Wczorajsza sesja rady miasta była dość burzliwa. Poruszono kilka ważnych dla mieszkańców tematów. Do tematów takich należą podwyżka stawki za śmieci, określenie obszaru rewitalizacji miasta, które przełoży się na późniejsze inwestycje itd. Trzeba jednak przyznać, że gorąca dyskusja często schodziła na wątki poboczne lub mało istotne z punktu widzenia głównych przedmiotów debaty.
Na koniec pojawił się wątek MPEC. Prezes tłumaczył się z awarii, której nie było. I odpowiadał na pytanie"co wy tam palicie".
REKLAMA
Radni Emil Falkowski i Piotr Wawulski pytali na sesji o szczegóły awarii w MPEC.
Według ich opisu prezes miał zakupić jakieś paliwo - chyba pellet i palić nim w nieprzystosowanym do tego piecu węglowym głównej kotłowni. Według nich doszło do pożaru, awarii, poważnych uszkodzeń i przerwy w dostawie ciepła.
Prezes Jerzy Krassowski częściowo zdementował te pogłoski.
Przyznał, że testowo zakupił 200 ton pelletu i po wymieszaniu go z miałem węglowym (kocioł MPEC jest właśnie na miał) używał go jako paliwa czy też opału. Zaprzeczył jednak, by wywołało to jakąś awarię.
Radni jednak zapewniali, że słyszeli o awarii, uszkodzeniu urządzeń, przerwie w dostawie prądu. Obstając przy swojej wersji dopytywali nawet, ile kosztowało paliwo, ile kosztowała naprawa uszkodzonych urządzeń. Wawulski stwierdził, że doszło nawet do pożaru, choć jak sam przyznał nic nie wie o interwencji straży pożarnej
- Owszem początkowo pojawiły się problemy eksploatacyjne i trzeba było je rozwiązać, ale nie było żadnej awarii - zapewnił prezes MPEC. - Nie byłożadnego pożaru, nie doszło do uszkodzenia urządzeń, więc nie ponieśliśmy żadnych kosztów z wiązanych z naprawą.
Zapewnił także, że w wyniku testów nie doszło do żadnej przerwy w dostawie ciepła. Jeśli tak przerwa w części miasta wystąpiła, to była spowodowana jakąś inną awarią i raczej lokalną, bo do MPEC nie trafiły sygnały o tym, że jest jakiś poważniejszy problem z brakiem ciepła.
Dodał też, ze testy wyszły pomyślnie i ciągle są kontynuowane. Trwa spalanie tych zakupionych 200 ton. pelletu.
Radni jednak nie odpuścili. Piotr Wawulski zaczął dopytać, czy MPEC uzyskał niezbędne zgody na zmianę paliwa.
Prezes MPEC wyjaśnił, że o testach informował zarówno burmistrza, starostwo, Urząd Regulacji Energetyki i wszystkie instytucje, którym MPEC tego typu przedsięwzięcia powinien zgłaszać. Przyznał, że pisma zwrotnego od wymienionych instytucji nie otrzymał, ale w rozmowie poinformowano go, że w przypadku testów nie musi zgłaszać i uzyskiwać zgody na zmianę rodzaju używanego w kotłowni paliwa. Burmistrz i starostwo również nie mieli uwag. Zdecydował się więc przeprowadzić testy.
Przedstawił też wyliczenia, z których wynika, że na samych tych testach MPEC zaoszczędził około 30 tys. zł. Oszczędności wynikają z niższej ceny pelletu, a także faktu, że od tego paliwa MPEC nie musi płacić opłat za emisję CO2
Radni jednak nie ustawali w pretensjach. Falkowski wypominał prezesowi, że kiedyś pytał go o to, czy MPEC może palić pelletem i wówczas prezes twierdził , ze to niemożliwe.
- Wówczas mówił pan "Panie Falkowski puknij się w czoło" - wypominał radny.
Prezes odnosząc się do tego zarzutu stwierdził, że nie pamięta tej rozmowy.
- Z całą pewnością nie użyłem sformowania "puknij się w czoło", bo takich sformułowań nie używam - mówił Krassowski.
A odnośnie pelletu stwierdził, że być może odnosił się do peletu z trocin, bo takimi rzeczywiście palić w bielskiej kotłowni nie można. Testy prowadzono na pelecie z łupin słonecznika. Poza tym użycie pelletu zaczęło opłacać sie dopiero teraz, kiedy korzystny jest stosunek jego ceny, do cen węgla powiększonych o opłaty za emisje CO2.
REKLAMA
Wawulski dopytywał dalej, w jakim trybie prezes zakupił 200 ton pelletu. Czy był to przetarg, czy zapytanie ofertowe.
Prezes wyjaśnił, że zrobił rozeznanie rynku, a wiele ofert otrzymał po prostu na maila. Wybrał te najkorzystniejszą.
I to nie spodobało się radnemu, który twierdzi, że powinien przeprowadzić przetarg, albo chociaż zapytania ofertowe. Miał też pretensje o to, że nie czekał na pisemną zgodę URE i innych instytucji nadzorczych. Pellet kosztował około 150 tys. zł, można było poszukać oszczędności
Prezes tłumaczył, że porównanie różnych ofert praktycznie jest tym samym co zapytania ofertowe. I kilkakrotnie podkreślał, że instytucje nadzorcze nie wysłały pisemnej zgody na zmianę paliwa, bo zgoda taka nie była wymagana.
W obronie prezesa stanął nawet inny opozycyjny radny Eugeniusz Simoniak, który stwierdził, że te wszystkie pretensje są nieuzasadnione.
- Najlepiej byłoby chyba nic nie robić. Wtedy też byłyby pretensje, ale chociaż starać się nie trzeba - mówił się odnosząc się do krytyki radnych.
Pochwalił to, że MPEC szuka oszczędności i nowych rozwiązań.
Radni dopytywali też, czy zmiana paliwa zmniejszy koszty produkcji ciepła, a co za tym idzie opłaty naliczane mieszkańcom.
Jak wyjaśnił prezes, na poziomie testów oszczędności sa stosunkowo niewielkie, ale MPEC zamierza wprowadzić tę formę paliwa na stałe i oszczędności będą większe.
Dodał też, że uzyskał już zgodę URE na zmianę paliwa używanego w kotłowni. Wszystko jest więc zgodne z prawem.
Podczas rozmów pojawił się też wątek sądowy. Toczy się proces , w którym prezes MPEC oskarża Piotra Wawulskiego o pomówienia. Trwa też spór o niesłusznie naliczone i wypłacone części wynagrodzenia dla prezesa MPEC i rady nadzorczej. Tu stronami jest miasto i oba organy.
O tym i innych wątkach, jakie pojawiły się na sesji, napiszemy wkrótce w oddzielnych artykułach.
(azda)