Święta świętami, ale służba nie drużba. Strażacy nie mieli w Wielkanoc spokoju. Choć obyły się bez tragedii.
W sobotę co prawda nie musieli wyjeżdżać ani razu, ale w Niedzielę Wielkanocną interweniowali trzy razy. Wzywani byli m.in. do dwóch pożarów, ale na szczęście niegroźnych.
Pierwsze zdarzenie dotyczyło pożaru, a właściwie płonącego metalowego kontenera na śmieci w Topczewie. Z tym ogniem samodzielnie uporali się strażacy z OSP Topczewo.
Drugie zdarzenie też miało miejsce na terenie gminy Wyszki. W Pulszach zapaliła się sadza w kominie. I ten pożar nie okazał się groźny. Wystarczyło wygasić palenisko i przewietrzyć pomieszczenia. Zaraz później domownicy spokojnie mogli zasiąść do świątecznego stołu.
Trzecia interwencja nie dotyczyła ognia. Kierowcy zgłosili strażakom, iż nad krajową 19 w okolicach Pilik niebezpiecznie pochyliło się drzewo. Okazało się, że faktycznie drzewo przewraca się z korzeniami i może spaść na jezdnię. Strażacy musieli je ściąć. Prace przez jakiś czas mogły powodować utrudnienia na drodze. W wielkanocną niedzielę ruch jednak i tak nie był duży.
Poniedziałkowe przedpołudnie upłynęło za to spokojnie. Strażacy polewali się co najwyżej w ramach Śmigusa Dyngusa.
(azda)