- Destabilizowaniem państwa polskiego Rosja jest w tej chwili zainteresowana, ale to za mało, żeby uznać, że ta seria kolejowych incydentów wynika wprost z działań rosyjskich - powiedział we wtorek w Radiu Wnet zastępca ministra koordynatora służb specjalnych i pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Stanisław Żaryn.
REKLAMA
Stanisław Żaryn zapytany, czy incydenty na polskiej kolei mają związek z wpływami rosyjskimi podkreślił, że na razie nie ma żadnych przesłanek, żeby sądzić, że ta sprawa jest powiązana z siatką szpiegowską.
- Na razie nie mam takich informacji, które by pozwalały jednoznacznie stwierdzić z jaką motywacją działań mamy do czynienia. Oczywiście można powiedzieć, że destabilizowaniem państwa polskiego Rosja w tej chwili jest zainteresowana, ale to za mało, żeby uznać, że ta seria kolejowych incydentów wynika wprost z działań rosyjskich. Takich informacji na ten moment nie mamy - powiedział zastępca ministra koordynatora służb specjalnych.
Dodał, że pierwsze osoby zostały zatrzymane i prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie. "Natomiast na ten moment nie mamy żadnych informacji przesądzających, z czym mamy do czynienia. Traktujemy tę sprawę jako coś, co wymaga wyjaśnienia pod kątem kontrwywiadowczym, ale podchodzimy też do tego zadania spokojnie, bazując na faktach" - zaznaczył Żaryn.
Wskazał, że ma świadomość i wiedzę, że "system łączności wykorzystywany na kolei był już w przeszłości destabilizowany czy wykorzystywany w sposób nieautoryzowany".
- Do tej sprawy podchodzimy na bazie faktów i bardzo chłodno analizujemy, co się dzieje - stwierdził Żaryn.
Zapytany z kolei o lidera PO Donalda Tuska, który we wpisie na Twitterze (X) napisał, że w ostatnich dniach doszło do poważnych incydentów kolejowych oraz, że Polacy chcą wiedzieć, co tak naprawdę się stało przypomniał, że wyjaśnianie sytuacji na kolei to nie tylko rola ABW, ale przede wszystkim tych zespołów i instytucji, które zajmują się bezpieczeństwem ruchu kolejowego.
"Naszą rolą jest sprawdzenie, czy tutaj występuje jakiś czynnik skoordynowanej ingerencji, która ma na celu destabilizowanie państwa polskiego. Na ten moment nie mam żadnych informacji przesądzających, z czym mamy do czynienia. Nasze czynności muszą być kontynuowane" - podkreślił Żaryn.
Dopytany natomiast o to, że jednym z podejrzanych jest policjant z Białegostoku, któremu prokuratura postawiła zarzuty w śledztwie związanym z nieuprawnionym nadawaniem sygnałów radio-stop i zatrzymaniem pociągów m.in. koło Łap (Podlaskie) odparł, że to "smutna informacja".
"Osoba, która powinna się trzymać jak najdalej od tego typu zdarzeń jak destabilizowanie ruchu kolejowego została zatrzymana. Znam oświadczenie podlaskiej policji, tam trwa postępowanie dyscyplinarne wobec tego funkcjonariusza. Na pewno jest to wydarzenie nieakceptowalne i mam nadzieję, że tu konsekwencje zostaną wyciągnięte. Natomiast na tej podstawie nie budowałbym scenariuszy czy rozważań, co on chciał zrobić i jaka była jego motywacja. To po prostu trzeba sprawdzić" - powiedział Żaryn.
Podlaska policja zdementowała też różne pogłoski związane z zatrzymaniem dwóch osób podejrzanych o nadawanie sygnału radio - stop. Jedną z nich miał być policjant.
- W przestrzeni medialnej pojawiły się nieprawdziwe informacje o tym, że pracownicy PLK przyczynili się do zatrzymania podejrzanych o nieuprawnione nadawanie sygnału oraz o tym, że zatrzymany policjant nadawał sygnał korzystając ze służbowego sprzętu. Zatrzymanie podejrzanych było możliwe dzięki szybkiej reakcji policjantów, a podejrzani korzystali ze sprzętu prywatnego - informuje podlaska policja.
Odniosła się też do losu zatrzymanego policjanta. Wszczęto wobec niego postępowanie dyscyplinarne i zmierzające do wykluczenia go ze służby. Oczywiście niezależnie od tego toczy się postępowanie prokuratury i służb.
Komendant Wojewódzki Policji w Białymstoku wszczął postępowanie dyscyplinarne i wydał decyzję z rygorem natychmiastowej wykonalności o zawieszeniu funkcjonariusza, któremu prokuratura przedstawiła zarzuty. Wszczęto także procedurę zwolnienia ze służby.
— podlaska Policja (@podlaskaPolicja) August 28, 2023
Kilka godzin później policja zatrzymała w związku z tymi incydentami dwóch mężczyzn w wieku 24 i 29 lat; zatrzymanie miało miejsce w domu na jednym z białostockich osiedli. Zabezpieczono tam również sprzęt krótkofalarski. Z wykorzystaniem zabezpieczonego sprzętu krótkofalarskiego, mężczyźni ci mieli - w różnych odstępach czasu - nadawać sygnał uruchamiający w pociągach hamulec bezpieczeństwa.
We wszczętym śledztwie podlaski wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej postawił obu zatrzymanym po dwa zarzuty.
Są oni podejrzani o stworzenie sytuacji, która miała wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach (poprzez nieuprawnione nadanie sygnału radio-stop, co spowodowało automatyczne zatrzymanie się pociągów), co wywołało działania instytucji publicznych lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mające na celu uchylenie tego zagrożenia, ale także sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Grozi za to od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Policja jeszcze poniedziałek wieczorem potwierdziła, że 29-latek jest funkcjonariuszem - jak się okazało - Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku, zatrudnionym w wydziale technik operacyjnych. To wydział, do którego zadań należy m.in. niejawna obserwacja osób, miejsc i środków transportu i prowadzenie tzw. kontroli operacyjnej.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Policjant zatrzymany w związku z nadawaniem sygnału radio-stop, który blokował pociągi w Podlaskiem
Za nadawaniem sygnały radio-stop, którym zatrzymywano pociągi może stać obce państwo?
Policja zatrzymała mężczyzn, którzy nadając sygnał radio-stop zatrzymywali pociągi
(PAP)
autorzy: Aleksandra Kuźniar, Robert Fiłończuk
opr. azda