Wydawałoby się, że zamieszanie wokół Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek już się skończyło. Bielska mleczarnia, choć ciągle na budynkach można zobaczyć logo Bielmleku, ma już nowego właściciela, którym jest Laktopol. Ten wznowił produkcję, zatrudnił załogę i wydaje się, wszystko działa jak należy.
Proces upadłości Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek nie został jednak zakończony. Ciągle toczą się postępowania prokuratorskie, kontrola NIK i sprawy sądowe. Zapadły już nawet pierwsze wyroki sądu w sprawie udziałów rolników, których spłacenia domaga się syndyk. Zakończył się tez proces między syndykiem a Spółdzilenią.
Jest też dobra wiadomość. Rolnicy i pracownicy otrzymają pełny zwrot zaległych zapłaty za mleko i wynagrodzeń.
REKLAMA
Sąd wydał wyrok w sprawie, w której syndyk masy upadłości Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek pozwał Spółdzielnię Mleczarską Bielmlek, a dokładnie jej władze w sprawie ważności uchwały rady nadzorczej ws. wykreślenia rolników z listy członków spółdzielni. Chodzi o uchwałę z 4 lutego 2020 roku, w której skreśleni zostali wszyscy członkowie spółdzielni, którzy nie zostali wykreśleni wcześniej.
Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok niższej instancji, który oddalił powództwo syndyka.
Wyrok ten może mieć znaczenie dla rolników, z którymi syndyk sądzi się o zapłatę niespłaconych do tej pory udziałów. Chodzi o prawną interpretację ważności uchwały wykreślającej. Jeśli uznać, że uchwały wykreślające członków były prawnie ważne i zaczęły obowiązywać odpowiednio wcześnie przed ogłoszeniem upadłości, oznaczałoby to, że rolnicy nie muszą spłacać udziałów. To z kolei oznaczałoby, że przyznanie im rządowego wsparcia na spłatę takich udziałów było pomyłką. Wówczas syndyk musiałby zwrócić wszystkie pieniądze, które rolnicy wpłacili mu w ramach spłaty udziałów, a rolnicy musieliby zwrócić je do ARiMR.
Jak jednak wyjaśnił nam syndyk, to nie tak.
Sąd owszem oddalił jego pozew, ale dlatego, iż uznał, że syndyk nie jest instytucją, która ma uprawnienia do podważana uchwał rady nadzorczej spółdzielni. Sąd rozpatrując sprawę, zatrzymał się na poziomie tego, kto jest i może być powodem oraz pozwanym. Samo określenie stron może wydawać się dziwne, bo syndyk, który zarządza majątkiem spółdzielni, pozywa spółdzielnię. Rady nadzorczej pozwać nie może, bo ta już nie istnieje. Z kolei prezes, którym ciągle jest Tadeusz Romańczuk, za uchwały rady nadzorczej odpowiadać nie może, bo to przecież nie on je uchwalał. Dlatego sąd za stronę pozwaną uznał ogólnie Spółdzielnię Mleczarską Bielmlek, którą obecnie reprezentuje Tadeusz Romańczuk jako prezes, a której majątkiem zarządza syndyk, będący jednocześnie powodem.
W dodatku, jak wyjaśnił nam syndyk Józef Gliński, sąd uznał, że nie może on być powodem w tej sprawie, bo wykracza to poza zakres jego obowiązków jako syndyka masy upadłości.
Uchwała rady nadzorczej spółdzielni dotyczy jej członków i to im przysługuje prawo odwołania. Syndyk członkiem spółdzielni nie jest.
Skomplikowane? I to jak! Do sądu od strony pozwanej wpłynął wniosek o pełne uzasadnienie wyroku, które może wnieść więcej informacji.
Jak w rozmowie z nami wyjaśnił Józef Gliński, sam wyrok sądu w przedmiocie ważności uchwały i tego, czy rolnicy jako członkowie spółdzielni, powinni ponosić odpowiedzialność za jej zadłużenie (do wysokości udziałów), nic nie zmienia. Sąd tego aspektu merytorycznie nie rozpatrywał.
REKLAMA
Tymczasem zapadły już pierwsze wyroki w sprawach, w których syndyk pozywał rolników o spłatę zaległych udziałów.
Większość rolników skorzystała z rządowego wsparcia i otrzymała za pośrednictwem ARiMR pieniądze na uregulowanie większości brakujących udziałów. Część musiała jednak dopłacić od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Kilku rolników nie wystąpiło o rządowe wsparcie i syndyk żąda od nich całej kwoty niewpłaconych udziałów. W przypadku niektórych jest to ponad 40 tys. zł.
Wielu rolników "dla świętego spokoju" uregulowała wszystko zaraz po otrzymaniu rządowego wsparcia z ARiMR. Część zrobiła to po otrzymaniu przedsądowych wezwań do zapłaty. Jest też grupa takich rolników, którzy zdecydowali się iść do sądu.
Jak poinformował nas syndyk, w części takich spraw sąd wydał już wyroki. Te nakazywały zapłatę pieniędzy żądanych przez syndyka. Niektóre z tych wyroków już się uprawomocniły, część jeszcze nie, a od części rolnicy złożyli apelacje i ich sprawy będzie rozpatrywał sąd wyższej instancji.
Pieniądze z udziałów stanowią część majątku SM Bielmlek, syndyk ma obowiązek wyegzekwować i rozliczyć je, co do złotówki, inaczej nie zakończy procesu upadłości.
Jest też bardzo dobra nowina dla pracowników, którym Bielmlek zalega z płacą i rolników, którzy nie otrzymali z Bielmleku zapłaty za oddawane mleko.
Syndyk wypłaci pieniądze za zaległe zapłaty za mleko i wynagrodzenia
Wszystko wskazuje na to, że otrzymają oni zwrot wszystkich tych zaległości i to w 100 proc.
Po podsumowaniu przychodów otrzymanych w ramach procesu upadłości, m. in. ze sprzedaży majątku Bielmleku, syndyk wyliczył, iż jest w stanie spłacić zobowiązanie wobec pierwszej kategorii wierzycieli, czyli tych, którym prawo daje pierwszeństwo w odzyskaniu wierzytelności od upadłego podmiotu. W grupie tej są pracownicy, dostawcy mleka, ZUS oraz Fundusz Świadczeń Gwarantowanych.
Oznacza to rolnicy, którzy dostarczali mleko do Bielmleku otrzymają za nie wszystkie zaległe zapłaty, wszystkie zaległe wynagrodzenia otrzymają także pracownicy.
Syndyk zaznacza, że musi to jeszcze zostać zaakceptowane przez sąd nadzorujący proces upadłości.
W przypadku rolników otrzymanie całej zaległej zapłaty za mleko oznacza, iż będą oni musieli zwrócić rządową rekompensatę, która otrzymali od ARiMR w ramach tego samego wsparcia, które dotyczyło spłaty udziałów. O tym będą prawdopodobnie na bieżąco informowani.
CZYTAJ WIĘCEJ:
(azda)