Decyzja jest nadzieją na to, że uda się uniknąć krytycznej sytuacji związanej z upadłością Bielmleku. To jednak tylko nadzieja.
Syndyk Józef Gliński, przyznał, że nie ma pieniędzy na bieżące utrzymanie mleczarni w Bielsku. To skutkuje tym, że może zabraknąć pieniędzy choćby na prąd. Wówczas stanie oczyszczalnia ścieków, a okoliczne bloki nie będą miały dostępu do bieżącej wody i kanalizacji, zaś ścieki z oczyszczalni popłynął do bielskich rzek i dalej do Orlanki i Narwi.
Czytaj więcej: Syndyk zwolnił załogę Bielmleku. Rolnicy będą spłacać długi. A miastu grozi katastrofa ekologiczna i zalanie ściekami [FOTO, WIDEO]
Na wniosek syndyka sąd nakazał wierzycielom wpłacenie zaliczki na przeprowadzenie procesu restrukturyzacji. Wyznaczył na to termin dwóch tygodni. To jednak daje jedynie nadzieję na dokończenie procesu upadłości. Wierzyciele mogą bowiem nie zastosować się do nakazu sądu. Przypomnijmy, że o podobne wsparcie prosiła już zarządca sądowa przeprowadzająca proces restrukturyzacji. Wsparcia takiego nie otrzymała. Ostatecznie restrukturyzacja została umorzona.
Co jeśli wierzyciele i teraz nie zachcą wyłożyć pieniędzy?
- Wówczas proces upadłości będzie trzeba umorzyć - mówi syndyk.
Dodaje także, że umorzenie upadłości nie jest w interesie wierzycieli. Obecnie zakład jest w stanie gotowości. Produkcję można w nim uruchomić przy stosunkowo niewielkich nakładach. Dzięki temu jako majątek ma większą wartość. W dodatku zanim syndyk sprzeda majątek, może go najpierw wydzierżawić i z tego czerpać dochody na finansowanie procesu upadłości.
Włożone w proces upadłości pieniądze wierzyciele odzyskają po sprzedaży majątku, w dodatku otrzymają zwrot wierzytelności w większym zakresie. Jeśli proces upadłości zostanie wstrzymany, nie będą mieli nic. Zakład, w którym nie ma nawet światła, będzie dużo mniej wart, a i sprzedać go będzie trudno.
Gdyby wierzyciele wsparli upadłość, nieco odetchnąć mogliby rolnicy. Syndyk, mając pieniądze „na przetrwanie", nie domagałby się od rolników tak szybkiego uzupełniania udziałów w spółdzielni. Oczywiście nie znaczy to, że o brakujące udziały w ogóle się nie upomni. Tak czy siak, rolnicy będą musieli dopłacić i wyrównać kwotę udziałów przynajmniej do 50 tys. zł. Taki obowiązek nakłada na nich prawo spółdzielcze. Od analiz prawnych zależy czy nie będą musieli dopłacać do 100 tys. zł.
A co jeśli wierzyciele nie wpłacą pieniędzy?
Jeśli syndyk nie będzie miał pieniędzy na dokończenie procesu upadłości, prawdopodobnie złoży wniosek o jego umorzenie. Sąd może spróbować raz jeszcze taki proces rozpocząć, ale byłoby to już reanimowanie spółdzielni. Później majątek Bielmleku rozsprzedawać będą komornicy. Oni też zgłoszą się do rolników po brakujące udziały w mniejszej lub większej kwocie. Warto zaznaczyć, że majątek Bielmleku jest obciążony hipotekami i innymi zobowiązaniami, więc przejmą go właściciele tych wierzytelności.
(bisu)