Jakby wyobrazić sobie udaną imprezę, to wyglądałaby ona właśnie tak, jak dożynki w bielskim Miłosierdziu. Koncerty, tańce, przysmaki i stoiska z różnymi atrakcjami. W dożynkach wzięły tłumy, których nie powstydziłyby się nawet imprezy w centrum Bielska. A wiele z nich takiej frekwencji mogłoby wręcz zazdrościć.
REKLAMA
Dożynki rozpoczęły się msza świętą. Już podczas niej kościół był pełen, a wokół świątyni parking zastawiony samochodami.
Później przyszedł czas na dożynkową zabawę. Ten zaczął występ Podlaskich Kukułek. Tłoczno było też pod namiotami, gdzie parafianki (z terenu Bielska i okolicznych wsi) częstowały zebranych samodzielnie przygotowanymi bigosem, babką ziemniaczaną, wypiekami i innymi pysznościami. Były też kiełbaski z grilla oraz popcorn.
Swoje namioty rozstawiło wojsko, Legion Wschodni, sanepid, policja.
Nie brakowało także atrakcji dla najmłodszych. Był bezpłatny dmuchaniec. Animacje dla dzieci przygotowała także Ania Wilczko - w sumie nie tylko dla dzieci, bo do przeciągania liny wciągnęła także dorosłych. Były też mega maskotki z Animacje - Bajkowo dzieciom. Maluchy mogły też zasiąść w prawdziwym wozie strażackim.
W wir dobrej zabawy wpadali także dorośli, w pewnym momencie pod sceną rozstawioną na naczepie ciężarówki zrobiło się tłoczno od osób tańczących. Wśród nich byli także duchowni.
Przebiegu imprezy doglądał nowy proboszcz Miłosierdzia ks. Roman Kowerdziej. To nie tylko jego pierwsze dożynki, ale ogólnie pierwsza impreza w tej parafii. Ale nie będzie przesadą stwierdzenie, że przebił nią wiele poprzednich.
- Sami jesteśmy zaskoczeni takimi tłumami - mówi Iwona Kołos, która wraz ze znajomymi brała udział w organizacji imprezy. Proboszcz także potwierdził jej słowa.
Nawet burza, która przeszła nad sanktuarium, nie zepsuła dobrej zabawy. Przez jakiś czas księża i wierni tańczyli w deszczu. Gdy zaczęło lać , wszyscy schowali się do samochodów, pod namioty i dachy przy budynkach. Niektórzy postanowili odjechać. Pozostali wrócili do zabawy, gdy już niebo się przejaśniło.
(azda)