Akcja łapania złodzieja wyszła jak z dobrej komedii. Gdy 34-latek kradł sprzęt, nakrył go właściciel. Złodziej uciekł, właściciel ruszył za nim, do pościgu przyłączyła się policja. Gdy złodziej był pewien, że uciekł, wrócił na miejsce kradzieży po zostawione łupy. W tym samym czasie na to samo miejsce wrócili też policjanci, którzy zrezygnowali z pogoni.
A wszystko to wydarzyło się około południa w niedzielę na terenie gminy Bielsk Podlaski.
Właśnie o tej porze 71-letni właściciel kradzionych sprzętów zawiadomił policję o kradzieży.
- Zgłaszający powiedział, że nakrył włamywacza, kiedy ten wynosił z pomieszczeń gospodarczych między innymi wózek dwukołowy, radio i głośniki samochodowe, siekiery oraz akcesoria pszczelarskie. Widząc właściciela sprawca porzucił łupy i uciekł w kierunku Bielska Podlaskiego. Właściciel ruszył za mężczyzną i w międzyczasie powiadomił policjantów. Jeszcze podczas dojazdu, na obrzeżach miasta mundurowi spotkali zgłaszającego 71-latka, który podał im rysopis sprawcy - relacjonuje oficer prasowa bielskiej policji.
Policjantom i właścicielowi nie udało się jednak zatrzymać złodzieja. Ten najwidoczniej również poczuł się bezpieczny...
- Kiedy policjanci wraz ze zgłaszającym po niecałej godzinie wrócili na miejsce włamania, ku ich zdziwieniu, wrócił tam również sprawca. Nakryli go w momencie, kiedy dwukołowym wózkiem próbował wywieźć przygotowany wcześniej łup. Okazało się, że jest to 34-letni bielszczanin. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Wczoraj usłyszał zarzut usiłowania kradzieży z włamaniem. Za to przestępstwo grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności - opisuje policjantka.
(KPP Bielsk Podlaski, opr. bisu)