Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że rolniczka została prawidłowo wykreślona z listy członków na tyle wcześnie, że nie powinna już odpowiadać z długi upadłej Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek. Tym samym nie musi spłacać, niewpłaconych wcześniej udziałów.
REKLAMA
O zapadnięciu tego, wydaje się wręcz precedensowego, wyroku informowaliśmy na bieżąco.
Teraz dotarliśmy do jego uzasadnienia. To jest ważne z punktu widzenia wszystkich rolników, którzy, jak wspomniana rolniczka, zostali wezwani do spłaty zaległych udziałów. Od tego, jakie argumenty wziął pod uwagę sąd, zależy, czy i oni muszą bądź nie muszą spłacać udziały.
Przypomnijmy, że rolnicy otrzymali rządowe wsparcie na pokrycie opisywanych udziałów. Wsparcie to w wielu przypadkach okazało się niewystarczające i część rolników musiała dopłacać z własnej kieszeni od kilkuset do kilku tysięcy złotych.
... Jak się okazuje po tym wyroku, nie wszyscy musieli.
Z takiego założenia wyszła opisywana rolniczka, która postanowiła nie płacić i pozywającym ja syndykiem spotkała się w sądzie.
Twierdziła ona, że ojciec w jej imieniu złożył wypowiedzenie i rezygnację z członkostwa w SM Bielmlek jeszcze w sierpniu 2019 roku wtedy też zaczęli oddawać mleko do konkurencyjnej mleczarni.
29 listopada 2019 roku rada nadzorcza spółdzielni podjęła uchwałę, w której dokonano jej skreślenia. Sąd pierwszej instancji przyjął jednak stanowisko syndyka, który wypowiedzenie uważał za nieistotne - poza tym pozwana nie przedstawiła go w sądzie, a uchwałę z listopada 2019 roku syndyk uznał za niebyłą lub nieważną i nierodzącą skutków prawnych. Syndyk podnosił, że rolniczka jako członek spółdzielni była wymieniana w lutym 2020 roku, kiedy to rada nadzorcza skreślała wszystkich nieskreślonych wcześniej członków.
Sąd Okręgowy spojrzał na tę sprawę inaczej. Mało tego, w rozprawie odwoławczej pojawił się nowy dokument wniesiony przez prezesa SM Bielmlek Tadeusz Romańczuka. A chodzi o listę 126 rolników, którzy zostali skreśleni uchwałą z 4 lutego 2020 roku. Na liście tej pani Katarzyny już nie było.anim przejdziemy do szczegółów, warto zaznaczyć, że wyrok dotyczy rolnika wykreślonego uchwałą z 29 listopada 2019 roku. Sytuacja rolników wykreślonych później m.in. wspomnianą uchwałą z 4 lutego 2020 roku, w świetle prawa jest inna.
W uchwale z 29 listopada 2019 roku wykreślającą rolniczkę z listy członków w uzasadnieniu podano, iż powodem wykreślenia jest decyzja o wystąpieniu ze Spółdzielni samej zainteresowanej. Jak jednak zeznawali członkowie rady nadzorczej, powodem było także przejście do innej konkurencyjnej mleczarni. To, zgodnie ze statutem Spółdzielni, jest powodem do wykreślenia z listy członków. Jak zeznawali świadkowie, w tym czasie wielu dostawców mleka odchodziło z Bielmleku i przechodziło do innych mleczarni.
REKLAMA
Sąd Okręgowy przyjął stanowisko, iż wykreślenie staje się skuteczne "po upływie 6 tygodni od doręczania uchwały wraz z uzasadnieniem". Informację o wykreśleniu rolniczka otrzymała 3 grudnia 2019. Owe 6 tygodni jest to czas na złożenie ewentualnego odwołania od uchwały rady nadzorczej. Odwołania takiego nikt nie składał. Jak wyliczył sąd, uchwałą stała się więc prawomocna w styczniu 2020 roku. Od tego terminu jeszcze przez rok członek spółdzielni odpowiada za jej długi do wysokości udziałów.
Upadłość Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek ogłoszono 8 marca 2021 roku, czyli już po upływie roku.
