O sprawie powiadomił jeden z wędkarzy z Bociek, bo sprawa dotyczy drogi w Boćkach. Drogi, która ma status gminnej, a odchodzi, od jednej z ulic w kierunku rzeki Nurzec.
REKLAMA
Właściwie odchodziła, bo obecnie jest zagrodzona i stanowi część prywatnego podwórka. Ów właściciel, znany w gminie i powiecie były samorządowiec, wystąpił do sądu o uznanie zasiedzenia opisywanej drogi.
Rozprawa trwa. Sąd nawet przeprowadził wizję lokalną.
O sprawę spytaliśmy wójt.
Ta stwierdziła, że w sądzie w imieniu gminy będzie domagać się pozostawienia nieruchomości w rękach samorządu. Jest to jedna z dróg dojazdowych do rzeki. Mogą z niej korzystać wędkarze, a w skrajnych wypadkach strażacy, by pobierać wodę z rzeki.
- Jako wójt reprezentująca gminę, nie mogę tak po prostu pozwolić, by ktoś przejął gminna nieruchomość, a tym bardziej drogę - mówi wójt Dorota Kędra-Ptaszyńska. - Wszystko jednak zależy od decyzji sądu.
Z tym ostatnim zdaniem zgadza się również sam zainteresowany. Na kwestię przejęcia drogi gminnej ma jednak inne spojrzenie.
- Ta droga, właściwie nigdy drogą nie była - tłumaczy. - Państwo przejęło ją wiele lat temu. Została ona wydzielona z mojej rodzinnej posesji. Miała to być droga dojazdowa do rzeki, która miała służyć strażakom. W czasach, gdy strażacy jeździli jeszcze powozami konnymi z ręczną pompą wodną i o wodociągu w Boćkach nikt nie słyszał, a większość domów kryta była strzechą, takie drogi były potrzebne. Przy naszej ulicy była to jedyna taka droga, ale nigdy z niej nie korzystano, bo od rzeki dzieli ją wysoki nasyp, który uniemożliwia dotarcie do wody.
Jak dodaje przez lata, a nawet pokolenia, teren wspomnianej drogi był użytkowany przez jego rodzinę. A teraz postanowił unormować stan prawny i skorzystać z prawa do jej zasiedzenia.
- Skoro teren ten nie jest użytkowany do celów, do jakich państwo go przejęło, to powinna wrócić do naszej rodziny - mówi.
Wrócić w sensie prawnym, bo obecnie już stanowi ona część podwórka.
Choć jak zaznaczył wędkarz, z którym rozmawialiśmy. Ogrodzenie, które otacza drogę i posesję, nie jest zbyt stare.
- ...I co ciekawe tam, gdzie powinna znajdować się droga, nie ma fundamentu, jak przy pozostałej części posesji - zwraca uwagę.
Przyznaje, iż wcześniej też było tam ogrodzenie, ale wówczas przęsło płotu można było odstawić i w razie potrzeby przejechać.
Ta droga potrzebna jest nie tylko wędkarzom do wędkowania, ale także po to, by dbać o czystość rzeki
Imienia i nazwiska osoby domagającej się przejęcia spornej drogi nie podajemy na jego prośbę. Jak zaznaczył, samorządowcem był kilkadziesiąt lat temu, a obecnie jest osobą prywatną, sprawa też jest prywatna, choć dotyczy majątku gminy.
Zasiedzenie jest sposób nabycia prawa własności wskutek długiego użytkowania danej nieruchomości czy też rzeczy ruchomej. Jest to swoiste uzgodnienie stanu prawnego i stanu posiadania. Jak czytamy w Wikipedii od lat 60. ubiegłego wieku do 1990 roku prawo uniemożliwiało zasiedzenie nieruchomości Skarbu Państwa. W latach 90., gdy prawo już to umożliwiało, wiele osób przejmowała użytkowane przez siebie nieruchomości Skarbu Państwa. Często działki te wcześniej były ich rodzinom przez państwo odbierane.
Według kodeksu cywilnego nieruchomość można zasiedzieć po dwudziestu latach użytkowania w dobrej wierze i po trzydziestu w złej wierze. Użytkowanie w dobrej wierze to takie, w którym użytkujący jest przekonany, iż ma pełne prawa do własności danej nieruchomości. W złej wierze to takie, w którym użytkujący wie, iż nie ma praw własności do danej nieruchomości.
(azda)