Piłkarze bielskiego Tura zostali wicemistrzami IV ligi, czyli najwyższej amatorskiej klasy rozgrywkowej w województwie Podlaskim. Wyprzedził ich tylko ŁKS Łomża, który wywalczył awans do makroregionalnej III ligi.
REKLAMA
W pokonanym polu pozostawiliśmy duże futbolowe firmy: niedawnego trzecioligowca Ruch Wysokie Mazowieckie (który zajął 3. miejsce), grające jeszcze rok temu w drugiej lidze, a wcześniej kilka sezonów w lidze pierwszej Wigry Suwałki (4. miejsce), zawsze mocny i zasobny KS Wasilków (5. miejsce), aktualnego spadkowicza z III ligi Wissę Szczuczyn (6. miejsce) czy ambitną Warmię Grajewo (7. miejsce).
Doceńmy to osiągnięcie
Oceniając kończący się sezon — sezon stulecia bielskiego klubu — pamiętajmy, że to spory sukces bielskiego Tura. Drugie miejsce to wynik wykręcony przez trenera Pawła Bierżyna i jego podopiecznych ponad stan naszego posiadania. Porównując potencjał sportowy, a zwłaszcza finansowy czy zaplecza infrastrukturalnego, Tur nie miał prawa toczyć wyrównanej walki z łomżanami, a już na pewno wyprzedzić Ruchu, Wigier czy Wissy. Klubów, które mają nowoczesne stadiony, dwu- lub trzykrotnie wyższe budżety i szersze kadry, pełne solidnie opłaconych zawodników.
A jednak nasza drużyna tego dokonała, opierając swój skład na wychowankach, w tym w części na zawodnikach, którzy do grania w piłkę wrócili po krótszych lub dłuższych przerwach. I przy tym odważnie wprowadzając kolejnych nastolatków z bielskich szkółek futbolowych. Szacunek Panowie!
Łomżyński KS miał w tym sezonie "musik" awansu do III ligi, bo nie po to zainwestował w graczy z Argentyny i Brazylii, a także zza naszej wschodniej granicy, by tego celu nie osiągnąć. Tak, jak już dziś rozumiemy, że w przyszłym sezonie podobny cel będzie przyświecał suwalskim Wigrom, dla których gra w IV lidze to chwilowy przykry obowiązek. Koszmarny sen, z którego szybko zechcą się przebudzić. Cóż, taka specyfika amatorskich rozgrywek, do których trafiają czasami — jak do piłkarskiego czyśćca — zawodowe firmy.
My możemy im napędzić trochę strachu i podeptać po piętach, a jednocześnie rywalizować wśród najlepszych drużyn w województwie. To taka "Ekstraklasa Podlaska", w której Tur, od wielu lat, siedzi przy najlepszym stoliku i rozdaje karty bogatszym graczom.
Z bramkarzem w polu
Sobotni mecz zamykający sezon 2022/23 miał też inny cel — podsumowania stulecia działalności klubu, podziękowania byłym i obecnym zawodnikom, a także pożegnania aktualnego kapitana zespołu — kończącego karierę 33-letniego Andrzej Lewczuka. O tych wydarzeniach szerzej pisaliśmy we wcześniejszym tekście.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Piłkarska historia: Tur uhonorował swoich byłych piłkarzy i pożegnał aktualnego kapitana
REKLAMA
Były to piękne i wzruszające chwile, ale uczciwie przyznajmy, że mecz z Michałowem nam po prostu nie wyszedł. Rywale też mają szerszą kadrę od naszej, ale tym razem do Bielska przyjechali w mocno okrojonym składzie. Na ich ławce rezerwowych usiadło tylko dwóch zawodników, ale jeszcze więcej o sytuacji personalnej KS-u mówi fakt, że w trzyosobowym bloku środkowych obrońców miejsce zajęli: środkowy napastnik i najlepszy strzelec ich zespołu 24-letni Dawid Śliwowski oraz nasz były trzecioligowy... bramkarz 30-letni Łukasz Szczepanik.
Trząść portkami przed takim zestawem rywali nie powinniśmy. Nic więc dziwnego, że po dwóch kwadransach gry Tur przeprowadził akcje, które — jak się wydawało — powinny ustawić cały mecz. W ciągu 120 sekund bielszczanie zdobyli dwa gole.
Najpierw piłkarz sezonu Jacek Dzienis spokojnie przejmował kolejne wybijane przez przyjezdnych piłki i zagrywał do przodu. W pole karne KS-u ruszył żegnający się z kolegami A. Lewczuk i strzelił po ziemi, a 18-letni bramkarz Jakub Tomkiel (pozyskany przez akademię Jagiellonii z Podlasia Sokołów Podlaski) sparował piłkę przed siebie. Nadbiegający Krystian Kulikowski nie miał kłopotu ze skierowaniem jej do bramki.
Po chwili Tur wznowił grę i szybko zagrał pressingiem. Łukasz Popiołek odebrał piłkę grającemu w polu bramkarzowi Szczepanikowi, ta trafiła do braci Kosińskich i Jakuba Troca, a nasza ofensywna trójka zabawiła się w obrońcami w polu karnym. Po kilku szybkich podaniach na jeden kontakt nasz młodzieżowy wychowanek Kuba z bliska posłał piłkę do siatki.
