Eugeniusz Siemieniuk, twórca i administrator strony na facebooku poświęconej jego rodzinnej wsi Gregorowce i najbliższym okolicom (w gminie Orla) wykonał kawał rzetelnej historycznej roboty odwiedzając Brześć nad Bugiem na Białorusi i przeglądając miejscowe archiwum. Jest to o tyle istotne, że to właśnie w Brześciu w okresie międzywojennym miało siedzibę Kuratorium okręgu szkolnego obejmujące swoim zasięgiem między innymi obecne województwo podlaskie. I tam przechowywana jest dokumentacja merytoryczna i kadrowa dotycząca nauczycieli i szkól z tego rejonu.
·
REKLAMA
Jedną z najbardziej bulwersujących spraw, które odnalazł w tamtejszym archiwum była sprawa molestowania uczennicy przez miejscowego nauczyciela w szkole w Krugłem (dzisiaj gmina Orla).
Jak wynika z dokumentów "na początku grudnia 1923 roku 11-letnia Julia O. mieszkanka Czech (dzisiaj Czechy Zabłotne w tejże gminie) po powrocie ze szkoły w Kruhłem z płaczem oświadczyła swojej matce Eufrozynie, że więcej do szkoły chodzić nie będzie. Perswazje słowne i nalegania nie pomogły. Dopiero po tygodniu dziewczynka ze szczegółami opowiedziała matce o tym, do czego zmuszał ją nauczyciel tamtejszej szkoły.
Zrozpaczona matka zebrała się na odwagę i poszła na skargę do miejscowego społecznika Mikołaja Tołoczko, który jako osoba wykształcona, był członkiem dozoru szkolnego w gminie Dubiażyn, do której należało Kruhłe. Ten jednak sprawę zbagatelizował sugerując matce, że ta może pojechać do Bielska i złożyć skargę w Kuratorium.
Eufrozyna udała się więc na rozmowę do nauczyciela. Ten natomiast zaproponował, aby do momentu wyciszenia sprawy dziewczynka do szkoły nie chodziła, a on będzie wpisywał jej obecności. Nauka w szkole powszechnej dla dzieci była bowiem obowiązkowa, więc nikt matki Julii karać nie będzie.
Sprezentował też matce dziewczynki pomarańczowe męskie buty, będące jego własnością i jeszcze nieużywane. Dodał też kilka kajetów i pióro. Dla mieszkanki wsi, w której niedostatek i nędza były czymś codziennym,wydawało się, że mogła to być atrakcyjną łapówką."
Sprawa nie cichła.
REKLAMA
Jak opisuje Eugeniusz Siemieniuk, dziewczynka nadal do szkoły chodzić nie chciała. Eufrozyna była natomiast kobietą samotną, niepiśmienną i biedną, a Julia była jej nieślubną córką. Byli więc i tak już napiętnowani w konserwatywnej wiejskiej społeczności.
Po wakacjach rozpoczął się nowy rok szkolny, a dziewczynka do szkoły nie chodziła. Sprawę - jak podaje Eugeniusz Siemieniuk - wzięła „w swoje ręce” sąsiadka pokrzywdzonej i jej matka chrzestna, 48-letnia wdowa Zofia Tołoczko. Ta udała się na Posterunek Policji Państwowej w Boćkach i złożyła oficjalne zawiadomienie o molestowaniu seksualnym dziewczynki.
Rozpoczęła się procedura śledcza szczegółowo udokumentowana w aktach znajdujących się w Archiwum Obwodu Brzeskiego (f.59.op.4 d.1781).
Protokoły przesłuchań pokrzywdzonej, świadków i podejrzanego.
21-letni nauczyciel Stanisław Wolański wszystkiego się wyparł twierdząc, że on tymi butami kajetami i piórem jedynie wspierał biedną rodzinę. Jego zeznania potwierdził kierownik szkoły w Kruhłem 25- letni Jan Dudziec. Okazało się też, że zarówno Dudziec jak i Wolański mieszkali w jednym wynajmowanym pokoju. Sam Dudziec zeznawał, że niczego podejrzanego nie zauważył.
Sprawa jednak ruszyła i ostatecznie Stanisław Wolański został pozbawiony prawa do wykonywania zawodu nauczyciela i sądownie skazany (nie wiadomo jednak na jaką karę). Funkcję kierownika szkoły utracił też jego przełożony Jan Dudziec.
Z przechowywanych w Archiwum kart osobowych obu nauczycieli wynika, że sprawca molestowania, czyli Stanisław Wolański, urodzony we Lwowie, nie cieszył się najlepszą opinią. Oceniano go jako nauczyciela słabego, przenoszono też co roku do innej szkoły. W Kruhłem pracował jeden rok w roku szkolnym 1923/24.
opr. (ms) na podst. (Gregorowce/facebook).