Problem z dostępnością do diabetologów jest praktycznie w całym regionie i kraju. W poradniach diabetologicznych przy szpitalach powiatowych brakuje specjalistów. W wielu przyjmują lekarze emeryci, którzy choćby z racji wieku nie są w stanie "obsłużyć" rzeszy pacjentów. A na wizyty często trzeba czekać w nawet kilkumiesięcznych kolejkach. Niektórzy z braku dostępności dobrego "lekarza cukrzycowego" w swojej okolicy decydują się na wizyty w sąsiednim powiecie i właśnie przez to tworzą się tam kolejki.
REKLAMA
W Bielsku lekarze w poradni diabetologicznej przyjmują dwa razy w tygodniu. Są to stosunkowo młodzi specjaliści, którzy w trójkę na zmianę przyjmują pacjentów. Poradnia obsługuje w porywach nawet ponad 280 pacjentów. Jeśli ktoś teraz chciałby się do niej zapisać, może w sprawach pilnych umawiać się najwcześniej na pierwsze miesiące przyszłego roku, a mniej pilnie - na marzec.
Jak tłumaczy nam Mirosław Reczko, dyrektor bielskiego szpitala, pod który podlega poradnia diabetologiczna przy ul. Jagiellońskiej (jedyna w mieście przyjmująca na NFZ), kolejki mogą wynikać z tego, że do bielskiej poradni zgłaszają się nie tylko pacjenci z Bielska czy powiatu bielskiego, ale także z ościennych powiatów siemiatyckiego i wysokomazowieckiego.
- Postanowiłam się przepisać do Bielska, bo moja poprzednia diabetolog jest już w podeszłym wieku, a pacjentów ma dużo i mam wrażenie, że nie jest w stanie odpowiednio się mną zająć - mówi nam pacjentka przyjeżdżająca do Belska z sąsiedniego powiatu. - Wielu moich znajomych ciepiących na cukrzycę zrobiło tak samo.
W Siemiatyczach i Wysokiem Mazowieckiem w poradniach diabetologicznych jest tylko po jednym lekarzu specjaliście. W obu przypadkach są to medycy z dużym doświadczeniem, ale także zaawansowani wiekowo i z dużym obłożeniem pacjentów.
Stosunkowo najlepsza sytuacja jest za to w Hajnówce. W tutejszej poradni przyjmuje dwoje diabetologów trzy razy w tygodniu. Problemów z zapisaniem się nie ma.
Gdy zadzwoniliśmy na rejestrację, poinformowano nas, że ze skierowaniem oznaczonym jako "pilne" pacjent zostanie przyjęty jeszcze w listopadzie. Pozostali mogą rejestrować się na grudzień.
Z terenu powiatu hajnowskiego pacjenci raczej nie jeżdżą do diabetologów z sąsiednich powiatów. No może, tylko Ci, którym wygodniej jest dojeżdżać do Białegostoku lub Bielska, ale także hajnowska poradnia nie jest tą, którą oblegają pacjenci spoza rodzimego powiatu. Może dlatego, że Hajnówka dla wielu jest za daleko i nie po drodze.
- Z Siemiatycz do Bielska jeszcze dojadę krajówką. Hajnówka jest już za daleko i dojazd do niej wydaje się mniej wygodny - mówi pacjentka z Siemiatycz.
Jak komentuje dyrektor bielskiego szpitala, nie tylko w diabetologii, ale także wielu innych dziedzinach medycyny, występuje problem braku specjalistów i ich wymiany pokoleniowej. Często w szpitalach pracują lekarze już w zaawansowanym wieku. Mają oni doświadczenie i kwalifikacje, ale choćby z racji wieku ich możliwość pracy i przyjmowania pacjentów w pełnym skupieniu przez długie godziny jest już ograniczona. Młodych i wykształconych lekarzy, którzy mogliby być dla nich wsparciem, z kolei brakuje. Zwłaszcza w placówkach powiatowych.
- Akurat nasza poradnia diabetologiczna tego problemu nie ma. Mamy trzech diabetologów, którzy wzajemnie się uzupełniają i jak najbardziej są wieku produkcyjnym. To roczniki z lat 70. i 90. ubiegłego wieku, czyli specjaliści już z dużą wiedzą i doświadczeniem zawodowym, ale jeszcze zdecydowanie niezaawansowani wiekowo - mówi Reczko. - Pewnie dlatego cieszą się tak dużym uznaniem pacjentów.
Dodaje jednak, że to tylko wyjątek potwierdzający regułę w wielu dziedzinach służby zdrowia.
(azda)