Patrole polskiego samolotu zostały zawieszone do odwołania. Inne patrole morskie działają zgodnie z harmonogramem - poinformował na swojej stronie Frontex. Decyzję podjęło wspólnie dowództwo operacji i Straży Granicznej po niebezpiecznym zdarzeniu z udziałem Turboletu L-410, gdy wskutek agresywnych manewrów rosyjskiego myśliwca piloci utracili kontrolę nad maszyną.
REGIONY
Frontex potwierdził, że polski samolot brał udział w wielozadaniowej operacji morskiej (MMO) Western Black Sea 2023, a incydent wyglądał tak, jak w oświadczeniu wydanym przez władze rumuńskie. Na stronie dodano też informację, że patrole polskiego samolotu zostały zawieszone do odwołania. Inne patrole morskie działają zgodnie z harmonogramem.
- To była wspólna decyzja Frontexu i nasza. Od piątkowego incydentu samolot nie bierze udziału w patrolach - potwierdziła rzeczniczka SG por. Anna Michalska.
Dodała, że raport o niebezpiecznym zdarzeniu z udziałem Turboletu L-410 do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i dopiero po zbadaniu incydentu zapadną dalsze decyzje w tej sprawie. Straż Graniczna podkreśla, że bezpieczeństwo funkcjonariuszy jest dla niej priorytetem.
Jak wcześniej informowała PAP, rzeczniczka SG por. Anna Michalska, do samolotu polskiej Straży Granicznej, biorącego udział w misji Frontexu, nad Morzem Czarnym trzy razy zbliżył się rosyjski myśliwiec, który wykonał agresywne i niebezpieczne manewry. Podczas zdarzenia polska załoga utraciła chwilowo kontrolę nad samolotem i straciła wysokość.
REGIONY
- Podczas lotu patrolowego samolotu Turbolet L-410 polskiej Straży Granicznej, podczas operacji Frontex pod dowództwem Rumunii, na terenie operacyjnym wyznaczonym przez Rumunię, miało miejsce niebezpieczne zdarzenie" - przekazała porucznik. - Dwusilnikowy rosyjski myśliwiec SU 35 wleciał bez żadnego kontaktu radiowego na teren operacyjny wyznaczony przez Rumunię, po czym wykonał agresywne i niebezpieczne manewry — trzy podejścia do polskiego samolotu bez bezpiecznej separacji. W efekcie tego zdarzenia doszło do dużej turbulencji samolotu polskiej Straży Granicznej - wyjaśniła Michalska.
Wskazała, że podczas zdarzenia z rosyjskim myśliwcem 5-osobowa załoga polskich funkcjonariuszy SG utraciła chwilowo kontrolę nad samolotem i straciła wysokość.
- Rosyjski samolot bojowy wykonał też przelot tuż przed samym dziobem samolotu SG, przecinając tor jego lotu w niebezpieczniej odległości. Według oceny załogi samolotu wynosiła ona około 5 metrów. Po trzecim podejściu rosyjski myśliwiec oddalił się od polskiego samolotu - podała rzeczniczka SG. - Załoga, w tym przede wszystkim dwoje pilotów (funkcjonariusz i funkcjonariuszka SG), wykazała się doskonałymi umiejętnościami i dużym opanowaniem, dzięki czemu udało się jej bezpiecznie wylądować - zaznaczyła.
Straż Graniczna przesłała raport o niebezpiecznym zdarzeniu z udziałem Turboletu L-410 do PKBWL - poinformowały służby prasowe tej formacji.
"Dla SG priorytetem jest uzyskanie pewności, że funkcjonariusze są bezpieczni w rejonie operacyjnym wyznaczonym przez Rumunię, od tego uzależniony jest dalszy udział załogi SG w tej operacji" - zadeklarowała na Twitterze Straż Graniczna, informując w poniedziałek o przesłaniu raportu do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
SG przesłała raport o niebezpiecznym zdarzeniu z udziałem Turbolet L-410 do @PKBWL
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) May 8, 2023
Dla SG priorytetem jest uzyskanie pewności, że #funkcjonariuszeSG są bezpieczni w rejonie operacyjnym wyznaczonym przez Rumunię🇷🇴,od tego uzależniony jest dalszy udział załogi SG w tej operacji. pic.twitter.com/FhzUlwRE8V
(PAP)
Autor: Luiza Łuniewska