Z naszą redakcją skontaktował się Józef Pawluczuk, dyrektor Rejonowego Związku Spółek Wodnych w Siemiatyczach. Chciał odnieść się do niejasności związanych z pracami na Jagiellońskiej i innych ulicach w Bielsku Podlaskim, które dwa lata temu zostały rozkopane. To właśnie jego firma rozpoczęła prace na tych drogach, ale - jak wyjaśnia - jego pracownicy zrobili wszystko, co do nich należało. To kolejny wykonawca, który miał kontynuować prace, zrezygnował z realizacji inwestycji.
- Często pojawiają się stwierdzenia, że poprzedni wykonawca ul. Jagiellońskiej i innych ulic w Bielsku, rozkopał drogi i zszedł z placu budowy. Wiele osób mylnie uważa, że to my nie dokończyliśmy prac - wyjaśnia Józef Pawluczuk. - A to nieprawda, my wykonaliśmy swoje zadanie i zrobiliśmy wszystko, co było opisane w wygranym przez naszą firmę przetargu. Zrobiliśmy to dobrze i terminowo.
Wykonawcą, który nie wywiązał się z umowy było Przedsiębiorstwo Inżynieryjne Press z Suwałk.
Prace te są częścią wielkiego projektu realizowanego przez Bielsk, które polega na przebudowie i rozbudowie sieci wodno-kanalizacyjnej w większości miasta. Ta część inwestycji wydawała się dość prosta, należało wyjąć stare rury wodociągów oraz kanalizacji sanitarnej i deszczowej i na ich miejsce włożyć nowe. W niektórych miejscach wykonać sieć od nowa. Opisanego poniżej etapu, chyba bardziej skomplikować się nie dało.
Niejasności wynikają ze skomplikowanej organizacji przetargów na wspomniane inwestycje. Miasto Bielsk Podlaski planowało ogłosić bowiem trzy oddzielne przetargi na prace na tych samych ulicach. Dotyczyły one 22 ulic. To: 30 Lipca, Andersa, Asnyka, Bohaterów Września, Cegielniana, Czwartaków, Długosza, Dubicze (od ul. Kazimierzowskiej do ul. Widowskiej), Dworska, Jagiellońska (od Kopernika do Kazimierzowskiej), Lotnicza, Pronina, Prusa, Reja, Reymonta, Strzelnicza, Tuwima, Wasilewskiej (obecnie Szymborskiej, Złota i Tuwima), Wiśniowa, Wodna, Żurawia i Świerkowa.
Jeden przetarg miał wyłonić firmę, która wykona kanalizację sanitarną i na części ulic wymieni sieć wodociągowa. Drugie postępowanie wyłoniło firmę, która miała zaprojektować i wykonać sieć wodociągową na pozostałej części ulic oraz na niemal wszystkich - kanalizację deszczową. Trzeci przetarg miał wyłonić firmę, która po wszystkim miała odtworzyć nawierzchnię rozkopanych dróg.
Zgodnie z założeniami Rejonowy Związek Spółek Wodnych z Siemiatycz na 21 ulicach w Bielsku miał jedynie wykonać wykopy oraz zbudować kanalizację sanitarną i na części ulic wymienić sieć wodociągową. Zadanie było realizowane w formule „wybuduj" i obejmowało ulice i media, na które miasto miało już projekty.
- Jedynie na ulicy Świerkowej nasza firma miała zrobić całość prac, zbudować sieć kanalizacji sanitarnej i deszczowej oraz wymienić sieć wodociągową, a następnie odtworzyć zniszczoną podczas prac nawierzchnię asfaltową - wyjaśnia Pawluczuk.- Na pozostałych ulicach mieliśmy jedynie zasypać rozkopane części ciągów komunikacyjnych po ułożeniu w nich sieci wodociągowej i kanalizacyjnej.
Ciekawie wyszło z ul. Reja, gdzie firma z Siemiatycz tylko w części ulicy wymieniła wodociąg, na resztę ogłaszano kolejny przetarg.
