Często w mediach społecznościowych czy po prostu w rozmowach słyszymy, że w Bielsku się nic nie dzieje. Brakuje atrakcji dla starszych lub młodszych.
REKLAMA
Po pierwsze różnego rodzaju instytucje organizują mnóstwo wydarzeń kulturalnych. Z jednej strony organizuje je Bielski Dom Kultury, z drugiej wiele innych instytucji.
BDK zaprasza na wspólne śpiewanie pod dębem
CZYTAJ WIĘCEJ:
Wkrótce kilkudniowy festyn odbędzie się na terenie MOSiR.
Półkolonie lub pokrewne zajęcia dla dzieci organizowały różnego rodzaju instytucje niesamorządowe: Osiedlowy Dom Kultury działający przy Spółdzielni Mieszkaniowej w Bielsku Podlaskim, parafie.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Także imprezy organizują różnego rodzaju stowarzyszenia, parafie, czy też zwykłe grupy mieszkańców. Często są to imprezy bardzo udane, a wykonywane stosunkowo niewielkim kosztem, a jedynie wspólną pracą i chęciami. Takie oddolne inicjatywy bardzo dobrze się sprawdzają, bo kto lepiej wie, co bawi ludzi, niż oni sami.
O piknikach Bielskich Babeczek pisaliśmy już wielokrotnie. Niedawno był piknik rodzinny, a wkrótce 21 lipca) impreza z klaunami - Ruphert i Rico Klauni w Bielsku Podlaskim.
Przez piknik Babeczek, zresztą jak i inne ich imprezy przewinęło się setki, jeśli nie tysiące, bielszczan, a wszelakich atrakcji nie brakowało.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Takie pikniki robią tylko Bielskie Babeczki. Tym razem zorganizowały go razem z PEPCO [FOTO]
W Bielsku pojawia się też coraz większych mniejszych imprez organizowanych na zasadzie skrzyknięcia się znajomych i sąsiadów.
Na zakończenie roku przedszkolnego rodzice dzieci z jednej z grup w Przedszkolu nr 9 Leśna Polana skrzyknęli się, zamówili dmuchańce, pożyczyli od Bielskich Babeczek maszynę do waty cukrowej i grilla, narobili słodkości i urządzili imprezę na podwórku jednej z rodzin. Kosztowało to mniej niż wynajmowanie lokalu, wymagało troche pracy, ale zabawa była dla wszystkich. Przy okazji można było sie zintegrować.
Podobną imprezę urządzili mieszkańcy posesji przy ul. Szarych Szeregów (Studziwody). Za zgodą miasta na tamtejszym skwerku urządzili sobie sąsiedzki festyn.
- Większość z nas mieszka tu od niedawna. Nie mieliśmy jeszcze okazji bliżej się poznać, a taka impreza integruje. Zwłaszcza, ze wszystko przygotowywaliśmy sami. Ktoś przyniósł ławki, ktoś namiot, maszyny do popcornu i waty cukrowej pożyczyliśmy, na dmuchańce się zrzuciliśmy - było nas trochę , więc nie wyszło tak drogo. Było też malowanie twarzy, różne zabawy, kocyki. Dzieciaki miały frajdę, a my - jako rodzice - okazję do spokojnej rozmowy. Sąsiad przyniósł głośnik, więc mieliśmy muzykę i można było potańczyć, Każdy przyniósł własny koszyk z jedzeniem. Wszystko bez jakiejś spiny. Wyszło super - opowiada pan Paweł jeden z inicjatorów imprezy.
W ostatni weekend z kolei potańcówkę przy ratuszu zorganizowała Restauracja Kwarta. Była to impreza komercyjna, ale też dla mieszkańców.
W takich sytuacjach czasem nie chodzi o to, żeby miasto o czy jakaś instytucja coś zrobiła, a po prostu, by pozwolono działać samym ludziom.
Zdjęcia z sąsiedzkiej imprezy na Studziwodach