Słodko. Tak jednym słowem można określić atmosferę jaką panowała podczas wczorajszego spotkania premiera z mieszkańcami Brańska oraz lokalnymi działaczami Prawa i Sprawiedliwości. Mateusz Morawiecki spotkał się w Brańsku z dużą sympatią i uznaniem ze strony zebranych w hali sportowej Zespołu Szkół.
Wspomnień czar
Szef rządu został przyjęty w brańskiej hali sportowej bardzo entuzjastycznie, a jego przemówienie często przerywały brawa zgromadzonych.
Ciężko jednak porównywać reakcje widowni do tych zauważalnych w tym samym miejscu 13 maja 2007 roku, podczas wizyty ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, który niemal jak papież Jan Paweł II podczas pielgrzymek do Ojczyzny lub gwiazda rocka na stadionie, otrzymywał co kilka zdań burzę oklasków (naprawdę - tak właśnie było). Wtedy spotkanie odbyło się w dzień wolny od pracy, a hala sportowa wypełniła się niemal do ostatniego miejsca (teraz zagospodarowano tylko jej środkową część). Warto nadmienić, że wówczas Prawo i Sprawiedliwość cieszyło się w Brańsku (a zwłaszcza na terenie gminy wiejskiej) bardzo wysokim poparciem i to jednym z najwyższych w Polsce oraz przede wszystkim rządziło krajem po raz pierwszy i to od niedługiego czasu.
Obecnie poparcie brańszczan dla partii rządzącej jest już niższe niż wtedy, ale nadal wysokie na tle reszty kraju.
Brańszczanie i Brańsk dzisiaj
Dzisiaj, po ponad 15 latach od wizyty Jarosława Kaczyńskiego, politycy PiS-u nadal cieszą się w Brańsku dużą sympatią wielu mieszkańców miasteczka i okolic.
W międzyczasie zresztą powstał tutaj lokalny oddział partii, zrzeszający około dziesięciu członków oraz podobną liczbę bardziej zaangażowanych sympatyków. W ostatnich wyborach samorządowych oddział wystawił zresztą swoich kandydatów na burmistrza oraz na radnych (część z nich została wybrana), co pokazuje, że w niewielkim miasteczku w wyborach mogą liczyć się nie tylko czysto lokalne komitety, ale także wielkie partie.
Po ogłoszeniu spotkania z premierem i jego terminu, w prywatnych rozmowach pytałem wielu brańszczan o to czy pojawią się w poniedziałkowy wieczór w hali sportowej. Odpowiedzi były różne. Jedni cieszyli się z przyjazdu Mateusza Morawieckiego, zapewniając o swojej obecności i chęci okazania wsparcia dla premiera i rządu. Inni deklarowali pozostanie w domu, przypominając o ostatnich problemach, z którymi rząd się zmaga: inflacja, węgiel i gaz lub narzekali na zbyt lekkie podejście rządu do programów socjalnych. Jednym słowem byli bardziej krytycznie nastawieni. Była też trzecia grupa, która wykazywała obojętność wobec polityka. Te osoby można podzielić na dwie podgrupy - kompletnie niezainteresowanych polityką i tym spotkaniem oraz tych zainteresowanych polityką, ale zarazem zmęczonych nią. Część takich osób pojawiła się w hali, by po prostu wysłuchać słów premiera i porównać je z rzeczywistością i swoimi oczekiwaniami względem partii rządzącej.
Premier w swoim przemówieniu do brańszczan przypominał początkowo dziecko, które wróciło ze szkoły i opowiada mamie, co było na każdej z lekcji. Zostając przy tym porównaniu, trzeba jednak przyznać, że Morawiecki jest bardzo pojętnym i przygotowanym uczniem, ponieważ naprawdę sprawnie zrelacjonował wizytę w każdej z 7 miejscowości odwiedzonych od rana, a nawet zapamiętał imiona osób prywatnych, u których gościł. Po ostatnich pomyłkach przy nazwach miejscowości odwiedzanych przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego była to pozytywna odmiana w przypadku szefa rządu. Może to też kwestia różnicy wieku między premierem a prezesem.
Każda opisywana wizyta niosła za sobą nawiązanie do działań rady ministrów w ostatnich miesiącach lub latach. I tak oto Morawiecki przybył do Brańska bezpośrednio z Czeremchy, gdzie mówił o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, zaś tematem spotkania w Brańsku była współpraca rządu z samorządem. W samym przemówieniu niewiele było bezpośrednich nawiązań do Podlasia, za to nie brakowało już tradycyjnego w polskiej polityce nawiązywania do drugiej wielkiej partii i zarzucania jej służalczości wobec Niemiec. Takie słowa zostały owacyjne przyjęte przez większość widowni. Jednak w komentarzach po spotkaniu wiele osób zaznaczało, że wieczne atakowanie PO lub PiS-u widzą na co dzień w telewizji od kilkunastu lat i nie potrzebowali tego raz na kilkanaście lat także podczas lokalnego spotkania.
Tematy czysto lokalne pojawiły się za to w bloku przeznaczonym na dyskusję. Do tej pory mówiono, że PiS na swoje spotkania w terenie ma w zwyczaju zwozić stałą grupę osób i blokuje zadawanie pytań przez nowe osoby z widowni.
W przypadku Brańska tak nie było - każdy kto podnosił rękę mógł zadać pytanie, ale i trudno mówić o aktywności brańszczan w tej kwestii. Z mieszkańców wypowiedzieli się tylko radny miejski i członek PiS Krzysztof Prześniak oraz były wójt gminy Brańsk, również kojarzony z partią rządzącą Krzysztof Jaworowski.
Pozostałe osoby to m.in. samorządowcy z dalszej okolicy, osoba niepełnosprawna zadowolona z działań rządu względem tej grupy społecznej czy też przedstawiciel młodzieży, chwalący rząd za akcję "Pod biało-czerwoną", która jednak w Brańsku dotąd nie doczekała się realizacji. Reasumując - z widowni nie padło żadne kłopotliwe dla gościa pytanie. Pojawiła się za to prośba od jednego z pytających o zaproszenie do Sejmu, co można przyjąć z przymrużeniem oka, choć premier oczywiście zaprosił na Wiejską w imieniu marszałek Witek.
Na zakończenie spotkania Mateusz Morawiecki otrzymał owację na stojąco oraz szczególne podziękowania za pokaźną dotację z Polskiego Ładu od gospodarzy uroczystości - burmistrza Eugeniusza Koczewskiego oraz dyrektora Zespołu Szkół Marka Michałowskiego.
Specjały lokalnej kuchni ofiarowały premierowi panie z Brańskiego Koła Gospodyń "Bona". Kiedy Brańsk ugości u siebie kolejnego premiera lub prezydenta? Jak to podsumował jeden z mieszkańców - jeśli miałby przeciąć wstęgę na zakończenie ważnej dla miasta inwestycji, to może do nas przyjeżdżać nawet co pół roku i jeszcze go za to ugościmy "po pańsku".
Kamil Pietraszko