje prace na rzecz mieszkańców, a większość sołtysów jest jej delegatami.
Podkreślił też, że wszystkie te formy wsparcia akceptowane są przez radę podczas głosowań. Nie są to indywidualne decyzje wójt.
Wójt, skarbnik i wiceprzewodniczący tłumaczyli, że pieniądze pożyczane spółkom wodnym czy innym instytucjom nie pochodzą z puli inwestycyjnej, a wydatków bieżących. Gmina może je pożyczać i nie stanowi to żadnej straty. Oczywiście radny nie zmienił swojego spojrzenia na sprawę.
Zawadzki wypomniał tez Królowi, że nigdy nie przyszedł do urzędu, by spytać o jakieś szczegóły, nie spotkał się z wójt. Jak potwierdził też Derehajło, Król nie bywał też w urzędzie marszałkowskim, by spytać o ewentualne dotacje dla gminy. Zadaje jedynie pytania, i żąda szybkich odpowiedzi, których sam nie chce szukać.
- Czasem zamiast krytykować czyjąś pracę, można wziąć się samemu do pracy - skwitował Zawadzki.
Radna Piotrowska po raz kolejny chciała rozliczać godziny pracy wójt i wypominała jej nieobecności w urzędzie. Zaczęła obrażać sołtysów i innych radnych z klubu popierającego wójt i oczywiście samą wójt. Przewodnicząca upominała ją by wróciła do tematu i powstrzymała się od osobistych wycieczek.
Radni opozycyjni krytykowali drobne rzeczy jak wypożyczenie sceny, ale i duże inicjatywy jak choćby przystąpienie gminy Boćki do SIM czyli Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej.
Wojciech Wierciński, wiceprzewodniczący rady podkreślał, że SIM to inwestycja, do której gmina wkłada tylko nieruchomość, a korzyści ma ogromne, bo mieszkańcy będą mieli dostęp do tanich mieszkań czynszowych. Podobnie GOK , pomimo że można mieć uwagi do jego rozplanowania, jest inwestycją, która była potrzebna i promuje gminę. Kolejnymi takimi są muzeum w kościele, czy centrum produktu lokalnego, które ma działać przy GOK i umożliwić rolnikom promowanie swoich produktów. Przyznał, że co prawda zarówno muzeum, jak i centrum jeszcze nie działają, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku. Pochwalił także remonty szkół. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że na szkole po zakończeniu prac powstanie mural z wizerunkiem patrona.
REKLAMA
Podsumowując stwierdził, że można czepiać się szczegółów, komunikacji, niedokończonych inwestycji, ale oceniając całościowo gmina zmierza w dobrym kierunku.
Dość obiektywną opinię na temat gminy wyraził Sławomir Dworakowski. W swojej wypowiedzi trochę chwalił, trochę ganił zarówno wójt, jak i opozycyjnych wobec niej radnych.
Zwrócił on uwagę, że dotacje na klub piłkarski to nie to samo, co pożyczki dla spółek wodnych, ale faktycznie klub pieniądze z gminy otrzymał. Przypomniał nawet pieniądze, które radni oddali do gminy za obiady zakupione na koszt samorządu. Trafiły one właśnie do klubu.
- Wójt ich nie przepiła, kupiłem za nie mocznik do nawożenia boiska - mówił.
O GOK powiedział, że jest jaki jest, jeśli na górze będzie duża sala nie będzie taki zły, ale pożałował drzew, które wycięto dookoła. Dopytał też co stało się z drogą krzyżową przy ogrodzeniu kościoła, która kiedyś wykonał Kordian Michalski, a przy okazji remontu muru niknęła.
Ile wozów strażackich ma gmina i co o przeszkadzaniu pisąła święta Faustyna?
Kolejna dawkę pretensji zapewnił były radny Waldemar Rynans. Zaczął wypytywać wójt o poszczególne rubryki w raporcie, to o grunty gminne i ich wartość, to o dziwnie małą liczbę wozów strażackich na stanie gminy.
Wójt stwierdziła, że debata nie możne być przepytywanką i trudno od niej wymagać by znała na wyrywki wszystkie zapisy księgowe w raporcie i sprawozdaniu. Wytłumaczono mu też , że część wozów strażackich należy do OSP i dlatego nie są one wymienione jako majątek gminy. To też go oburzyło, bo jak to gmina oddała wozy strażackie strażakom... Później wymieniał kolejne pretensje, co robią pracownicy gospodarczy, jak koszą trawę i wiele innych.
Debata trwała blisko dwie godziny. Pod koniec debaty wójt oczytała nawet fragment dziennika świętej Faustyny, zakonnica wspomnała w nim jedną z sióstr, która zawsze jej przeszkadzała we wszystkim. Tolerującą to siostrę Faystynę inna zakonnica skwitowała słowami "albo głupia, albo święta".
