Na piątym miejscu zakończyli rozgrywki rundy jesiennej podlaskiej IV ligi piłkarze bielskiego Tura. Dziś przedstawiamy podsumowanie pierwszej części bieżącego sezonu.
Przygotowując podobne materiały w poprzednich latach często zaczynaliśmy od stwierdzenia, że dokonania i grę naszych zawodników trudno jednoznacznie ocenić. Tym razem jest wręcz odwrotnie — ciężko nam jest przypomnieć sobie tak poukładanego i przewidywalnego Tura, jakim jest obecna drużyna trenera Dariusza Szklarzewskiego.
Jak działa, to nie psuj
Chyba musielibyśmy sięgnąć pamięcią dwie dekady wstecz, gdy swoją drużynę budował rozpoczynający wówczas przygodę z pracą szkoleniowca Piotr Pawluczuk. On też dał się zapamiętać z tego, że wyciskał z zespołu maksimum, jakie z niego dało się wycisnąć, a bielszczanie zdobywali punkty wszędzie tam, gdzie była szansa je wyszarpać. Dariusz i Piotr to tacy piłkarski "inżynierowie", którzy jeśli nie muszą, to nie grzebią przy działającej maszynie.
REKLAMA
Pamiętajmy, że latem Szklarzewski dostał zespół mocno osłabiony odejściem czołowych zawodników, a jednak udało mu się go utrzymać w ligowej czołówce. Gdzie mógł, tam punkty zdobywał, ale z motyką na słońce się nie porywał. Z konieczności dał szansę młodzieży i ona nowe obowiązki udźwignęła.
Gdybyśmy przed startem sezonu mieli określić, jak Tur powinien grać, by można było ocenić, że dekada pracy trenera Pawła Bierżyna nie została zaprzepaszczona i zespół nie zaliczył regresu, to właśnie taki scenariusz byśmy nakreślili: zdobywania punktów na rywalach słabszych i liczenia się z porażkami z mocniejszymi od siebie. Taka sportowa dojrzałość.
Klarowny obraz ligi
Zresztą spójrzmy na całą podlaską IV ligę. Dawno na półmetku rozgrywek sytuacja nie była tak jasna. Są dwaj hegemoni, którzy biją się o awans, kolejnych kilku solidniaków, którzy w "normalnych" warunkach staraliby się o przodownictwo w tabeli, potem szeroka strefa stanów średnich i trzech outsiderów, walczących o utrzymanie.
A dlaczego obecne warunki są "nienormalne"? Bo w IV lidze mamy suwalskie Wigry, które organizacyjnie i finansowo przerastają konkurencję o kilka długości. To klub, który ma przeszłość i aspiracje drugo- a nawet pierwszoligowe i zapewne prędzej czy później znowu na ten poziom zawita.
A dlaczego suwalczanie nie są jeszcze pewni awansu? Bo to jest specyfika futbolu — tu nawet mocarze jakieś punkty w sezonie stracą, gdy przychodzi im rywalizować na lokalnych pastwiskach z amatorami. Sportowa psychologia — gdy jesteś zbyt pewny siebie, to ambitny rywal może cię zaskoczyć. I tak się dzieje z faworytami.
Jan kontra Kamil
Na dodatek niesamowitą robotę udało się w Wasilkowie zrobić nowemu trenerskiemu triumwiratowi: Michałowi Hryszce, Michałowi Poduchowi i Grzegorzowi Nowajczykowi, którzy zebrali latem ekipę nie do pokonania. To warte podkreślenia, że w podlaskiej grupie IV ligi są aż dwa zespoły, które jesienią nie przegrały żadnego meczu: KS i Wigry.
Drużynie z Wasilkowa pomógł też powrót do wybitnej formy jej 31-letniego superstrzelca Jana Pawłowskiego. Wszyscy wiedzą, że to zawodnik o umiejętnościach na ekstraklasę, której przecież niegdyś był odkryciem (za młodu zdobył w niej 6 goli w 47 meczach w barwach Jagiellonii). Teraz wyleczył przewlekłe kontuzje i zaczął strzelać jak na zawołanie.
Ponad 30 goli w jedną rundę to deklasacja rywali, w tym fenomenalnego rówieśnika Pawłowskiego — Kamila Zalewskiego z Wigier. Wiosna pokaże, który z tych wybitnych strzelców wprowadzi swoją drużynę do III ligi.
