To już ostatnie godziny kampanii wyborczej. Kandydaci robią wszystko, co mogą, by przyciągnąć na swoją stronę tych niezdecydowanych. Małgorzata Kidawa-Błońska przyznała, że z właśnie z taką misją przyjechała do Bielska.
REKLAMA
Wicemarszałek Sejmu nie kandyduje w naszym okręgu. Stara się o mandat senatorski w zupełnie innej części Polski. Odwiedziła Bielsk, by wyrazić swoje poparcie dla lokalnych kandydatów, a szczególnie dla starosty Sławomira Snarskiego, który ubiega się o mandat senatora w ramach tzw. paktu senackiego opozycji.
Jak podkreślił podlaski poseł Robert Tyszkiewicz, Sławomir Snarski to jeden z najbardziej przygotowanych do roli senatora kandydatów w tych wyborach. I to w skali kraju. Mówił o jego 25-letnim doświadczeniu w samorządzie, wykształceniu, wiedzy i umiejętności zarządzania.
- Zresztą nie ma potrzeby długo o tym mówić. Jego dokonania, jako starosty mówią same za siebie - dodała Kidawa-Błońska.
Kilkakrotnie zachęcała, by głos w wyborach oddać właśnie na niego.
Mówiła też o obłudzie obecnej władzy, o tym jak pozbawiła samorządy stabilnych dochodów, a później jak cynicznie politycy PiS przyjeżdżają z kartonowymi czekami. Do głosowania w wyborach zachęcała szczególnie kobiety. Jak podkreślała, chce wolnej i dumnej Polski, w której wszyscy czują się bezpieczni i która nie jest wyśmiewana w świecie.
W spotkaniu i konferencji wziął także udział burmistrz Jarosław Borowski, który podobnie jak Tyszkiewicz stara się o mandat posła z listy Koalicji Obywatelskiej. Zachęcał on do udziału w głosowaniu i oddaniu głosu za powrotem do normalności.
O problemach Podlasia na spotkaniu w BDK dużo mówił poseł Tyszkiewicz. Stwierdził on, że złe decyzje rządu związane z sytuacją na granicy doprowadziły do kryzysu w naszym regionie.
- W wielkich podlaskich firmach trwają masowe zwolnienia. Branża turystyczna ledwie się trzyma, a wszystko przez propagandę strachu, jaką prowadzi rząd PiS - mówił Tyszkiewicz. - Turyści nie przyjeżdżają, inwestorzy się wycofują, a mieszkańcy wyjeżdżają.
Poseł mówił o potrzebie zwiększenia kadr Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, by to ona zajęła się profesjonalnie pilnowaniem granic. Skrytykował wysłanie na granice wojska i policji z innych stron kraju. Mówił o tym, że żołnierze bez wskazania konkretnych działań snują się jedynie po przygranicznych miejscowościach, wprowadzając swoją obecnością poczucie zagrożenia i niepewności.
REKLAMA
Starosta wspomniał sytuację, której byli świadkiem podczas ostatniej wizyty w Hajnówce. Widział, jak patrol zatrzymał obcokrajowca, który okazał się pochodzącym z zagranicy studentem odwiedzającym Hajnówkę.
- Dobrze, że miał przy sobie dokumenty, bo już chcieli go wieźć za granicę - mówił. - Jak w takiej sytuacji ma rozwijać się turystyka?
W swojej wypowiedzi Tyszkiewicz nawiązał też do konkurentki Snarskiego w wyścigu po mandat senatorski. Zauważył, że Snarski jest odpowiednio przygotowanym i kompetentnym kandydatem popieranym przez całą opozycję (poza Konfederacją, która ma swego kandydata), a po stronie konkurencji jest „jakaś polityczna familiada”, bo doszło do zamiany. Obecny senator Jacek Bogucki został przeniesiony na listy kandydatów do Sejmu, a w wyborach do Senatu zastąpiła go żona.
- To jest braku szacunku wobec wyborców - stwierdził.
Podobnie mówił o wystawieniu w województwie podlaskim Jacka Sasina, który z regionem nie ma nic wspólnego.
Po wystąpieniach polityków przyszedł czas na pytania i wypowiedzi zebranych.
Piotr Selwesiuk, prezes Przedsiębiorstwa Komunalnego opowiedział o trudniej sytuacji, w jakiej znalazł się należący do PK zakład wodociągów i kanalizacji. Po drastycznym wzroście cen energii elektrycznej, wzrosły koszty funkcjonowania tego zakładu, ale Wody Polskie nie zgodziły się na podniesienie stawek za wodę i odbiór ścieków. Przez to do zbilansowania działalności zakładu brakuje 2 mln zł. PK pokryło to dochodami z działalności komercyjnej. Prezes oburzony jest jednak tym, że spółka Skarbu Państwa, zwiększa swoje dochody i osiąga rekordowe zyski, podwyższając ceny prądu, ale robi to kosztem jednostek samorządowych i pośrednio mieszkańców. W dodatku druga instytucja państwowa zakładom samorządowym nie pozwala nawet na pokrycie kosztów tej podwyżki. Jak często powtarzał, w takiej sytuacji nie da się prowadzić działalności.
Podobne uwagi miał Mirosław Reczko, dyrektor bielskiego szpitala, który również skarżył się na drastyczny, bo około dziesięciokrotny wzrost cen prądu. Za wzrostem cen prądu nie idzie jednak wzrost stawek, jakie szpital otrzymuje za świadczone usługi. Ba, dyrektor skarżył się, na trudności z uzyskaniem nawet tych należnych płatności z NFZ, choćby za nadwykonania.
Z kolei Grzegorz Tymiński, radny gminny i szef powiatowej oświaty, skarżył się na zły stan sieci energetycznej. Po ostatnich wichurach w wielu wsiach na długi czas zabrakło nawet tego drogiego prądu. Opowiadał, że bez energii elektrycznej praktycznie nie mógł nic zrobić, ani ugotować, ani otworzyć garażu. A jeszcze większy problem mieli rolnicy, którzy musieli wydoić krowy, a bez prądu dojarki nie działają.
Politycy z Małgorzatą Kidawą-Błońską zachęcali wszystkich do udziału w wyborach i namawiania do tego innych.
Podczas spotkania poruszano poważne tematy, ale nie zabrakło też okazji do żartów i uśmiechu.
(azda)