Mamy już październik. Na rynek wrócili romscy obnośni sprzedawcy noży, którzy chętnie nagabują potencjalnych klientów. Ktoś jest zainteresowany, większość ignoruje, czasem dochodzi do spięć, gdyż taka forma sprzedaży i "różnice kulturowe" powodują napięcia.
REKLAMA
Nie tylko oni zresztą, do wyborów 10 dni więc i na rynku w najlepsze tez trwa kampania wyborcza, rozdawane są ulotki itp.
Aby zarobić trzeba coś sprzedać, czasem trudno, bo wśród sprzedawców miodu jest konkurencja i jest ich m jak na Bielsk, sporo. Niezłym pomysłem jest sprzedaż kolorowego miodu np. niebieskiego, tzw. od smerfów, ale może być też innych kolorach np. zielonym z pasieki w Deniskach. Nie jest droższy od innych słoik 45 zł, a dzieciom się podoba.
Miodu na rynku jest dużo. Grzybów trochę mniej. Można je już dostać, ale widać, że jak na razie okoliczne lasy nie obrodziły.
Na bielski rynek wrócił, po dłuższej przerwie, sprzedawca czapek. Zwykła "kiepka" z daszkiem w kolorze czarnym, czy moro kosztowała 25 zł. Są też oczywiście droższe. Dużym wzięciem cieszyły się też żeńskie bluzki po 35 zł.
Pomidory od 5 zł wzwyż, gruszki po 7 zł za kilogram. W tej ostatniej cenie można jeszcze kupić śliwki.
Opr. (ms)
Rynek w Bielsku Podlaskim 4 października 2023 (Bielsk.eu):