Tona serca, litry potu i nieskończone złoża ambicji — to przepis bielskiego Tura na grę z Łomżyńskim Klubem Sportowym. Tak w sobotę pokonaliśmy gości 1:0.
To wynik identyczny jak przed rokiem, gdy 18 kwietnia Tur podejmował w Bielsku łomżan. A że historia lubi się powtarzać, to i przebieg meczu był nadspodziewanie podobny.
CZYTAJ WIĘCEJ: Grający w dziesiątkę Tur pokonał ŁKS po mistrzowskim zagraniu Karola Kosińskiego
Wówczas od 18. minuty graliśmy w dziesiątkę po czerwonej kartce Patryka Stypułkowskiego, którego zagranie sędziowie zakwalifikowali jako uderzenie rywala. Tym razem arbiter Paweł Kostko po czerwień sięgnął jeszcze szybciej. Była 9. minuta gry, gdy w kierunku naszej bramki ruszył z piłką środkowy napastnik gości Rafał Maćkowski (były piłkarz m.in. pierwszoligowców: Pogoni Siedlce i Stomilu Olsztyn). Jego akcję postanowił przerwać waleczny Jacek Dzienis, a że brakowało mu szybkości, to zabiegł drogę rywalowi i wytrącił go z biegu. Maćkowski przewrócił się, a sędzia uznał, że to faul taktyczny na zawodniku wychodzącym na czystą pozycję i wykluczył naszego środkowego obrońcę z gry.
Czekało nas ponad 80 minut gry w osłabieniu z jednym z trzech najmocniejszych rywali w lidze. Ale to tylko podbudowało mentalnie nasz zespół. Trener Paweł Bierżyn dokonał roszad taktycznych: wpuścił na plac podstawowego zawodnika od lat — prawego obrońcę Krystiana Kulikowskiego, a ściągnął jednego z aż czterech młodzieżowców w wyjściowej jedenastce — napastnika Jana Kacprowskiego. Partnerujący mu z przodu Patryk Niemczynowicz wycofał się do drugiej linii i z ofensywnego 1-4-4-2 przeszliśmy do asekuracyjnego 1-4-5-0. I to okazało się trenerskim majstersztykiem, bo pewni siebie goście nie potrafili pokonać naszej zmasowanej defensywy.
Warto zauważyć też, że do tego meczu przystąpiliśmy bez trzech podstawowych zawodników: Andrzeja Kosińskiego, Łukasza Popiołka i Stypułkowskiego, których zatrzymały sprawy rodzinne i zawodowe. Byliśmy też zmęczeni środowym meczem podlaskiego finału Pucharu Polski, w którym przegraliśmy w Zambrowie z Ruchem Wysokie Mazowieckie 0:3. A jednak w 25. minucie... objęliśmy prowadzenie!
Na prawej flance wykonywaliśmy kilka autów. K. Kulikowski zostawił piłkę Niemczynowiczowi, a ten — w swoim stylu — potężnie się zamachnął i wrzucił ją na środek pola karnego gości. Najwyżej wyskoczył Brazylijczyk Reinaldo Melão, ale piłka uderzyła go w uniesioną rękę i sędzia Kostko odgwizdał jedenastkę. Podszedł do niej nasz odważny młodzieżowiec Marcin Bazylewski i na dwa tempa, z podskokiem, w stylu Roberta Lewandowskiego, pewnie pokonał Białorusina Jauhena Griemzę (mającego na swoim koncie 54 występy w ojczystej I lidze w barwach zespołów z Lidy i Nowopołocka).
Czy goście nie mieli szans na strzelenie goli? Mieli, ale byli dość nieporadni. Z przodu próbował szarpać Amerykanin Parker Csiszar, a po rzucie wolnym Przemysława Żebrowskiego i efektownej interwencji Damiana Plisiuka celnie dobijał Patryk Sokołowski, ale arbitrzy dopatrzyli się spalonego.
