Rzadko zdarza się by piłkarze i kibice po remisie i spadku w tabeli byli zgodnie - bardzo zadowoleni. Tak stało się właśnie wczoraj w Drohiczynie, gdzie dzięki niezwykłej waleczności i uporządkowaniu taktycznemu, Pionier podzielił się punktami z liderem tabeli - Żubrem. Na rozwój wydarzeń istotny wpływ miało wielkie wsparcie, jakie okazali swoim zawodnikom licznie przybyli do nadbużańskiego miasteczka sympatycy brańskiej drużyny.
Jak już wspominaliśmy, brańszczanie nie mogli liczyć tego dnia na pauzujących za kartki: Pawła Zawadzkiego i Mateusza Niewińskiego, którzy odpowiadali za grę ofensywną Pioniera. Poza tym w Drohiczynie nie pojawił się też Dawid Puchalski, który w meczu z Cresovią II zaliczył udane wejście z ławki. W obronie należało z kolei zapełnić lukę po nieobecnym Danielu Lubowickim.
Trener Mariusz Topczewski długo przygotowywał się do tego meczu, analizując grę Żubra oraz obmyślając nową taktykę i roszady personalne. Oprócz zmiany ustawienia na 3-5-2 najciekawszą zmianą było ustawienie środkowego pomocnika Rafała Chrosta na środku obrony. Oczywiście eksperyment ten doprowadził do przeniesienia większości akcji na skrzydła, ponieważ środek pomocy UKS-u bez "Chrostiano" i Zawadzkiego jest wyraźnie osłabiony przy zapędach ofensywnych Pioniera.
Do składu brańskiej drużyny powrócił sam Topczewski, nieco zmobilizowany do tego po katastrofie z pierwszego kwadransu spotkania z Cresovią II, gdy Pionier stracił szybko 4 bramki. Wraz z grą Rafała Chrosta zapewniło to względny spokój bramkarzowi Dawidowi Jakoniukowi, który jednak co najmniej dwa razy odbijał groźne strzały zawodników Żubra, w tym Łukasza Czyża, który jeszcze w zeszłym sezonie, a ogółem przez wiele lat występował w Pionierze.
Popularny "Bzyk" nie cieszy się jednak sentymentem wszystkich kibiców z Brańska. W czasie wczorajszego meczu nie brakowało osób, które go wybuczały lub złośliwie komentowały jego zagrania. Pojawiły się też oznaki sympatii - np. prośba o autograf na... butelce piwa Żubr (z racji zobowiązującej nazwy nowego klubu).
Czyż z powodu kontuzji opuścił boisko w 38. minucie, ale ciężko mówić tu o efekcie osobistych "porachunków" ze strony (nie)dawnych kolegów, ponieważ Pionier grał tego dnia po prostu niezwykle walecznie, co bardzo imponowało uczestnikom wyjazdu do Drohiczyna. Ci zadbali o motywujące okrzyki, brawa i piosenki wprost z trybun.
- Dla wielu z nas była to pierwsza styczność ze zorganizowaną grupą dopingujących nas osób i co tu dużo mówić - trzeba przyznać, że dzięki tej dodatkowej motywacji dostaliśmy skrzydeł i wielu z nas zagrało ponad zakładane siły. Dodatkowo trzeba było mieć na uwadze bardzo krótką ławkę rezerwowych - na boisko wszedł tylko jeden zawodnik - mówił trener Mariusz Topczewski.
Na szczęście Damian Fiedorowicz dał znakomitą zmianę, wchodząc na ostatnie pół godziny za kontuzjowanego Rafała Chrosta. Młody "Fiedor" bez wątpienia zagrał najlepiej w tym sezonie i chyba to samo można powiedzieć o praktycznie wszystkich zawodnikach Pioniera. Ci byli po prostu bardzo skupieni na swoich zadaniach i przede wszystkim okazywali sobie męskie, koleżeńskie wsparcie - tego dnia nikt nie słyszał ciągłych pretensji i nie widział wymachiwania rękami.
Kibice mogli liczyć na ochronę policji, która zaangażowała wielu funkcjonariuszy w ten wyjazd. Być może takie są po prostu procedury, a być może po cichu oczekiwano "dymów" pomiędzy sympatykami obydwu drużyn. W rzeczywistości zarówno w Brańsku jak i w Drohiczynie nikt nie zakładał takiego scenariusza, ponieważ obydwie strony zwyczajnie darzą się wzajemnym szacunkiem, rywalizując ze sobą bez niepotrzebnych emocji i tak było właśnie podczas meczu.
Żubr Drohiczyn stracił punkty po raz pierwszy w tym sezonie, a za tydzień czeka go trudny wyjazd do Wysokiego Mazowieckiego, gdzie zagra z coraz lepiej radzącym sobie rezerwami Ruchu. Te mimo fatalnego początku sezonu (1:8 w Brańsku), w niedzielę zdołały wyprzedzić w tabeli Pioniera. Zawodnicy i sympatycy UKS-u nie wydają się martwić tą sytuacją, bo jak mówią - z podobną grą i zaangażowaniem jak w Drohiczynie, w kolejnych meczach może być tylko coraz lepiej, a poza tym tabela grupy III podlaskiej A klasy w miejscach 2-4 jest bardzo płaska (od 22 do 20 uzbieranych punktów przez drużyny).
Zaraz za plecami Pioniera kryje się Husar Nurzec z 18 oczkami. W najbliższą niedzielę o 13:00 w Brańsku dojdzie do bezpośredniego starcia tych drużyn, co zakończy jesienne zmagania. Piłkarze z Brańska liczą na jeszcze większe wsparcie swoich kibiców, którzy tym razem nie muszą udawać się za nimi w podróż.
(kp)