Czołówka tabeli podlaskiej IV ligi po rundzie jesiennej sezonu 2023/24 (po 17 kolejkach)
1. KS Wasilków 47 (15-2-0) 74-16
2. Wigry Suwałki 45 (14-3-0) 73-21
3. Ruch Wysokie Mazowieckie 40 (13-1-3) 51-18
4. Warmia Grajewo 36 (11-3-3) 62-18
5. Tur Bielsk Podlaski 33 (10-3-4) 33-23
6. Wissa Szczuczyn 31 (9-4-4) 42-29
7. Promień Mońki 28 (9-1-7) 37-34
8. Sparta Szepietowo 26 (8-2-7) 29-34
9. KS Michałowo 26 (8-2-7) 40-37
10. Krypnianka Krypno 25 (7-4-6) 27-28
Jak na tym tle wypadł nasz Tur? Bardzo przyzwoicie. I — jako się rzekło — przewidywalnie. Przegraliśmy zaledwie cztery mecze, w tym trzy wyjazdowe z drużynami z ligowego podium. Fakt, że były to porażki dość wysokie: 0-4 z liderem w Wasilkowie, 1-6 z wiceliderem w Suwałkach i 0-3 w Wysokiem (z trzecim w tabeli Ruchem). Czwarta wpadka to przegrana z początku sezonu 1-3 w Bielsku z szóstą Wissą Szczuczyn.
Od wszystkich tych rywali byliśmy sportowo słabsi i porażki z nimi ujmy nam nie przynoszą. Może tylko liczba straconych goli w tych starciach mogłaby być niższa. Nasi bramkarze sięgali w tych czterech meczach szesnastokrotnie do własnej siatki, podczas gdy w pozostałych trzynastu pojedynkach ligowych i jednym pucharowym, straciliśmy tylko siedem goli. A to pokazuje, że z rywalami z dolnej połówki tabeli nasza defensywa radziła sobie skutecznie.
Bijemy słabszych
No i na tych meczach się skupmy: 11 zwycięstw (10 w lidze i 1 w pucharze) oraz 3 remisy — to punktowy dorobek Tura tej jesieni. Gdy przychodziło nam rywalizować z przeciwnikiem w naszym zasięgu, to najczęściej go dopadaliśmy i udowadnialiśmy mu swoją wyższość. Jak profesjonaliści.
REKLAMA
Za sukces należy też przyjąć remis 1-1 w Grajewie z tamtejszą Warmią, która latem także poważnie się wzmocniła (chociażby ogranymi w III lidze braćmi Dawidem i Rafałem Kalinowskimi, potężnym snajperem Dawidem Śliwowskim, czy doświadczonym 33-letnim defensorem Wojciechem Zalewskim).
Golami rywali raczej nie zasypywaliśmy (strzeliliśmy je 33 w lidze i 1 w pucharze), ale po cztery trafienia w starciach z KS-em Grabówka i Dębem Dąbrowa Białostocka w Bielsku oraz z Orlętami w Czyżewie oraz po trzy w roli gospodarzy ze Spartą Szepietowo, Hetmanem Tykocin i Promieniem Mońki — jednak zdobyć potrafiliśmy.
Gramy bez dziewiątki
Dla porównania zauważmy, że wszyscy rywale wyprzedzający nas w tabeli IV ligi strzelali znacznie lepiej: Wasilków zdobył 74 gole, Wigry — 73, Warmia — 62, a Ruch — 51. Więcej goli od Tura strzelili też słabsi czwartoligowcy: Wissa — 42, KS Michałowo — 40, Promień Mońki — 37, a nawet beniaminek Orlęta Czyżew — 34.
Statystyki pokazują, że — w przeciwieństwie do czołowych rywali — my wybitnego strzelca tej jesieni nie mieliśmy. Brakowało nam silnej, klasycznej "dziewiątki". Nasze bramki były raczej wypracowywane dzięki ciężkiej pracy wielu zawodników i na skutek przeprowadzania składnych akcji, które celnymi uderzeniami kończyli najczęściej: Marcin Bazylewski i Patryk Niemczynowicz. No i oczywiście strzelaliśmy po stałych fragmentach gry, w których brylował niezastąpiony Jacek Dzienis.
