Jednym z tematów poruszonych na wtorkowej sesji Rady Miasta było odśnieżanie. W zasadzie mamy już roztopy więc można podsumować ten problem. Okazało się, że tej zimy koszty odśnieżania w Bielsku Podlaskim przekroczyły 405 tys., czyli znacznie więcej niż założono na ten cel w zeszłorocznym budżecie - 300 tys. zł.
Żeby jeszcze dopełnić obrazu - kwota ta jest wyższa niż w roku 2019. Wówczas miasto Bielsk Podlaski na odśnieżanie wydało 140 tys. złotych. Wówczas zima była prawie bezśnieżna.
Mimo wydatkowania tych sum, efekty odśnieżania również budziły wiele zastrzeżeń wśród radnych. Danuta Karniewicz z PiS-u zwróciła uwagę, że na tzw. Zatorzu, czyli w południowej części miasta, pługi śnieżne odśnieżając ulice robiły tak wąskie przejazdy, że samochody nie mogły się wyminąć.
Radna dopytywało też o jednostkowy koszt odśnieżania. Z jej informacji zaczerpniętej od wójt gminy Boćki Doroty Kędry-Ptaszyńskiej wynikało, że tam płacono rolnikowi z ciągnikiem 150 zł za godzinę odśnieżania, natomiast w Bielsku godzina pracy pługa śnieżnego wynosiła aż 540 złotych.
Z wyjaśnień burmistrza Borowskiego wynikało, że wysoka cena wynika z przetargu na odśnieżanie, a rolnicy z ciągnikami w tych przetargach nie uczestniczyli.
- 45 lat mieszkam w Bielsku i nie pamiętam tak złego stanu dróg - stwierdził radny Tomasz Hryniewicki z ugrupowania Wspólnie dla Bielska.
- Ulice były przejezdne, może nie zawsze czarne, ale przejezdne. W miarę możliwości odśnieżaliśmy - tłumaczył burmistrz Borowski.
Drugą interesującą sprawą poruszoną na sesji była kwestia uszczelnienia systemu opłat za śmieci. Przypomnijmy, że radni kilkakrotnie odrzucali propozycję podniesienia opłat za ich wywóz, jednocześnie domagając się od władz miasta uszczelnienia systemu. Okazuje się, że co najmniej cztery tysiące mieszkańców Bielska zobowiązanych do płacenia podatku śmieciowego jest poza ewidencją (nie złożyło deklaracji śmieciowych) i nie wnosi opłat. Trzeba więc dokładać z budżetu do wywozu śmieci.
Radny Piotr Wawulski poinformował, że skonsultował się w tej sprawie z miastem Świdnik, gdzie w znaczny sposób rozwiązano problem osób uchylających się od opłaty śmieciowej. Świdnik nabył bowiem specjalnie stworzoną aplikację, która pozwala namierzać osoby uchylające się od płacenia za śmieci i dzięki temu do budżetu Świdnika wpłynęło dodatkowo kilkaset tysięcy złotych. Podobno ta aplikacja jest ogólnodostępna a Świdnik chętnie się dzieli doświadczeniami w tym zakresie. Burmistrz Jarosław Borowski potwierdził, że miasto Bielsk Podlaski zakupi licencję tejże aplikacji.
Aplikacja w minionym roku wyłapała ponad 1,3 tys. osób, które mieszkały w Świdniku, ale nie płaciły za śmieci. Algorytm, który ma za zadanie wyszukiwanie nieprawidłowości w deklaracjach śmieciowych, powstał w ramach rządowego programu GovTech. Świdnik dołączył do niego jako jedyny samorząd w kraju. Dzięki temu Świdnik ma dodatkowe 200 tys. zł z opłat za odbiór odpadów, a „odnalezieni” w taki sposób mieszkańcy, muszą zapłacić za trzy lata wstecz.
(ms)