Dzisiaj trochę zapomniany, ale jeszcze w latch 70-tych XX wieku był bardzo popularnym malarzem. Wówczas w dobrym tonie było znać osobiście Józefa Charytona, a w domu posiadać jego obrazy, oczywiście dotyczyło to lokalnych elit - lekarzy i prawników - opowiadała kurator dr Ewa Rogalewska na wystawie prac Józefa Charytona (1909-1975), która miała miejsce we czwartek 8 lutego w Muzeum Obojga Narodów.
REKLAMA
Józef Charyton, był na pewno nietuzinkową postacią. Urodził się w wielodzietnej rodzinie w 1909 roku w Krupicach pod Siemiatyczami. Jego rodzice aby zapewnić (Józef był czwarty z 11 dzieci Stanisława Charytona i Emilii Okieńczuk) byt rodzinie przenieśli się do Wysokiego Litewskiego, gdzie zakupili młyn. Charyton po ukończeniu szkoły rzemieślniczej rozpoczął pracę w magistracie Wysokiego, będąc m.in. fotografem i urzędnikiem, poza tym malował portrety i krypty kościelne.
W 1938 roku przygotowywał dekoracje krypty w kościele parafialnym w Wołczynie, gdzie złożono zwłoki króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wydarzenie te, jak i późniejsze starania Charytona dotyczące przywrócenia królowi dobrego imienia, opisał Marian Brandys w swoim eseju historycznym pod tytułem „Strażnik królewskiego grobu”.
Charyton nie skończył żadnej wyższej szkoły plastycznej, ani malarskiej chociaż przez pół roku wolnym słuchaczem na Wydziale Malarstwa i Rzeźby krakowskiej ASP na przełomie 1931 i 1932 roku.
W czasie okupacji niemieckiej mieszkał niedaleko getta w Wysokiem. Był świadkiem Holocaustu. Po wojnie stworzył cykl obrazów i rysunków dokumentujących sceny zagłady oraz życie codzienne społeczności żydowskiej na polskiej prowincji przed II wojną światową. Jeszcze w Wysokim Litewskim w roku 1941 wziął ślub z Janiną Lasotą, rok później 12 stycznia urodzi im się syn – Bogdan. W 1946 roku repatriował się przez Tokary do Polski. Zamieszkał w Nurcu (do 1964 roku). Tam urodził się drugi syn Cezary (1951). Dwa lata po jego narodzinach Charyton rozwiódł się z żoną, która wyjechała na Pomorze.
Samotność sprawiła, że ponownie wrócił do malarstwa. Na chleb zarabiał rekonstrukcją i malowaniem kościołów i cerkwi (np. w Kożanach).
W roku 1958 rozpoczął prace nad swym największym i najbardziej ekspresyjnym dziełem – cyklem głów żydowskich. Poszerzył to o żydowskie sceny rodzajowe we wschodnich miasteczkach lat 30-tych oraz o sceny poświęcone martyrologii społeczności żydowskiej w okresie II wojny światowej. W 1964 roku przeprowadził się do Siemiatycz, wstąpił do Związku Polskich Artystów Plastyków, pracował jako plastyk i instruktor do spraw upowszechniania plastyki w Powiatowym Domu Kultury. Jednak zrażony złą atmosferą w pracy zrezygnował z prowadzenia pracowni plastycznej i przeniósł ją do swego mieszkania. W 1967 roku otrzymał nagrodę Ministerstwa Kultury i Sztuki.
Charyton nie tylko malował. Był także wynalazcą. Dwa patenty otrzymał w roku 1959 za „przyrząd rachunkowy”; drugi unowocześniony wykonywał operacje mnożenia liczb. Trzeci pomysł - „pędzel do malowania z regulowanym przepływem farby” nie uzyskał patentu. Najwięcej jednak czasu, sił i energii poświęcił na wynalezienie „machiny magnetycznej”.
Pierwsza wystawa twórczości Józefa Charytona miała miejsce w Powiatowym Domu Kultury w Siemiatyczach w 1964 roku. Obejrzało ją kilka tysięcy osób, ukazały się chwalebne recenzje w prasie, a sama wystawa została przeniesiona do Muzeum Okręgowego w Białymstoku.
Zaczęły się wernisaże, wywiady w prasie i odwiedzanie pracowni i mieszkania przez różne persony. Nagle - wszyscy zapragnęli mieć „Charytona” - w niektórych środowiskach głównie powiązanych z partyjną nomenklaturą oraz środowiskiem lekarzy wypadało mieć jego obraz. Józef Charyton zmarł 8 stycznia 1975 w Białymstoku na raka płuc. Pochowany został na siemiatyckim cmentarzu.
Na wystawie można obejrzeć jego krajobrazy, sceny z życia przedwojennych Żydów oraz szkice upamiętniające Holocaust, a także dokumenty i przedmioty należące do artysty.
(ms)
Wernisaż wystawy prac Józefa Charytona (Bielsk.eu):