Charakterystyczny dla sposobu gry Tura był początek drugiej połowy. Wznawiali goście, a bielszczanie nawet nie podeszli do linii środkowej, tylko od razu ustawili się na 40. metrze przed własną bramką w rysunku taktycznym: 1-6-3-0. Oryginalnie, ale skutecznie.
Goście wpuszczali na boisko kolejne gwiazdy ze swojej szerokiej ławki. Wszedł skrzydłowy Patryk Szymański, były zawodnik m.in.: GKS-u Katowice, ŁKS-u Łódź, Miedzi Legnica czy Rakowa Częstochowa. Pojawił się też Jamaiczyk Xahne Georgio Reid, który próbował czarować dryblingiem, ale zwykle kończyło się to stratą i kontrą Tura. Przyjezdni posyłali też wiele dośrodkowań do Maćkowskiego, ale zwykle na jego drodze stawał dobrze dysponowany Plisiuk. A gdy w 86. minucie napastnik gości posłał piłkę do siatki strzałem głową, to czujna sędzia asystent Magdalena Ostrowska (znana kibicom sekcji piłkarek bielskiego Tura pod panieńskim nazwiskiem Makarska) sprawnie machnęła chorągiewką i zasygnalizowała ofsajd.
W końcówce trener Bierżyn dokonał zmian personalnych i na boisku pojawili się nasi kolejni młodzieżowcy: Dawid Nowakowski (rocznik 2004), Jakub Troc (2004) i Maksymilian Tchórzewski (2007). W sumie w Turze wystąpiło więc siedmiu młodzieżowców, przez olbrzymią większość czasu gry walczyliśmy w dziesiątkę, a mecz z jednym z niedawnych kandydatów do awansu do III ligi i tak wygraliśmy. Da się? To jest piękno futbolu!
Retransmisję meczu Tura z ŁKS-em można obejrzeć na kanale youtube'owym bielskiego klubu.
W walce o awans do III ligi zambrowska Olimpia rozgromiła Czarnych Czarna Białostocka 11:0 (po golach: Mateusza Jastrzębskiego 3, Przemysława Jastrzębskiego 3, Bartosza Ciborowskiego 2, Kamila Zalewskiego 2 i Jakuba Jakimiuka). Tymczasem wymęczony przez Tura w finale pucharu Ruch Wysokie Mazowieckie zaledwie zremisował 1:1 w Wasilkowie i na dwie kolejki przed końcem rozgrywek ma do lidera cztery punkty straty.
Zapis meczu:
A już w najbliższą środę (15 czerwca) o godzinie 18:45 na bielskim stadionie odbędzie się kolejne emocjonujące starcie. W zaległym meczu Tur podejmie lokalnego rywala — Cresovię Siemiatycze.
Bielsk Podlaski, 11.6.2022 — IV liga
Tur Bielsk Podlaski — ŁKS Łomża 1:0 (1:0)
Bramka: 25' M. Bazylewski (k.).
Czerwona kartka — 9' Dzienis (Tur, za faul taktyczny).
Żółte kartki: Niemczynowicz (Tur); Poreda, Walczak (ŁKS).
Sędziowali: Paweł Kostko oraz Mariusz Chrzanowski (obaj Białystok) i Magdalena Ostrowska (Widźgowo).
Tur: Plisiuk — Onacik, P. Kosiński, Dzienis, R. Kulikowski — M. Bazylewski (90'+4' Tchórzewski), A. Lewczuk (85' Nowakowski), Łochnicki, K. Kosiński — Niemczynowicz (88' Troc), Kacprowski (14' K. Kulikowski).
ŁKS: Griemza — Kamienowski, Reinaldo Melão, R. Cychol, Poreda (59' Szymański) — Csiszar (65' Kadłubowski), Żebrowski (86' Grycel), Walczak — Cudakiewicz (65' Xahne Reid), Maćkowski, P. Sokołowski.
(jan)