W Białowieży przy grobli ze ścieżką spacerową znajduje się najstarszy zachowany zabytek miejscowości - obelisk upamiętniający polowanie Augusta III Sasa z rodziną i dworem w 1752 roku.
Na obelisku znajduje się napis:
"Dnia 27 Septembra 1752 Najaśniejsze Państwo August III Król Polski Elektor Saski, z Królową Jeymością i Królewiczem ichmościem Xawerem i Karolem tu mieli polowanie żubrów i zabili: 42 żubry, to jest 11 wielkich, z których nayważniejszy ważył 14 cetnarów 50 funtów, 7 mniejszych, 18 żubrzyców, 6 młodych, 13 łosiów, to jest 6, z których nayważniejszy ważył 9 cetnarów 75 funtów, 5 samic, 2 młodych, 2 sarn. Suma 57 sztuk".
Akurat niedawno pracownicy Nadleśnictwa Bielsk Podlaski skończyli liczenie żubrów na naszym terenie, jest ich 145. Królowi starczyłoby 3-4 polowania, by zabić wszystkie.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Pod wiatrakami koło Orli żubry się pasą. To spore stado. Nadleśnictwo policzyło, ile ich jest
Opinie historyków i pisarzy o królu Auguście bywały różne, na ogół, niezbyt pochlebne. Np. według anegdotycznych pomówień spopularyzowanych szczególnie przez Władysława Konopczyńskiego, August III miał z upodobaniem strzelać do psów i kotów z okna Pałacu Saskiego w Warszawie oraz całymi dniami wycinać figurki żołnierzy z papieru.
„August III był istotnie głupi jak stołowe nogi, ale miał dobre serce i tłuste swe ręce wszystkim podawał do pocałowania. Polska go ubóstwiała. Powtarzam: ubóstwiała.” – pisał o Auguście III Stanisław Cat - Mackiewicz.
Jednak współczesne badania prof. Jacka Staszewskiego dowodzą jednak, że był on jednym z najpracowitszych polskich władców, o czym świadczy duża liczba przezeń wydanych dokumentów, pism oraz listów. Poza tym, w odróżnieniu od swojego ojca Augusta II, był wierny swojej żonie i nie miewał kochanek, co w tym okresie nie było zbyt o popularne nie tylko wśród władców, ale też arystokracji. Bez wątpienia był to człowiek pedantyczny, trochę ociężały fizycznie i intelektualnie, ale z dużym za to zainteresowaniem operą włoską i kolekcjonowaniem obrazów.
Za jego panowania, bo rządził w praktyce minister Heinrich von Brühl i magnaci, Rzeczpospolita korzystała z długich lat pokoju, co po licznych wojnach XVII i początku XVIII wieku wpłynęło na ożywienie życia gospodarczego kraju. Stąd wśród ludności i szlachty król August III cieszył się dużą popularnością, a przysłowie: „Za króla Sasa jedz pij i popuszczaj pasa”, początkowo wcale nie miało negatywnego znaczenia. Wręcz przeciwnie, świadczyło o wzroście dobrobyty i pokojowych rządach. Dopiero później, pod wpływem, publicystyki związanej z Oświeceniowa przysłowie to zaczęło nabierać charakteru nieco pejoratywnego. Zresztą jak pisał Mackiewicz, szlachta króla Sasa, wręcz ubóstwiała.
Otóż 27 września 1752 roku monarcha ten urządził w Puszczy Białowieskiej jedno z największych w jej historii polowań. Na pamiątkę tego wydarzenia ustawiono obelisk z białego piaskowca, na którym wyryto w języku niemieckim i polskim nazwiska polującej świty oraz dane o ilości ubitej zwierzyny. Dzięki temu wiadomo kto poza królem i jego małżonką królową Marią Józefiną z Habsburgów ich dziećmi Ksawerym i Karolem polował. Byli tam obecni m.in. hetman wielki koronny Jan Klemens Branicki, minister i doradca królewski Heinrich von Brühl, cześnik koronny Jan Wielopolski, syn ministra Brühla hrabia Alojzy Fryderyk Brühl oraz sascy ministrowie m.in.: naczelnik poczty Karol de Bieberstein, marszałek nadworny Schönberg, łowczy de Wolfersdorff. Łącznie wymienia się 29 osób.
Niestety metodę polowania trzeba nazwać po prostu rzezią zwierząt. Licząca prawie tysiąc osób „armia” naganiaczy, złożona z miejscowych chłopów i dowodzona przez saskich żołnierzy, uczestniczyła w napędzaniu puszczańskiej zwierzyny w sieci. Złapane zwierzęta wpuszczano następnie do zwierzyńca. Z ogrodzonej powierzchni wybiegał korytarz, u wylotu którego znajdowała się myśliwska altana.
„Polowano” w następujący sposób: służba leśna napędzała zwierzęta do korytarza i gdy pojedyncze sztuki, widząc przed sobą otwartą przestrzeń, przyśpieszały biegu, padały od strzałów króla i jego żony Marii Józefy, siedzących wygodnie w altanie. Każdemu celnemu strzałowi towarzyszyły dźwięki fanfar. Zaproszeni na to polowanie goście nie mogli strzelać, zezwolono im tylko przyglądać się i głośno wyrażać swój podziw dla refleksu królewskiej pary. Znana z pobożności królowa w trakcie łowów umilała czas... czytaniem książki. Rękę po strzelbę wyciągała tylko wtedy, gdy u wylotu korytarza pojawiło się zwierzę. Bez wysiłku zatem - jak podawał naoczny świadek - położyła trupem samych tylko żubrów 20 sztuk. Rezultat tego dziwnego „polowania” był następujący: 42 żubry, 13 łosi i 2 sarny.
Faktem jest, że z polowania skorzystali miejscowi chłopi uczestniczący w nagonce, bowiem im rozdano mięso upolowanych zwierząt.
Sam obelisk w sierpniu 1915 roku obelisk został wywieziony przez wojsko rosyjskie w głąb Rosji. W 1921 roku, w drodze rewindykacji, powrócił do Polski. Rozłamany był na dwie części i mocno poobijany. Przez wiele lat przechowywano go w Warszawie. Do Białowieży przywieziono go w 1938 roku, po dokonaniu renowacji. W okresie powojennym, a dokładnie – 27 kwietnia 1973 roku, Wojewódzki Konserwator Zabytków w Białymstoku wpisał pomnik na listę obiektów zabytkowych.
Opr. (ms)