- To bardzo niepokojące, że takie sytuacje cały czas się powtarzają - usłyszeliśmy od naczelnik wydziału inspekcji białostockiego WIOŚ. Poinformowała nas, ze inspektorzy WIOŚ już są na miejscu i pobierają próbki, wczoraj także po otrzymaniu zgłoszenia udali się do Bielska i pobierali próbki.
REKLAMA
Wczoraj i dziś kanałem przy ul. Strzelniczej płynęły i płynął śmierdzące ścieki. Nie ma wątpliwości, że ich źródłem jest mleczarnia, której właścicielem jest obecnie spółka Laktopol.
Kierownictwo zakładu w rozmowie z iniektorami przyznało, że w mleczarni doszło do awarii.
Jak jednak podkreśla naczelnik, dodatkowo niepokoi fakt, że zakład nigdy nie informuje o takich awariach, jego kierownictwo potwierdza jedynie informacje otrzymane od inspektorów.
A jeszcze bardziej niepokoi fakt, że takie sytuacje się potarzają i to stosunkowo często.
Przypomnijmy, że latem bieżącego roku również kilkakrotnie mleczarnia wypuszczała ścieki do bielskich rzek. Wówczas również, kierownictwo mleczarni nie informowało WIOŚ, a w rozmowie z nami próbowało zrzucić odpowiedzialność za zanieczyszczenie rzek ze swego zakładu.
Bezskutecznie. Wyniki pokontrolne WIOŚ nie pozostawiały złudzeń. To mleczarnia Laktopolu była odpowiedzialna za spuszczanie ścieków do rzeki. W zaleceniach pokontrolnych nakazano zakładowi usprawnienie technologii oczyszczania ścieków. Zalecenia dotyczyły także nadmiernej emisji hałasu (choć w tym przypadku przekroczeń nie udało się dokładnie zbadać ze względu na bliskość ruchliwej drogi) i zanieczyszczeń powietrza.
Sprawę przekazano także do starostwa, które jest władne ukarać mleczarnię lub wręcz cofnąć zgodę na jego działalność. Postępowanie w starostwie jeszcze trwa. Na jego wynik będzie pewnie miało wpływ to, co się dzieje obecnie.
Latem mleczarnia była niedługo po przejęciu przez nowego właściciela i po uruchomieniu produkcji. W takiej sytuacji awarie mogły się zdarzyć. Ale, raz, dwa, trzy.
Jeśli jednak ścieki do rzeki trafiają niemal regularnie i nie ma odpowiedniej współpracy ze służbami, ani wyraźnej woli naprawy sytuacji, to budzi to uzasadniony niepokój.
Sprawą zajął się już wydział do spraw zwalczania przestępczości środowiskowej działający w WIOŚ. Ma on duże możliwości technologiczne, by śledzić źródła zanieczyszczeń i okoliczności ich powstawania. I właśnie do prowadzenia takich swego rodzaju śledztw został powołany. Inspektorzy WIOŚ mają także uprawnienia, by nawet bez zgody właściciela czy kierownictwa wejść na teren zakładu i przeprowadzić niezapowiadaną kontrolę.
Należy jednak pamiętać, że przeprowadzenie kontroli i wszczęcie postępowania nie skutkuje natychmiastowym wyciągnięciem konsekwencji wobec sprawcy zanieczyszczenia. Procedury administracyjne są niestety czasochłonne.
- Obecnie czekamy na wyniki pobranych próbek - mówi naczelnik wydziału inspekcji WIOŚ.
(azda)