Po drogowcach z Siemiatycz na wszystkie te ulice miała wejść kolejna firma, która w oddzielnym przetargu została wyłoniona do zaprojektowania, budowy kanalizacji deszczowej oraz sieci wodociągowej w ulicach (lub częściach ulic) nieobjętych poprzednim przetargiem. A po niej następne przedsiębiorstwo, z kolejnego przetargu, które miało odtworzyć nawierzchnię jezdni.
Budowlańcy z Siemiatycz zrobili swoje, czyli w terminie wywiązali się ze wszystkich zadań, które mieli w umowie.
Później sytuacja zaczęła się komplikować.
Budową sieci odprowadzającej deszczówkę i wymianą wodociągu w pozostałych ulicach miała zająć się firma z Suwałk. Ta jednak utknęła na etapie dokumentacji projektowej i jeszcze przed otrzymaniem pozwolenia na budowę miasto rozwiązało z nią umowę.
Przetargu na trzecią firmę, która miała odtworzyć nawierzchnię, nawet nie ogłoszono, ze względu na niewykonanie poprzedniego etapu.
- Widząc problemy wykonawcy, który miał przejąć po nas teren budowy, zasypując wykopy, specjalnie stworzyliśmy warstwę z twardszego kruszywa. Miała ona wytrzymać dłużej, ale i tak było to rozwiązanie tymczasowe - dodaje Pawluczuk.
Niestety sprawy się skomplikowały tak, że na wznowienie prac trzeba było czekać ponad dwa lata. A i tak wznowione one zostały dopiero na kilku ulicach.
Na razie prace prowadzone są na ul. Jagiellońskiej, Asnyka i Lotniczej. Wszystko przez to, że miasto musiało ogłosić nowy przetarg na dokończenie rozkopanych ulic. Pierwszy przetarg nie wyłonił wykonawcy. Drugi wyłonił konsorcjum, które reprezentuje Inżynieria Lądowa Braci Jurczuk. Tym razem przetarg ogłoszono nie na część zadania, a na dokończenie wszystkich prac, czyli dołożenie sieci kanalizacji deszczowej, wymianę wodociągu, w ulicach, gdzie jeszcze nowych rur nie ułożono i odtworzenie nawierzchni.
Po niemal roku zmagań z akceptacją projektów przez miasto wykonawca w końcu wszedł na pierwsze trzy ulice.
W kolejce są kolejne, które będzie stopniowo realizował w tym i następnym roku.
Tymczasem Związek Spółek Wodnych z Siemiatycz w 2020 roku wygrał przetarg na budowę, przebudowę kanalizacji sanitarnej oraz wodociągów w kolejnych 12 ulicach w Bielsku Podlaskim.
- Obecnie realizujemy zadanie przebudowy i rozbudowy sieci wodno-kanalizacyjnej wraz z odtworzeniem nawierzchni w 12 ulicach. Na liście tej są: Kowalska, Sikorskiego, Grunwaldzka, Broniewskiego, Harcerska, Emilii Plater, Młynowa, Wschodnia, Kołłątaja, Kochanowskiego, Matejki, Okrężna. Termin wykonania prac mamy do końca roku, a poziom realizacji wynosi już 90 proc. - wymienia Pawluczuk.
Zresztą wystarczy przejechać się po tej części miasta, by zobaczyć, że niemal wszystkie wymienione ulice są już gotowe.
Te nowe przetargi ogłaszane były już na wykonanie prac od początku do końca. Od pierwszego wbicia łopaty, poprzez ułożenie wszystkich rur, po wylanie nowego asfaltu. Obyło się więc bez komplikacji związanych z wchodzeniem jednego wykonawcy po drugim, rozmywania się odpowiedzialności, przedłużania się procedur przetargowych i opóźnień w realizacji inwestycji. Jest jeden wykonawca, który odpowiada za wszytko i albo wykonuje zadanie dobrze, albo nie.
- Nie mnie oceniać, dlaczego poprzednie przetargi były ogłaszane na tak podzielone zakresy prac - kwituje Józef Pawluczuk. - Nasza firma jako wykonawca, jest od tego, by jak najlepiej i terminowo zrealizować powierzone zadanie. Z zobowiązań tych się wywiązujemy, dlatego boli nas, gdy ktoś omyłkowo obarcza nas za błędy, których nie popełniliśmy.
CZYTAJ WIĘCEJ:
(bisu)