Być może goli byłoby nieco więcej, gdyby poważnej kontuzji nie doznał wypożyczony z Jagiellonii 19-latek Daniel Siemieniuk, ale też akurat po nim seryjnego strzelania się nie spodziewaliśmy. Młody Dazio i tak wniósł do naszego zespołu wiele pozytywów dzięki swojemu zaangażowaniu, trzecioligowemu obyciu i przygotowaniu motorycznemu. Tak, to był dobry letni transfer naszych działaczy. Oby młody zawodnik szybko wrócił do formy i wiosną nadal skutecznie pracował na dorównanie kibicowskim wspomnieniom gry swojego ojca.
Betonowa jedenastka
Poniższe statystki pokazują także imponujące uporządkowanie naszej drużyny i jej trenera. Aż 10 zawodników zaczynało mecze kilkunastokrotnie w podstawowym składzie, a jedenasty Siemieniuk wychodził w nim zawsze, dopóki był do dyspozycji trenera (9/9). Szklarzewski, jeśli nie musiał, to nie eksperymentował. Zaufał konkretnym ludziom i na nich stawiał.
Nasi działacze, w swoich podsumowaniach, od lat przygotowują jedenastkę złożoną z zawodników, którzy rozegrali w danej rudzie najwięcej minut. Często towarzyszył tym składom komentarz, że "w takim zestawieniu graliśmy tylko przez tyle i tyle minut w tym i tym meczu", albo wręcz, iż zespół tak ustawiony nie spotkał się na boisku nigdy, bo np. brakowało w nim obowiązkowych dwóch młodzieżowców.
Tym razem jest zupełnie inaczej — jedenastu zawodników z największą liczbą rozegranych minut, to po prostu nasz najczęstszy wyjściowy skład.
Jesienny Tur: Danielczyk (młodzieżowiec) — K. Kulikowski, Dzienis, Onacik (mł.), R. Kulikowski — Gulewicz (mł.), A. Kosiński, Łochnicki, Popiołek — Niemczynowicz, M. Bazylewski (mł.).
Nikogo takie zestawienie by nie zaskoczyło, prawda? Pewnie dodalibyśmy do niego tylko kolejnego młodzieżowca Siemieniuka, który po 9 meczach wypadł na stałe z powodu kontuzji, i to wszystko. Betonowa jedenastka.
Inna sprawa, że już w przedsezonowym skarbie kibica wskazywaliśmy na pewną niezwykłość naszej aktualnej kadry — na starcie sezonu zaledwie 11 zawodników nie miało statusu młodzieżowca, czyli urodziło się przed rokiem 2002.
Tur "over 21": Drozdowski — K. Kulikowski, Dzienis, Car, R. Kulikowski — Jambrzycki, A. Kosiński, Łochnicki, Popiołek — Niemczynowicz, Daniłowski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Bielski Tur zaczyna nowy sezon. Niezbędnik kibica — jesień 2023
A gdy weźmiemy pod uwagę, że dwóch z tych "dorosłych" zawodników jesienią w pierwszym zespole wcale nie zagrało (25-letni bramkarz Marcin Drozdowski i 37-letni prezes naszego klubu Karol Car), a kilku z nich powróciło do zespołu po długotrwałych kontuzjach, to widzimy, że nowy szkoleniowiec pole manewru miał minimalne.
Straciliśmy liderów
Na początku tekstu napisaliśmy, że trener Szklarzewski przejął zespół mocno osłabiony. Żeby nie być gołosłownym, przytoczmy kilka faktów z podobnego podsumowania zaledwie sprzed roku.
CZYTAJ WIĘCEJ: To był udany czas bielskiego Tura. Podsumowanie statystyczne rundy jesiennej 2022 w IV lidze
Wówczas w jedenastce zawodników Tura, dowodzonej przez trenera Bierżyna, o największej liczbie rozegranych minut, znajdowali się m.in.: na drugim miejscu Patryk Stypułkowski (1411 min.), na trzecim Karol Kosiński (1331), na piątym kapitan Andrzej Lewczuk (1220) i na szóstym Piotr Kosiński (1090). Z kolei wśród strzelców 40 goli widzieliśmy: lidera tej klasyfikacji K. Kosińskiego (13 br.), wicelidera Stypułkowskiego (5), Michała Walczuka (3), P. Kosińskiego (2) i A. Lewczuka (1).
