Zgodnie z przewidywaniami mecz w Zambrowie był dla bielskiego Tura zderzeniem z górą lodową. A ponieważ nasz zespół zaprezentował się naprawdę słabiutko, to stracił siedem goli, odpowiadając tylko jednym trafieniem.
Czy ten mecz warto szeroko opisywać? Raczej nie, bo kto by chciał się znęcać nad samym sobą i wspominać tak przykre chwile? Wiemy przecież już na starcie sezonu, że Olimpia chce wygrać IV ligę i w gronie dotychczasowych czwartoligowców nie widać przeciwników godnych podjąć rzuconą przez zambrowian rękawicę. Olimpia ma w swoim składzie kilkunastu zawodników gotowych do rywalizacji na poziomie trzecioligowym, podczas gdy inne zespoły (być może z wyjątkiem Ruchu Wysokie Mazowieckie) mogą się cieszyć, gdy w swojej kadrze znajdą dwóch czy trzech piłkarzy tej klasy. A do tego zambrowianie przepracowali cały okres przygotowawczy w pełnym składzie, gdy trener Paweł Bierżyn nawet na sparingach miewał do swojej dyspozycji po 12-13 zawodników. To organizacyjnie, finansowo i sportowo inne piłkarskie światy.
Już na starcie rozgrywek Olimpia wyjaśniła sytuację pokonując marzący o trzeciej lidze ŁKS Łomża i bielskiego Tura. Oczywiście, to tylko futbol. Zambrowianie też mogą stracić punkty, chociażby w starciu z innym spadkowiczem — Ruchem. Ale trudno sobie wyobrazić, by w skali całego sezonu nie wygrali rozgrywek. Oni do tej amatorskiej IV ligi nie pasują.
W sobotnim starciu z Olimpią — Tur praktycznie nie istniał. Owszem, po przerwie strzeliliśmy gola na 1:3. Kontratak przeprowadził Krystian Kulikowski, oddał strzał, piłkę wybili obrońcy, a Patryk Niemczynowicz ładnie złożył się do uderzenia z dystansu i pokonał bramkarza Bartosza Gralika (wychowanka Podlasia Sokołów Podlaski, ale po szkółce w Zniczu Pruszków, podobnie jak nasz Damian Plisiuk).
Przez resztę meczu przeważali gospodarze. Mogli strzelić więcej goli, ale w kilku sytuacjach sędzia Mateusz Skrzypko ratował nas odgwizdując pozycje spalone napastników Olimpii. Sam Kamil Zalewski pokonał Plisiuka pięciokrotnie, ale dwa razy był na ofsajdzie. W 59. minucie sami wbiliśmy piłkę do swojej bramki, gdy interweniujący Plisiuk "nabił" futbolówką Pawła Łochnickiego.
Trener Olimpii Tomasz Kulhawik (niegdyś zawodnik Tura) ustawił swój zespół bardzo ofensywnie 1-3-4-3. Wiele piłek gospodarze zagrywali ze środka pola prostopadle do napastników wybiegających za linię obrony Tura. Nic dziwnego, że nasz szkoleniowiec odpowiedział wzmocnieniem defensywy i wypuszczeniem na plac pięciu obrońców, asekurowanych przez trójkę środkowych pomocników. I w pierwszej połowie dawało to nawet niezły efekt w postaci małej liczby straconych bramek, za to niezliczonej — udanych pułapek ofsajdowych.
Ale po przerwie wszystko się posypało, bo zawodnicy Olimpii nie tylko mieli większe umiejętności indywidualne, ale byli też lepiej przygotowani fizycznie. Włączyli wyższy bieg i odjechali Turowi. Gdyby mieli więcej szczęścia, to ich zdobycz bramkowa byłaby dwucyfrowa. Końcowe 7:1 dobrze oddaje różnicę klas między rywalizującymi drużynami.
Zambrów, 21.8.2021 — IV liga
Olimpia Zambrów — Tur Bielsk Podlaski 7:1 (2:0)
Bramki: 1:0 - 11' Ciborowski (gł.), 2:0 - 45'+1' Zalewski (k.), 3:0 - 50' R. Kalinowski, 3:1 - 57' Niemczynowicz, 4:1 - 59' Łochnicki (sam.), 5:1 - 60' R. Kalinowski, 6:1 - 69' Zalewski, 7:1 - 82' Zalewski.
Żółte kartki: Ciborowski (Olimpia); A. Kosiński, Stypułkowski (Tur).
Sędziował: Mateusz Skrzypko (Białystok).
Olimpia: Gralik — Wyszomierski (75' Gołaszewski), Paczkowski, Radecki — Ciborowski (75' B. Żero), Gużewski (61' P. Jastrzębski), Malinowski, Dawidowicz (61' M. Jastrzębski) — Grochowski (81' D.Biliński), Zalewski, R. Kalinowski.
Tur: Plisiuk — K. Kulikowski (81' Witoszko), M. Rogowski (75' Popiołek), Łochnicki, Onacik, A. Kosiński — Niemczynowicz, K. Kosiński, A. Lewczuk (61' R. Kulikowski) — Bazylewski (61' Kacprowski), Kondracki (61' Stypułkowski).
(jan)