Wotum zaufania i absolutorium przyznane
Ostatecznie wójt wotum zaufania otrzymała, choć nie aż tak wielką przewaga głosów. 8 radnych było za, 6 - przeciw.
Absolutorium wójt również otrzymała i to z większą przewagą głosów. 9 radnych było za, 4 - przeciw, jeden się wstrzymał.
Derehajło: Szanujcie wójta swego, bo możecie mieć gorszego
Pod koniec sesji głos zabrał Stanisław Derehajło. Na początku pogratulował wójt uzyskania absolutorium.
- Szanujcie wójta swego, bo możecie mieć gorszego - skomentował dyskusje na sesji i mówiąc"gorszego" świadomie lub nie wskazał na radnego Króla. W ostatnich wyborach Król konkurował z Dorotą Kędrą-Ptaszyńską o fotel wójta. - Zawsze można krytykować wójta, bo to jest łatwe, ale zawsze może pojawić się taki, który będzie brał pieniądze dla siebie i nie będzie miał pomysłu na gminę. To byłaby tragedia dla samorządu.
Podkreślił, że sam po 18 latach, jako pełnoletni wójt, zrezygnował z tej funkcji i od tamtej pory jego następczyni Dotrota Kędra-Ptaszyńska jest samodzielnym włodarzem. Nie przeczył, że pochodzi ona z tego samego obozu i była jego protegowaną, ale jako wójt podejmuje decyzje samodzielnie. Dodał, że nie wszystkie pochwala...
- Wszystkie jej decyzje są jej decyzjami, ja gdybym mógł decydować, w środku takiego rozplanowania budynku GOK bym nie zrobił. Przygotowywałem jubileusz Klekociaków i wiem jaki to dramat przygotowanie czegoś na tej scenie. Na pewno czegoś takiego bym nie przepuścił, podobnie jak wielu innych rzeczy. Ale gdybym nie dopuścił opozycja nie miałaby nic do powiedzenia na sesjach. Cieszcie się więc, że Pani Dorota rządzi samodzielnie i jest pole do popisu. Na sesjach nie było mnie przez sześć lat - dodał. - Brakowało mi wystąpień pani Piotrowskiej i Pana Rynansa. Zawsze dodawały mi sił - napomknął z przekąsem.
Oboje radni byli także opozycyjni wobec Derehajły.
Przypomniał jak oboje radnych" boksowało "go podczas sesji i jak przygotowywał się na rady, by jeszcze zanim zaczną zadawać pytania, przedstawić wszystkie argumenty i "wystrzelać się " z ich tematów.
Derehajło podkreślił, że mu jako mieszkańcowi gminy, mieszka się tu bardzo dobrze. Chwalił remonty dróg, gratulował, że gmina przystąpiła do Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej, której zresztą sam - jako doradca premiera- był współinicjatorem.
Trochę ubolewał, że radni i wójt nie podjęli kilku projektów, których sam był zwolennikiem. Jako dobry przykład podał Milejczyce, w których prowadzone są scalenia gruntów i wiele ciekawych inwestycji, m.in. kończący się właśnie remont synagogi oraz prace związane z kościołem i cudownym obrazem. Zaprosił przy okazji na festiwal w Wałkach. Mówił, że także w Boćkach można by zrealizować wiele ciekawych projektów, jak choćby coś na kształt Zagubka w Drohiczynie, czyli ośrodka promującego lokalne produkty.
Wspomniał także o tym, że naprzeciw GOK otworzył siedzibę Stowarzyszenia Pactum pomagającego w pozyskiwaniu funduszy i realizacji wielu projektów. Jako konsorcjum rolnicze promuje też markę Agro Boćki, która zajmuje się produkcją i sprzedażą lokalnych produktów rolnych serów, miodów etc. Zachęcał też by szkoły w gminie przystąpiły do projektów Erasmus.
Wspomniał też, że lokalne KGW na konkursie "Nasze Dziedzictwo Kulinarne" w Augustwie będzie walczyło o "Perłę Kulinarną". Podkreślił przy tym, że są to działania realizowane bez wsparcia gminy. Dodał, że gminnego wsparcia nie otrzymało też stowarzyszeni Klekociaki, które od 65 lat kultywuje i promuje tradycję ludową w gminie.
Na koniec zaprosił radnych do współpracy.
- Niedawno spotkałem się z jednym klubem radnych, teraz czekam na zaproszenie od drugiego, by porozmawiać o tym jak widzą przyszłość gminy, jakie mają koncepcje na jej rozwój - mówił. - Sam też mam pomysł na te gminę.
Zapowiedział też, że co jakiś czas będzie pojawiał się na kolejnych sesjach.
(azda)