Zaledwie w ciągu roku straciliśmy pięciu podstawowych zawodników! Pół wyjściowego składu! W tym wieloletnich liderów drużyny. A przecież z powodów zawodowych jesienią na bramce grać nie mógł też ciągle będący młodzieżowcem nasz wychowanek Damian Plisiuk.
Na to miejsce przyszli tylko zawodnicy nastoletni. Powiedzmy więc sobie szczerze — dzisiejszy Tur to personalnie zupełnie inna drużyna, niż ekipa choćby sprzed roku. Inna i na papierze słabsza.
REKLAMA
Młodzi na rozgrzewkę!
Jednym słowem — trener Szklarzewski, nawet gdyby nie chciał, to musiał grać młodzieżą, bo innych zawodników nie miał. I pomimo tego wywalczył miejsce w czołówce ligi. Doceńmy to.
Na paradoks zakrawa więc fakt, że to właśnie młodzieżowców dotyczą najgłośniejsze uwagi, jakie z trybun dało się usłyszeć pod adresem nowego trenera. Czy faktycznie mógł im dać więcej placu? Pewnie mógł, ale czy nie odbyłoby to się kosztem wyników? A wtedy też byłoby narzekanie.
Owszem, doszło do pewnej dziwnej sytuacji w jednym z meczów w Bielsku, gdy to przy wysokim prowadzeniu Tura, nasza młodzież ciągle siedziała na ławce. Wtedy podbiegł do niej... Dzienis, powiedział coś w żołnierskich słowach i nagle wszyscy zerwali się do rozgrzewki, a potem szkoleniowiec zaczął wpuszczać ich na boisko.
To fakt, czasami — przy rozstrzygniętym już rezultacie — chyba mogliśmy sobie pozwolić na większą liczbę zmian. Ale też nie zapominajmy, że niektórzy szkoleniowcy są wyznawcami teorii, że każdy zasłużył no to, co ma i nie lubią dokonywać niepotrzebnych roszad. Bo jeśli wywalczyłeś prowadzenie, to się nim możesz pocieszyć, a jeśli wysoko przegrywasz, to bierz to na klatę, a nie będziesz uciekał do szatni. Być może z takiego założenia wychodzi też trener Szklarzewski?
Pewniacy nie tylko z Jagiellonii
Liczby nie kłamią, więc chcąc ocenić rozwój młodzieży pod okiem nowego szkoleniowca, szybko porównajmy obecne statystyki, do tych sprzed roku. 18-letni bramkarz Mateusz Danielczyk rozegrał jesienią aż 1594 minuty (we wszystkich 18 meczach), gdy rok temu 810. To ewidentny postęp, chociaż osiągnięty "kosztem" innego młodzieżowca i naszego wychowanka — Plisiuka, który w wolnych od służby chwilach grywał w drużynie rezerw.
Do czasu kontuzji pewniakiem w wyjściowym składzie był też drugi młodzieżowiec wypożyczony z Jagiellonii — Siemieniuk (746 min. w 9 meczach, 4 gole i 3 asysty). Obu nasi kibice chętnie widzieliby w Turze na stałe, ale wiemy przecież, że białostocki klub swoich talentów nie rozdaje za czapkę gruszek. Mateusz i Daniel liczą pewnie jeszcze na przygodę z poważniejszą ligową piłką, ale gdyby mieli grać amatorsko, to w Bielsku mamy dla nich miejsce.
W obronie solidne status quo utrzymał 19-letni wychowanek Damian Onacik (951 minut w 17 meczach; przed rokiem 978 minut w 13 grach), a na początku sezonu miejsce w wyjściowym składzie wywalczył imponujący pracowitością absolwent akademii bielskiego MOSiR-u Maksymilian Tchórzewski (467 minut, w tym 7 razy w podstawowym składzie; przed rokiem na wypożyczeniu do szkółki młodzieżowej Delty Warszawa). Być może po Maksie niektórzy kibice spodziewali się jeszcze więcej, ale nie zapominajmy, że to ciągle szesnastoletni junior. Dajmy mu czas, bo predyspozycje i warunki do ligowego grania ma nieprzeciętne.