"Z twierdzeń pozwanej oraz Prezesa Spółdzielni wynika, że uchwała Nr 1/2019 z dnia 29 listopada 2019 r. nie była skarżona ani do walnego zgromadzeni, ani do sądu, a zatem po upływie 6 tygodni od doręczenia uchwały z uzasadnieniem stała się ona skuteczna. Skoro uchwała stała się skuteczna najpóźniej w połowie stycznia 2020 roku, to (imię i nazwisko rolniczki zostało zanonimizowane) za długi Spółdzielni swoim udziałem nie odpowiada. Podjęcie uchwały oraz poinformowanie o niej wykreślonego powodowało bowiem faktyczne oraz prawne ustanie jego członkostwa" - czytamy w uzasadnieniu wyroku sądu.
Sąd odniósł się także do tego, że syndyk złożył listę członków, na której pozwana przez niego rolniczka figurowała. Syndyk sugerował, iż razem z pozostałymi członkami mogła ona zostać wykreślona 4 lutego 2020 roku. W przyjętej wówczas uchwale skreślono wszystkich członków spółdzielni wymienionych w załączniku i tych niewymienionych. Sąd uznał, że lista przedstawiona przez syndyka jest niewiarygodna i nie może ona świadczyć o tym, że wymienione na niej osoby w danym momencie były jeszcze członkami. Sąd uznał, że jest toi po prostu lista wszystkich członków łącznie z tymi już wcześniej skutecznie wykreślonymi.
Poza tym pozwana przekazała sądowi, otrzymaną od prezesa Romańczuka, listę 126 członków skreślonych uchwałą z 4 lutego 2020 roku. Na tej pozwana już nie figuruje.
Sąd krótko odniósł się do innej sprawy z powództwa syndyka, w której próbował on stwierdzić nieważność uchwały rady nadzorczej o wykreśleniu członków. Sąd Okręgowy uznał, że syndyk nie jest podmiotem upoważnionym do podważania takich uchwał, podmiotem takim są członkowie spółdzielni. Podzielił tym samym opinię sądu, który rozpatrywał i wydał już właśnie tak brzmiący wyrok w owej sprawie.
Podczas rozprawy dotyczącej udziałów padł też argument, iż skoro rolnik przyjął pomoc rządową wypłacaną przez ARiMR na poczet spłaty udziałów, to poczuwał się do bycia członkiem Spółdzielni zobowiązanym do spłaty owych udziałów. Sąd pierwszej instancji uznał ten argument na korzyść syndyka. Sąd drugiej instancji uznał go za chybiony, twierdząc, że przyjęcie pomocy rządowej w sytuacji, w której syndyk domaga się spłaty udziałów (i to sporej kwoty), o niczym nie świadczy.
"Trzeba mieć na uwadze, że rolnik, który nie musi mieć wiedzy prawnej, może nie wiedzieć, czy jest odpowiedzialny za długi spółdzielni z tytułu byłego członkostwa, czy nie. Logiczne zatem jest, że w przypadku wezwania przez Syndyka do uiszczenia znacznej części udziału, rolnik korzysta z możliwości pomocy, jaką oferuje np. ARiMR. Nie jest to zatem argument przesadzający o tym, że istotnie odpowiedzialność za długi pozwanej istnieje" - czytamy w uzasadnieniu.
Ujmując prościej, rolnik miał prawo skorzystać z pomocy ARiMR, choćby obawiając się, że syndyk mu te pieniądze słusznie lub nie mu odbierze. Podczas protestów tuż po ogłoszeniu upadłości wielu rolników twierdziło, że nie oni powinni odpowiadać za długi Spółdzielni, ale interpretacja prawna była różna. Zresztą same sądy wydawały w tej sprawie różne wyroki. A przypomnijmy, że chodziło o duże kwoty. W przypadku opisywanej rolniczki w sumie o ponad 45 tys. zł. Nic dziwnego więc, że rolnicy woleli choćby z ostrożności skorzystać z rządowej pomocy, która pokrywała większość żądanej przez syndyka kwoty.
Podsumowując, Sąd Okręgowy uznał, że sąd pierwszej instancji niesłusznie uznał argumenty Syndyka za zasadne.
"W ocenie Sadu Okręgowego pozwana została wykreślona z rejestru członków Spółdzielni na podstawie ważnej prawidłowo podjętej uchwały przez uprawniony do tego organ, dlatego też nie ponosi odpowiedzialności za długi Spółdzielni po ogłoszeniu jej upadłości" - czytamy w konkluzji uzasadnienia.
(azda)