Zagubieni w defensywie
Niestety, to nie zagwarantowało nam spokojnego zwycięstwa, bo po przerwie znacznie słabiej zaprezentowaliśmy się w defensywie. W 52. minucie potężny środkowy napastnik Śliwowski ruszył z obrony do przodu, odebrał w środku pola piłkę Karolowi Kosińskiemu, zagrał do snajpera z Łap Łukasza Roszkowskiego, a ten dograł w polu karnym Kacprowi Szadłowskiemu. Strzał 23-letniego wychowanka Cuiavii Inowrocław wybronił nasz 17-letni bramkarz Mateusz Danielczyk, ale piłka trafiła pod nogi Damiana Grabowskiego. 27-letni kapitan zespołu gości złożył się do ekwilibrystycznego uderzenia i było już tylko 2-1.
Potem odbyła się uroczystość pożegnania naszego wieloletniego kapitana A. Lewczuka i pozbawiony swojego wodza w środku pola Tur zaczął popełniać kolejne błędy. Zwłaszcza przy notorycznych próbach wyprowadzania ataku pozycyjnego i rozgrywania piłki spod własnej bramki. Swojego dnia wyraźnie nie miał też nasz młody golkiper, wypożyczony z drużyn juniorskich białostockiej Jagiellonii.
W 77. minucie z rzutu rożnego dorzucał Jakub Korotkiewicz, na bliższym słupku piłkę zgrał dość nieudolnie Grabowski, ale ta miała tak nietypowy tor lotu, że nie ruszył do niej ani Danielczyk, ani żaden z naszych obrońców. Do wysokiej "świecy" dopadł za to Śliwowski i z dwóch metrów posłał do siatki.
REKLAMA
Wrzutki na aferę
Dwie minut później Tur znowu wyszedł na prowadzenie. 19-letni wahadłowy Mateusz Bohdziel zaczepił we własnym polu karnym Michała Walczuka, nasz skrzydłowy upadł, a sędzia Marcin Jakubowski wskazał na "wapno". Do "jedenastki" podszedł Dzienis i pewnym strzałem pokonał Tomkiela.
Ale i to nie wystarczyło bielszczanom do zwycięstwa, bo goście mieli w ataku Śliwowskiego, a my w bramce zagubionego Danielczyka. W 83. przyjezdni wrzucili w nasze pole karne długą piłkę "na aferę", bramkarz ruszył do niej mało zdecydowanie, szybszy był wielki napastnik KS-u i strzałem głową przelobował Mateusza.
W końcówce goście całkowicie nas zdominowali. Śliwowski strzelił jeszcze z połowy boiska w poprzeczkę, a w doliczonym czasie gry 18-letni wychowanek Warmii Grajewo Arkadiusz Mazurek zatańczył z naszymi obrońcami w polu karnym, oddał kąśliwy strzał, ale minimalnie chybił. Skończyło się więc remisem 3-3, który nie krzywdzi chyba żadnej z drużyn.
Retransmisję całego meczu Tura z KS-em można obejrzeć w telewizji klubowej bielskiego klubu.
Bielsk Podlaski, 17.6.2023 — IV liga
Tur Bielsk Podlaski — KS Michałowo 3-3 (2-0)
Bramki: 1-0 - 30' K. Kulikowski (as. A. Lewczuk), 2-0 - 32' Troc (as. A. Kosiński), 2-1 - 52' Grabowski (as. Ł. Roszkowski), 2-2 - 77' Śliwowski (as. Grabowski), 3-2 - 80' Dzienis (k., po f. na Walczuku), 3-3 - 83' Śliwowski (gł.).
Żółte kartki: Danielczyk, A. Kosiński, Popiołek (Tur); Mazurek, Ł. Szczepanik (KS).
Sędziowali: Marcin Jakubowski (Jakubowskie) oraz Piotr Ukalski i Dariusz Organek (obaj Białystok).
Tur: Danielczyk — K. Kulikowski, Dzienis, Łochnicki, R. Kulikowski (55' Onacik) — Popiołek, A. Lewczuk (60' Koc), A. Kosiński, Daniłowski (55' Walczuk) — Troc (71' Popik), K. Kosiński.
KS: Tomkiel — Bohdziel, Śliwowski, M. Tomczyk, Ł. Szczepanik (79' Zabrocki), Kuźma — Ł. Roszkowski, Mazurek, Korotkiewicz, Grabowski — Szadłowski.
Czołówka tabeli końcowej podlaskiej IV ligi sezonu 2022/23
1. ŁKS Łomża 80 34 (25-5-4)
2. Tur Bielsk Podlaski 78 34 (24-6-4)
3. Ruch Wysokie Mazowieckie 78 34 (25-3-6)
4. Wigry Suwałki 72 34 (22-6-6)
5. KS Wasilków 62 34 (18-8-8)
6. Wissa Szczuczyn 60 34 (18-6-10)
7. Warmia Grajewo 53 34 (16-5-13)
Zdjęcia z meczu (K. Jankowski)
(jan)