Odkryciem na skrzydle stał się za to jego rówieśnik Bartosz Gulewicz, który rozegrał aż 947 minut i dziewięć razy wychodził w podstawowym składzie (jesienią 2022 był jeszcze trampkarzem MOSiR-u). Dynamiczny Bartek zauroczył nas tym, że szybko podejmował właściwe decyzje, a dzięki swojej dobrej koordynacji ruchowej i sprawności ogólnej potrafił z łatwością wyprzedzać czwartoligowych rywali. Strzelił też gola i zaliczył dwie asysty.
Udana jesień Bazylka
To była też runda naszego 19-letniego wychowanka Bazylewskiego, który strzelił 8 goli w 16 meczach (przed rokiem jesienią nie pokonał bramkarzy rywali ani razu), dołożył 7 asyst i był pewniakiem w składzie, rozegrawszy 1320 minut (poprzedniej jesieni 819 min.). Od lat mówiło się, że Bazylek to nasz największy ofensywny talent, tylko musi zacząć strzelać gole. I nareszcie dopisywał mu spokój w grze oraz chłodna głowa w momentach, gdy trzeba było znaleźć sposób na pokonanie golkipera.
Postęp zanotował też pozyskany latem ubiegłego roku z MOSP-u Białystok 18-letni Dawid Koc (521 minut; poprzednio 169), chociaż przed sezonem wydawało się, że jego rola w drużynie może być jeszcze większa. Jednak sam trener Szklarzewski przyznawał w wywiadzie udzielonym klubowym mediom, że akurat w środku pola mamy największą konkurencję i tu trudno przebić się juniorom.
Dotyczy to też 19-letniego wychowanka Jakuba Troca, który akurat zanotował statystyczny regres — jesienią w pierwszym zespole rozegrał zaledwie 95 minut (przed rokiem 343). Kuba jest podstawowym zawodnikiem a-klasowych rezerw, prowadzonych nadal przez trenera Bierżyna, ale szkoda byłoby, aby ograniczył się do kopania piłki na tym poziomie. Podobna uwaga dotyczy jego rówieśnika Dawida Nowakowskiego, któremu grę tej jesieni storpedowała kontuzja.
REKLAMA
Udział pozostałej bielskiej młodzieży w meczach pierwszego zespołu był symboliczny. Najczęściej, bo 7 razy (w sumie 80 min.) na końcówki wybiegał 16-letni Olaf Wysocki, ale zwykle były to występy na skrzydle lub w ataku, a nie na jego nominalnej pozycji defensywnego pomocnika. Dwa razy na boisku pojawił się najlepszy strzelec rezerw — 15-letni Paweł Popik (zagrał 9 minut), a raz jego rówieśnik Damian Doliński (4 minuty). 26 minut w przegranym starciu z Wigrami w Suwałkach na bramce rozegrał 17-letni wychowanek Paweł Selwesiuk. Wszyscy ci chłopcy stanowią o sile Tura II grającego w klasie A.
Pro Junior System
Wszelkie dyskusje o ilości młodzieży w naszym zespole powinna uciąć najważniejsza ze statystyk, a więc związkowa klasyfikacja Pro Junior System. Otóż po rundzie jesiennej jesteśmy w niej na bardzo wysokim, trzecim miejscu w podlaskiej IV lidze. Wyprzedza nas tylko oczywisty lider, czyli Młodzieżowy Ośrodek Szkolenia Piłkarskiego z Białegostoku, który z założenia gra juniorami. MOSP zebrał 25 266 punktów. Na drugim miejscu jest Dąb Dąbrowa Białostocka (4 908 pkt.), a na trzecim nasz Tur z sumą 4 669 punktów.
A gdzie są zespoły z czołówki? Najwyżej, bo tuż za Turem na miejscu czwartym suwalskie Wigry (3 426 pkt.), na szóstym Warmia Grajewo (2 728 pkt.), na dziesiątym Wissa Szczuczyn (1 53 pkt.), na jedenastym Ruch Wysokie Mazowieckie (1 228 pkt.), a dopiero na trzynastym rewelacyjny lider IV ligi czyli KS Wasilków (1 009 pkt.).
Dla Tura punkty zbierało ośmiu zawodników, ale tylko czterech z nich zagrało wystarczająco dużo, by ich dokonania zostały uwzględnione w klasyfikacji. Są to: wychowanek Gulewicz (1794 pkt; 897 minut ligowych w 15 meczach), Danielczyk (1500 pkt.; 1500 minut w 17 meczach), wychowanek Tchórzewski (894 pkt.; 447 minut w 8 meczach) i Koc (481 pkt.; 481 minut w 11 meczach). Kolejna czwórka, która też występowała, ale zbyt krótko, to: Wysocki (92 pkt.), Selwesiuk (60 pkt.), Popik (13 pkt.) i Doliński (7 pkt.).
