Jak poinformował nas Józef Gliński, syndyk masy upadłości Bielmlek, większość rolników otrzymała już zaległe zapłaty za mleko, z którymi zalegała im mleczarnia Bielmlek. Sami rolnicy zbytnio na tym nie skorzystali, bo z kolei musieli zwrócić rządowe wsparcie, które wypłacono im w ramach rekompensaty za nieopłacone mleko.
Zaległe wypłaty otrzymali także byli pracownicy Bielmleku. W tym także prezes i członkowie zarządu.
REKLAMA
Napisaliśmy "większość", bio niestety niektórym osobom syndyk nie mógł już wypłacić pieniędzy. Jak wyjaśnił, niektóre osoby, którym przysługiwał zwrot zaległych zobowiązań po prostu zmarły. Pieniądze przysługują ich spadkobiercom, ale by mogli je otrzymać, muszą zakończyć się postępowania spadkowe.
Otrzymane pieniądze, tak czy siak, rolnicy muszą zwrócić do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR), która wypacała im rządową rekompensatę. Otrzymali już wezwania do rozliczenia się z tych pieniędzy i większość już to uczyniła.
Ciągle trwają także postępowania sądowe o niezapłacone udziały. Część rolników (niespełna 50) nie wpłaciła brakującej kwoty udziałów, o które wystąpił do nich syndyk. Na wyrównanie udziałów rolnicy również otrzymali rządowe wsparcie. W przypadku części rolników nie pokryło ono całej kwoty udziałów, które musieli wyrównać i resztę mieli oni dopłacić z własnej kieszeni. Nie były to wielkie kwoty od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Jeden z rolników nie wystąpił o rządowe wsparcie i nie wpłacił całej kwoty zaległych udziałów.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Ich rozliczenia konsekwentnie domagał się syndyk. Osoby, które mimo wezwań nie dopłaciły brakującej kwoty udziałów, zostały przez niego pozwane.
Jak podkreśla syndyk, zgodnie z prawem spółdzielczym członkowie spółdzielni (a w mleczarni są to rolnicy dostarczający mleko) odpowiadają za długi spółdzielni do wysokości udziałów. Te w Bielmleku wynosiły 50 tys. zł. Rolnicy udziały te wpłacali na zasadzie potrąceń od ceny za mleko. I w zależności od czasu i liczby oddawanego mleka, jedni mieli spłaconą całość, inni większa lub mniejsza część kwoty udziałów.
Wielu rolników uważało jednak, że nie ponosi odpowiedzialności za długi spółdzielni, bo po pierwsze to nie oni doprowadzili do jej zadłużenia, po drugie zostali skreśleni z listy członków odpowiednio wcześnie przed ogłoszeniem upadłości.
Ostatecznie kwestie te rozstrzyga sąd.
Syndyk część spraw już wygrał i ma prawomocny wyrok, nakazujący rolnikom wpłacenie zaległej kwoty udziałów. Część spraw jeszcze się toczy. Niektóre zakończyły się w pierwszej instancji, ale jest odwołanie. Co ciekawe jedną sprawę syndyk w pierwszej instancji przegrał, ale od wyroku się odwołał.
O szczegółach tego procesu nie chciał mówić, ale w rozmowie podkreślił, że niektóre przypadki rolników są specyficzne i nie zawsze jeden wyrok musi przekładać się na inne. Nie koniecznie więc daną sprawę można traktować jako precedens i w innych postępowaniach powoływać się na wydany w niej wyrok.
REKLAMA
Sąd ostatecznie (i prawomocnie) oddalił także pozew syndyka w sprawie unieważnienia uchwały władz Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek, w której skreślono znaczną część jej członków. Sąd w uzasadnieniu postanowienia stwierdził, że syndyk jako organ reprezentujący Spółdzielnię Mleczarską nie może jednocześnie pozywać jej o unieważnienie uchwał i to z czasu, kiedy spółdzielnia nie zarządzał. Zdaniem sądu syndyk nie ma takich kompetencji. Samo postanowienie wprost nie rozstrzyga prawomocności lub nie prawomocności przedmiotowej uchwały, choć w uzasadnieniu i do tego sąd się odnosił.
Tymczasem proces upadłości zmierza jednak ku końcowi
Jak poinformował nas syndyk, udało mu się spłacić zobowiązania wobec wszystkich z tzw. pierwszej grupy wierzycieli, czyli tych, którzy byli pierwsi w kolejce do odzyskania długów i zobowiązań, jakie wobec nich miała Spółdzielnia Mleczarska Bielmlek. Są to rolnicy, pracownicy, ZUS, Fundusz Świadczeń Gwarantowanych etc. Jeszcze trochę pieniędzy zostało, więc możliwe, że w jakiejś części spłaceni zostaną też kontrahenci z drugiej grupy wierzycieli.
Syndykowi została jeszcze do sprzedania część majątku Bielmleku. Głównie chodzi o udziały w innych spółdzielniach lub podmiotach gospodarczych. Wbrew pozorom to może potrwać dłużej, bo kwotę, za którą to sprzeda, musi zatwierdzić rada wierzycieli, a to wymaga nieco dłużących się procedur. No i trwają jeszcze procesy z rolnikami.
W tym wszystkim chodzi już o stosunkowo niewielkie kwoty, ale przepisy zobowiązują syndyka do rozliczenia każdej złotówki, wiec musi wszystkie te procedury i procesy doprowadzić do końca.
Zakończenie procesu upadłości to już jednak kwestia miesięcy. Jest szansa, że do końca roku, będzie już po wszystkim.
(azda)