CZYTAJ WIĘCEJ: Bielski Tur jest trzeci w klasyfikacji Pro Junior System na półmetku podlaskiej IV ligi
To co — wiosną walczymy o wyprzedzenie Dębu w PJS? O awans do III ligi biją się inni, spadek do okręgówki nam nie grozi, stawiajmy więc nadal na rozwój nastoletnich wychowanków!
Tur Bielsk Podlaski, jesień 2023 (podlaska IV liga)
łącznie — 18 meczów: 11 zwycięstw, 3 remisy, 4 porażki; bramki: 34-32
IV liga — 5. miejsce; 17 meczów: 10 zwycięstw, 3 remisy, 4 porażki; bramki: 33-32
dom — 9 meczów: 6 zwycięstw, 2 remisy, 1 porażka; bramki: 21-6
wyjazd — 8 meczów: 4 zwycięstwa, 1 remis, 3 porażki; bramki: 12-17
Puchar Polski — awans do 1/8 finału na szczeblu okręgu; 1 mecz: wygrana 1-0 z Pogonią z Łapach (klasa okręgowa)
trener — Dariusz Szklarzewski (cała runda)
strzelcy 34 bramek (średnio 1,8(8) gola na mecz): 9 - Niemczynowicz, 8 - Bazylewski, 6 - Dzienis, 4 - Siemieniuk, 2 - Daniłowski, Jambrzycki, 1 - Gulewicz, Popiołek; 1 samobójcza - Szybajło (Warmia)
autorzy 30 asyst: 7 - Bazylewski, 4 - Jambrzycki, Niemczynowicz, 3 - A. Kosiński, Siemieniuk, 2 - Dzienis, Gulewicz, K. Kulikowski, 1 - R. Kulikowski, Łochnicki, Popiołek
W 18 meczach zagrało 23 piłkarzy (w tym 18 bielszczan i 13 młodzieżowców): 18 meczów (w tym 18 w wyjściowej jedenastce) - Mateusz Danielczyk (mł.) i Paweł Łochnicki, 17 (17) - Jacek Dzienis, Krystian Kulikowski, Patryk Niemczynowicz, 17 (16) - Rafał Kulikowski, 17 (11) - Damian Onacik (mł.), 16 (16) - Andrzej Kosiński, 16 (15) - Marcin Bazylewski (mł.), 16 (9) - Bartosz Gulewicz (mł.), 14 (13) - Łukasz Popiołek, 12 (6) - Dawid Koc (mł.), 11 (3) - Daniel Daniłowski, 9 (9) - Daniel Siemieniuk (mł.), 9 (7) - Maksymilian Tchórzewski (mł.), 8 (5) - Mateusz Jambrzycki, 7 (1) - Olaf Wysocki (mł.), 6 (0) - Jakub Troc (mł.), 2 (0) - Paweł Popik (mł.), 1 (0) - Damian Doliński (mł.), Dawid Nowakowski (mł.), Paweł Selwesiuk (mł.), Michał Walczuk.
Najdłużej grali: 1594 min. - Danielczyk, 1579 - Łochnicki, 1529 - Niemczynowicz, 1530 - Dzienis, K. Kulikowski, 1475 - R. Kulikowski, 1439 - A. Kosiński, 1320 - Bazylewski, 951 - Onacik, 947 - Gulewicz, 880 - Popiołek.
Najkrócej występowali: 4 min. - Doliński, Nowakowski, 9 - Popik, 26 - Selwesiuk, 45 - Walczuk, 80 - Wysocki, 95 - Troc.
Czerwone kartki (2): A. Kosiński, Siemieniuk.
Żółte kartki (33): 7 - Bazylewski, 6 - A. Kosiński, 4 - Dzienis, 3 - Onacik, Siemieniuk, 2 - Jambrzycki, Koc, R. Kulikowski, Łochnicki, 1 - Niemczynowicz, Nowakowski.
Opr. na podst. danych klubowych oraz Łączy nas Piłka i 90minut.pl.
(jan)